To być może najlepszy serial akcji dostępny na HBO Max. Powalił na kolana widzów i krytyków. Obejrzysz go na krawędzi kanapy
Serial Banshee z Antony’m Starem w roli głównej zdobywa serca widzów dzięki intrygującej fabule, intensywnym scenom akcji i pełnym tajemnic miasteczku. Swego czasu serial był się jednym z najpopularniejszych na platformach streamingowych.

Jeżeli szukasz serialu, który nie da ci chwili wytchnienia i sprawi, że będziesz go oglądać bez przerwy, to nie musisz szukać dalej. „Banshee” to prawdziwa jazda bez trzymanki – pełna emocji, brutalnych scen i zwrotów, które mogą zaskoczyć nawet największych fanów kina akcji. To produkcja, która nie daje miejsca na nudę i z każdym odcinkiem wbija cię w fotel jeszcze głębiej.
Dlaczego „Banshee” to serial, który wyrywa Cię z rutyny?
Jeśli kiedykolwiek pomyślałeś, że już nic cię nie zaskoczy, to „Banshee” obali tę teorię. Akcja toczy się w miasteczku Banshee w Pensylwanii, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje, a ludzie – mimo pozorów – mają wiele za uszami. Główny bohater, Lucas Hood (w tej roli Antony Starr), to były więzień, który po wyjściu na wolność przyjmuje tożsamość zamordowanego szeryfa. Wszyscy wokół niego żyją w kłamstwach, a on stara się przeżyć, walcząc o swoje. Ale nie chodzi tylko o to – w tle mamy gangsterów, mroczne tajemnice i miłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć.
I to wszystko w tempie, które nie daje szans na odpoczynek. Chciałbyś, żeby to już się skończyło, ale nie masz zamiaru przerywać tego szaleństwa.
Lucas Hood – facet, który nie boi się niczego
Antony Starr, znany głównie z roli Homelendera w „The Boys”, po raz pierwszy zaskoczył publiczność swoją rolą właśnie w „Banshee”. Lucas Hood to typ faceta, który nie przejmuje się moralnością, nie czeka na pomoc – po prostu działa. Czasami w sposób brutalny, czasami bez zastanowienia, ale zawsze z celem. O jego przeszłości nie dowiadujemy się wszystkiego od razu, ale to, co odkrywamy, ma ogromny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń.

Co sprawia, że nie możemy się od niego oderwać? Jest jednym z tych bohaterów, których się nie zapomina – nie wiesz, czy powinieneś go podziwiać, bać się go, czy współczuć. I to właśnie ta złożoność postaci sprawia, że „Banshee” nie jest tylko kolejnym serialem akcji – to podróż w głąb charakterów, które pełne są sprzeczności.
Postacie, które nie pozwalają na nudę
A teraz, oprócz samego Lucasa, mamy całą galerię równie szalonych postaci. Warto zwrócić uwagę na:
Ana (Carrie Hopewell), czyli była partnerka Hooda, która teraz prowadzi zupełnie inne życie, ale przeszłość nie daje jej spokoju. Będziecie zdziwieni, jak bardzo jej historia splata się z głównym wątkiem.
Kai Proctor, szef miasteczka, który nie cofa się przed niczym, by utrzymać swoją władzę. Ulrich Thomsen, który wciela się w tę rolę, gra go tak dobrze, że nie da się go nie nienawidzić.
Sugar Bates, były bokser, który teraz prowadzi bar. Choć jego rola nie wydaje się zbyt ważna, jest dla Hooda nieocenionym sojusznikiem.
Mocne akcenty: emocje, których nie znajdziesz w innych serialach
Nie ma tu miejsca na poprawność – „Banshee” to serial, który nie boi się sięgnąć po ostre środki. Przemoc, seks, namiętności, brutalne walki – wszystko to w tym serialu jest na najwyższym poziomie. Znajdziesz tu walki, które trwają na tyle długo, że po prostu czujesz ból głównych bohaterów. A to dopiero początek.
Pamiętaj, że to serial, który nie ma zamiaru Cię oszczędzać. Każdy odcinek to jak kolejna fala – zaczynasz z ciekawości, ale po chwili jesteś już po uszy w akcji, której nie chcesz przegapić.

„Banshee” to seria, która zaprasza cię na emocjonalną huśtawkę, pełna bezkompromisowej akcji i moralnych dylematów. Każdy odcinek to dosłowny rollercoaster, który nie daje ani chwili wytchnienia. Jeśli jeszcze tego nie widziałeś, to natychmiast nadrób – bo to jeden z tych seriali, które trzeba przeżyć na własnej skórze. I uwierz mi – nie będziesz żałować.

