Władza, kobiety i prawda. Jennifer Aniston i Reese Witherspoon o najbardziej aktualnym serialu naszych czasów
Pierwsze trzy sezony serialu „The Morning Show” koncentrowały się na ruchu #MeToo, mediach w czasie pandemii, ataku na Kapitol i zakulisowych rozgrywkach w świecie telewizji. Czwarty sezon przenosi widzów w jeszcze bardziej niepokojący obszar – świat cyfrowej propagandy, sztucznej inteligencji i manipulacji informacją. Czego jeszcze możemy się spodziewać? O tym opowiadają aktorki i producentki serii – Reese Witherspoon i Jennifer Aniston.

Był 2019 rok. Mijały właśnie dwa lata od trzęsienia ziemi wywołanego przez #metoo, które przeszło przez amerykańskie i światowe media. Przełomowe okazało się śledztwo dziennikarek „The New York Times”, Jodi Kantor i Megan Twohey, a potem tweet aktywistki i aktorki Alyssy Milano: „Jeśli doświadczyłaś molestowania lub napaści seksualnej, napisz »me too«”. W ciągu 24 godzin na Twitterze pojawiło się ponad 500 tysięcy postów z hashtagiem #metoo. Tak istotnego kobiecego powstania nie było od akcji drugiej fali feminizmu w latach 60. i 70. XX wieku.
Wyłącznie kwestią czasu był popkulturowy komentarz do sprawy. W grudniu 2019 na ekrany kin wszedł oparty na faktach film „Gorący temat”. Tematem stały się skandal molestowania w Fox News, kultura tuszowania nadużyć, strach i mechanizmy uciszania. W rolach głównych: Nicole Kidman, Charlize Theron i Margot Robbie. A już w październiku na platformie Apple TV+ premierę miał jeden z najważniejszych seriali ostatnich lat „The Morning Show” – szokujący obraz współczesnych mediów, w których prawda jest wyłącznie produktem. A jeśli się nie opłaca? Z łatwością się ją nagina. Bo informacja jest bronią i walutą zarazem. Pierwszy sezon zaczął się od kryzysu. Mitch Kessler (Steve Carell), wieloletni współprowadzący porannego programu cieszący się sympatią widzów współprowadzący razem z Alex Levy (Jennifer Aniston) poranny program śniadaniowy, zostaje zwolniony w wyniku oskarżenia o molestowanie, a stacja zaczyna borykać się z kryzysem wizerunkowym. Jednocześnie rozpoczyna się walka o władzę. Sytuacja nabiera tempa, gdy w stacji pojawia się impulsywna reporterka Bradley (Reese Witherspoon). Aniston i Witherspoon są jednocześnie współproducentkami „The Morning Show”.
– Wszystko zaczęło się od tego, że chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Jennifer: „Hej, mam świetną książkę, zrobimy razem serial?” – uśmiecha się Witherspoon. Mowa o publikacji Briana Steltera „Top of the Morning”, w której reporter opisuje bezwzględny świat telewizji śniadaniowej. Nic dziwnego, że ten głośny tytuł wpadł w ręce aktorki będącej propagatorką literatury i założycielką klubu książki Reese’s Book Club. – Siła pracy w duecie napędza ten projekt od samego początku – dodaje Reese. – Warto pielęgnować przyjaźnie, bo nigdy nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzą. Natychmiast odwdzięcza się jej Aniston: – Nie sądziłam, że moja młodsza siostra z „Przyjaciół” zostanie moją współproducentką i towarzyszką w jednym z najważniejszych projektów mojego życia. – Obie uśmiechają się do siebie, siedząc w beżowych fotelach.
Międzynarodowa konferencja, na którą są zaproszone wybrane media, odbywa się w USA kilka dni przed premierą czwartego sezonu. Liczba pytań jest mocno ograniczona, być może dlatego aktorki są tak zrelaksowane? A może to ten legendarny, amerykański styl udzielania wywiadów? Hollywoodzkie gwiazdy są do tego idealnie przygotowane, wiedzą, kiedy żartować, a kiedy zachować powagę.
