Ten thriller to najlepsza "modern-ghost story" według krytyków. Film z Brucem Willisem zdefiniował gatunek
"Szósty zmysł” to najlepsze modern-ghost story według krytyków. Film M. Nighta Shyamalana uznaje się za wzór współczesnych opowieści o duchach.

- ELLE
Film „Szósty zmysł”, który zadebiutował w 1999 roku, do dziś uznawany jest za przełomową produkcję w gatunku horroru. Oparta na nowoczesnej koncepcji ghost story fabuła, wyróżniające się kreacje aktorskie oraz mistrzowskie poprowadzenie wątków przez M. Nighta Shyamalana sprawiły, że obraz ten został doceniony zarówno przez publiczność, jak i krytyków na całym świecie. Uważany za wzór współczesnych filmów o duchach, „Szósty zmysł” wyznaczył nowe standardy w kinie grozy i na stałe wpisał się do historii kinematografii. Film można obejrzeć w streamingu na platformach Apple TV i Prime Video.
"Szósty zmysł" - o czym jest?
Głównym bohaterem jest Cole Sear, ośmioletni chłopiec, który skrywa mroczny sekret: „Widzę martwych ludzi… Oni nie wiedzą, że nie żyją.” Nikt mu nie wierzy, oprócz dr Malcolma Crowe, doświadczonego psychologa dziecięcego, który próbuje pomóc chłopcu zrozumieć i oswoić jego lęki. W miarę jak Malcolm zbliża się do Cole’a, obaj zaczynają odkrywać prawdę o duchach nawiedzających chłopca — i o sobie samych.
Cytaty z recenzji: co podkreślają krytycy o „Szóstym zmyśle”?
Recenzenci zwracają uwagę na unikalny klimat i doskonałe prowadzenie narracji przez reżysera. Jak zauważa Jan Olszewski:
"Taka to przeklęta ludzka natura: mamy koło siebie bliskiego człowieka, wydaje się, że tak będzie zawsze, więc traktujemy go pobłażliwie. Potem następuje przymusowe rozstanie." (Jan Olszewski, Filmweb)
Z kolei amerykański portal Rotten Tomatoes podkreśla:
„Szósty zmysł to inteligentny, doskonale skonstruowany thriller, w którym nie brakuje emocji — i dokładnie tyle grozy, by widz pozostał całkowicie wciągnięty.”(Rotten Tomatoes)
Znany polski krytyk filmowy, Michał Oleszczyk, zauważa:
"Szósty zmysł fascynuje precyzyjnym budowaniem napięcia, a każdy detal scenariusza okazuje się nieprzypadkowy." (Polityka)
Wpływ "Szóstego zmysłu" na kino
Kiedy w 1999 roku kinach pojawił się „Szósty zmysł”, gatunek horroru przeszedł dyskretną, ale spektakularną metamorfozę. W świecie zdominowanym przez efekty specjalne i proste straszaki, film M. Nighta Shyamalana zaproponował coś zupełnie innego — intymną, psychologiczną historię o lęku, traumie i niewypowiedzianych emocjach.
Reżyser zrewolucjonizował modern-ghost story, przenosząc ciężar opowieści z duchów jako „straszydeł” na duchy jako metafory ludzkich przeżyć. Dzięki temu horror stał się bardziej elegancki, subtelny i wielowymiarowy. To właśnie ta formuła otworzyła drzwi późniejszym produkcjom, takim jak „Inni” czy „Ghost Story”, a nawet współczesnym seriom grozy tworzonym przez Jamesa Wana czy Mike’a Flanagana.
O legendzie „Szóstego zmysłu” przesądził również fenomenalny plot twist. Finał filmu do dziś uchodzi za jeden z najbardziej ikonicznych zwrotów akcji w historii kina — taki, który zmienia nie tylko zakończenie, ale i sposób, w jaki widz patrzy na całą opowieść. Nie bez znaczenia była także obsada. Subtelna, dramatyczna rola Bruce’a Willisa i hipnotyczna kreacja młodziutkiego Haley’a Joela Osmenta stworzyły emocjonalny rdzeń filmu, dzięki któremu horror stał się jednocześnie poruszającym dramatem o samotności i potrzebie zrozumienia.

