Reklama

Od 15. roku życia moim domem były walizki. Teraz chciałam miejsca, które będzie moją bazą – mówi Anna Jagodzińska, oprowadzając nas po swojej posiadłości na południu Francji. Do Europy wróciła po latach w Nowym Jorku, gdzie rozwijała biznes i kończyła studia.

To wspaniałe miejsce do pracy, ale z czasem zrozumiałam, że brakuje mi równowagi. Europa daje mi spokój i poczucie, że naprawdę mam gdzie wracać. Pochodzę z Sierpca i tam wciąż jest duża część mnie. Ale Francja dała mi coś, czego długo szukałam: zakorzenienie i jednocześnie wolność.

Dom modelki znajduje się w otoczeniu śródziemnomorskiej zieleni, w sąsiedztwie morza i plaży. Posiadłość jest utrzymana w ciepłej, naturalnej stylistyce: dominują drewno, kamień i to, jak gra na nich światło wpadające przez duże okna. – Chciałam zachować klimat prowansalski, ale dodawać też smaczki, które uczynią go unikatowym.

Salon i jadalnia to serce domu. – To tam toczą się długie rozmowy, tam przyjmujemy gości. Lubię, kiedy wokół stołu gromadzą się ludzie i dom naprawdę żyje.

Każdy kąt kryje pamiątki z podróży. Na półkach porcelana wybrana osobiście przez właścicielkę, w salonie – oryginalne tkaniny i oświetlenie sprowadzane z różnych stron świata. – Lubię otaczać się przedmiotami, które mają wartość sentymentalną. To takie małe zakotwiczenia w czasie.

Ogród stał się jej prywatnym azylem. – Natura czyni cuda. Kiedy chcę się wyciszyć, wystarczy, że usiądę na tarasie i posłucham szumu drzew. To najlepsza medytacja.

Choć dom powstawał przy współpracy z architektem, każdy detal przeszedł przez jej ręce. – Wnętrza muszą mieć duszę. Dlatego obok mebli znajdzie się sztuka młodych artystów, fotografie z podróży czy pamiątki o wartości sentymentalnej.

Wśród artystów, których ceni, wymienia Koguciuka, Misztal, Kowala, Rychter-Janowską i Shummer-Fangor, a także Kujawę. – Uwielbiam wrażliwość malarzy i fotografików. Ich prace pokazują oddanie się pasji. Szczególne miejsce w jej sercu zajmuje obraz podarowany przez ojca – przedstawiający polski pejzaż. – To dzieło jest dla mnie nie tylko piękne, lecz także bardzo osobiste.

CO RZECZ TO INNA OPOWIEŚĆ

Najbardziej intymnym miejscem w domu jest garderoba – położona tuż przy sypialni, praktyczna i perfekcyjnie zorganizowana. – Kiedy patrzę na niektóre ubrania, widzę siebie w tamtych chwilach. To trochę jak pamiętnik. Każdy wieszak to inne wspomnienie.

fot. Mateusz Motyczyński

To tutaj przechowuje ubrania i dodatki, które przez lata towarzyszyły jej w pracy na światowych wybiegach. – Każda kreacja ma swoją historię – pamiętam, co miałam na sobie w Paryżu, co w Mediolanie, co na sesji w Nowym Jorku. Ta garderoba to moje archiwum emocji.

Jej styl łączy elegancję z luzem. – Mój codzienny uniform? Biały T-shirt, dobrze skrojone dżinsy i mokasyny lub sneakersy. Lubię czuć się swobodnie, a jednocześnie zadbanie. Ale kocham też mocne akcenty: koszule i marynarki Saint Laurent czy Ungaro.

Jej ulubione marki na co dzień to The Row, Toteme i Celine. – Te ubrania są jak druga skóra – minimalistyczne, ale z perfekcyjnym detalem.

Wśród najcenniejszych elementów garderoby wymienia rzeczy o wyjątkowej wartości sentymentalnej: torebkę Chanel („To moja słabość. Mogę być w dżinsach, ale jeśli dołożę dobrą torebkę, cała stylizacja nabiera charakteru”), podarowaną przez Karla Lagerfelda, bluzkę z ważnego castingu, biżuterię od rodziców i bliskich, ubrania mamy, a nawet bluzę z wizerunkiem psa Salwadora. Nie brakuje także pamiątek z podróży – biżuterii z Nepalu czy miękkich swetrów i szali z Peru. – To nie tylko ubrania, ale i zapis wspomnień i przełomowych momentów.

fot. Mateusz Motyczyński

Obok nich znajdują się także zdobycze od polskich projektantów. – Lubię nosić rzeczy od rodzimych twórców. To dla mnie forma łączności z Polską. Kiedy jestem za granicą i mam na sobie coś z polską metką, często pojawia się pytanie: „A to skąd?”. To dla mnie powód do dumy, bo wiem, że nasze projekty nie ustępują światowym markom.

MUZA MEISELA

Poranek zaczyna się od prostych rytuałów, które dają jej poczucie równowagi. – Szklanka wody z cytryną i krótka medytacja. Później sok z warzyw, a następnie kawa. W planie są też siłownia, spacer z psem i sprawdzenie mejli. Z uśmiechem najlepsze dla urody jest… wycałowanie ukochanego psa.

Dzień kończy długą kąpielą z olejkami eterycznymi. – To mój sposób na wyciszenie. Przed sesją zdjęciową zawsze stara się wyspać, pije dużo wody i uprawia jogę, tak aby na plan wejść z pełną energią.

To właśnie intensywność pracy, podróże i spotkania z nietuzinkowymi osobowościami zapisały się w jej pamięci najmocniej. Karierę zaczęła na początku lat 2000. Przełomowy okazał się 2004 rok, gdy wzięła udział w pokazach takich marek, jak Prada, Alexander McQueen czy Roberto Cavalli. Już rok później dołączyła do ścisłej czołówki modelek, chodząc na wybiegach największych domów mody – od Saint Laurenta i Stelli McCartney, przez Johna Galliano i Burberry, po Chanel i Louis Vuitton.

fot. Mateusz Motyczyński

W 2008 roku aż dwukrotnie pojawiła się na okładkach włoskiego „Vogue’a”, na obu sfotografowana przez Stevena Meisela. Od tamtej pory stała się jedną z jego ulubionych modelek. Rok później ponownie stanęła przed jego obiektywem – trafiając na okładkę amerykańskiego numeru tego magazynu i zapisując się w historii jako pierwsza i do dziś jedyna Polka na okładce tego wydania.

U szczytu kariery, w 2010 roku, została twarzą kultowego zapachu Light Blue Dolce & Gabbana, występując u boku Davida Gandy. Kampania przypieczętowała jej status top modelki. – Meisel zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, ale podziwiam też Davida LaChapelle’a, Paolo Roversiego czy nieżyjących już Petera Lindbergha i Patricka Demarcheliera.

Świat mody dał jej ogrom doświadczeń, a do tego lekcję niezależności i pewności siebie. – Nigdy niczego nie żałowałam.

Dziś oprócz pracy w modelingu angażuje się w projekty charytatywne. Planuje też działać na polu ekologii oraz wspierać inicjatywy prozwierzęce. – Nigdy nie zamykam drzwi. Interesują mnie projekty, które odkrywają moje kolejne, nieznane strony.

Reklama
Reklama
Reklama