Reese i Jennifer znają się od lat. Do pierwszego spotkania doszło na planie kultowych „Przyjaciół”. W dwóch odcinkach Witherspoon zagrała młodszą siostrę Rachel. Kobiety się zaprzyjaźniły, ale nie stanęły razem przed kamerą aż do 2018 roku, gdy wchodziły na plan „The Morning Show”. Dziś mają za sobą trzy sezony, czwarty w trakcie emisji i już szykują się do wejścia na plan piątego. Z każdym kolejnym odpowiadają na aktualne, znaczące wydarzenia społeczno-polityczne, jak pandemia COVID-19 (pytania o sens pracy w epoce niepewności), atak na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku czy giganci technologiczni, którzy przez algorytmy próbują monetyzować media, nie zwracając uwagi na rzetelność dziennikarstwa. Więcej, kapitalizując treści, manipulują etyką i ją naginają.
Media w ciągu ostatnich lat przestały być miejscem dialogu, a stały polem bitwy o narracje. – To chyba jedyny projekt tak bardzo osadzony w teraźniejszości, w którym brałam udział – mówi Aniston. – Początkowo mieliśmy prowadzić narrację w trochę inny sposób, ale podczas pracy nad pierwszym sezonem wybuchł ruch #metoo. Nie chciałyśmy tego ominąć, wiedziałyśmy, że trzeba go wpleść w opowieść. A potem, z każdym kolejnym odcinkiem i nowymi wersjami scenariuszy, serial coraz mocniej stykał się z rzeczywistością. Sztuka naśladuje życie, a życie sztukę – tłumaczy. I dodaje: – Za każdym razem, gdy scenarzyści oddają nam materiał, odczuwam dreszcz emocji, zastanawiając się, czy znów przewidzieli przyszłość. I bardzo często tak jest… – Bo to serial wyprzedzający swoje czasy – uzupełnia Witherspoon. – Zajmuje się tym, o czym ludzie rozmawiają tu i teraz. Mówimy o sztucznej inteligencji, deepfake’ach, nieustannie zmieniającej się dynamice w pracy. O bogaczach, którzy kupują stacje telewizyjne i… rakiety.
– Miliarderzy i statki kosmiczne?! Kto by przypuszczał... – Jennifer reaguje na te słowa śmiechem. Po chwili jednak obie poważnieją. Reese: – A jednak i to stało się rzeczywistością, i to dwa sezony po tym, jak taką możliwość pokazaliśmy. Poza tym zdradzamy kulisy świata mediów i to, z jakimi konfliktami wewnętrznymi muszą mierzyć się ludzie, by zachować integralność dziennikarską i nie stracić pracy.
Czwarty sezon to dominacja AI i cyfrowej manipulacji, które redefiniują pojęcie wiarygodności mediów. Serialowa Alex jest tu strateżką balansującą między moralnością a przetrwaniem firmy. – Biorę odpowiedzialność w swoje ręce i obserwuję, co będzie dobre dla stacji, a co może jej zaszkodzić. Zrozumiałam, jak bezwzględna bywa władza i co oznacza powiedzenie: „Uważaj, o czym marzysz”. Korupcja nie ma płci – opowiada o swojej bohaterce Aniston.
Postać Bradley za to chce mówić prawdę, ale co z lojalnością wobec pracodawcy? – Cóż, bywam nieprzewidywalna – reaguje Reese. – Na początku tego sezonu atmosferę między nami można kroić nożem. Nie wiem dlaczego, za to Alex ma tego powód. – Finalnie zawsze do siebie wracamy. Mogę chyba powiedzieć, że „The Morning Show” to też historia przyjaźni – wtrąca Jennifer.
Owszem. Ale też historia, którą w mediach piszą kobiety. Serial prezentuje je u steru, w salach zarządów, przed kamerą. – Dynamika między kobietami u władzy rzadko jest w filmie eksplorowana, bo rzadko, niestety, bywa udziałem rzeczywistości – mówi Witherspoon. – Tworzymy więc nowy świat, ale nie niemożliwy. – Jen słusznie dodaje: – Kobiety są bardziej wyczulone na emocje i nie są aż tak bezwzględne. – Czy ma rację? Z tym bywa różnie…
Co istotne, w serialu coraz wyraźniej majaczą pytania o odpowiedzialność i władzę oraz solidne studium współczesnych mediów. Pojawiają się też nowe postacie, choćby ambitna Celine Dumont, w którą wciela się Marion Cotillard, podcaster Brodie (Boyd Holbrook) czy ojciec Alex – Martin Levy, grany przez Jeremy’ego Ironsa. Zapytana o Anglika Aniston marzy: – Wielki Jeremy Irons! Przed wejściem na plan byłam potwornie stremowana, ale okazał się czarująco rozbrajający. Po każdym ujęciu pytał: „Jak było? Nagrywamy jeszcze raz?”. Cieszę się, że poznajemy ojca Alex, możemy odkleić z niej kolejne warstwy i zrozumieć, co ją ukształtowało: samotność, pracoholizm, trudne relacje. To ważny i wzruszający wątek. – Ale też zabawny. Każdy, kto ma starzejącego się rodzica, rozpozna w tej sytuacji siebie – dorzuca Reese.
Skoro więc o życiu, ciekawe, czego nauczyły Witherspoon i Aniston ich postacie? Znów zaczyna Reese: – Tego, że rodzina bywa zbawieniem, ale czasem ważniejsze okazują się przyjaźnie. Świat, w którym funkcjonujemy, bywa fasadowy. Liczą się więc ci, którzy naprawdę są obok. Zwykle to niewielka grupa. I o tym nam ten serial przypomniał. Producentki nadają mu wymiar metateatralny, gdyż grają kobiety kontrolujące narrację, jednocześnie rzeczywiście ją tworząc. Czy sądzą więc, że dziennikarstwo się kończy? Te głosy słychać w debacie specjalistycznej i publicznej. Witherspoon: – Dziennikarstwo zmienia się z minuty na minutę. Komu mamy ufać? Skąd czerpać prawdę? Czym ona dziś w ogóle jest? – zastanawia się. – Miałyśmy szczęście, że serial poszerza perspektywę, skupiając się również na podcastach. Stąd nasze pytania: ufać niezależnym głosom czy tradycyjnym mediom? – Niezwykle istotne są dziś też źródła finansowania mediów – dodaje Aniston.
Same gwiazdy mają do czynienia z setkami dziennikarzy z całego świata. Jest coś, co by zmieniły? Reese: – Położyłabym ciężar na prawdę i niezmanipulowany przekaz. Często sama bywam w tym świecie zagubiona, nie wiem, komu wierzyć. – Co gorsze, gdy przewijasz newsy, tym, co zaczyna rządzić twoją informacją, jest algorytm karmiący cię wciąż tym samym – podsumowuje Aniston. Obie obawiają się jeszcze jednego – tzw. niezależnego dziennikarstwa. Podcastera, youtubera. Czy na pewno pozostanie niezależny, gdy pojawią się pokusy? Pieniądze, wykupy, wpływy…
„The Morning Show” jest serialem o potrzebie dotarcia do prawdy w epoce, która coraz mniej ją ceni. Bohaterki Jennifer Aniston i Reese Witherspoon mówią o sprawach istotnych i bieżących. Ale przede wszystkim o kobietach. A dla tych, które chciałyby pójść w ślady filmowczyń, mają przesłanie. Aniston: – Potrzebujemy więcej reżyserek, scenarzystek, kreatywnych reżyserek. Cieszę się, że z Reese możemy pracować razem jako producentki. Kiedyś traktowano nas w tej roli protekcjonalnie, kobiet nie zapraszało się do stołu, przy którym dziś siedzimy. Dlatego pamiętajcie, idźcie po swoje i nigdy nie przyjmujcie odmowy.

