Reklama

Serial „Kulawe konie” („Slow Horses”) to adaptacja powieści szpiegowskich Micka Herrona. Reżyserem pierwszego sezonu jest James Hawes, a scenariusz stworzył Will Smith – nie mylić z amerykańskim aktorem. Produkcja Apple TV+ od samego początku wyróżnia się doskonałym aktorstwem i dialogami. W rolach głównych występują Gary Oldman jako Jackson Lamb, Jack Lowden jako River Cartwright, Saskia Reeves jako Catherine Standish, Rosalind Eleazar jako Louisa Guy oraz Christopher Chung jako Roddy.

Thriller i czarna komedia – co wyróżnia „Kulawe konie”?

„Kulawe konie” to unikalne połączenie thrillera szpiegowskiego, czarnej komedii i mocnego dramatu. Serial ukazuje odmitologizowaną rzeczywistość pracy agentów MI5, którzy zamiast efektownych akcji, zmagają się z biurokracją i zawodową banicją. Dialogi pełne są sarkazmu, a bohaterowie – nieprzeciętni i mocno ułomni – to antyteza klasycznego agenta w stylu Bonda.

Slough House to miejsce zesłania dla skompromitowanych agentów MI5. Na jego czele stoi Jackson Lamb – cyniczny, niechlujny, ale błyskotliwy lider, który za wszelką cenę chroni swoich ludzi. W jego drużynie znajdziemy m.in. River Cartwrighta, który trafił tu po nieudanej misji treningowej, alkoholiczkę Catherine Standish, ambitną Louisę Guy, ekscentrycznego hakera Roddy’ego, hazardzistę Marcusa oraz kokainistkę Shirley. Każdy z nich to postać pełna wad, ale też człowieczeństwa.

Co krytycy mówią o serialu „Kulawe konie”?

„Kulawe konie” zdobyły uznanie krytyków za odważne podejście do konwencji thrillera szpiegowskiego. Recenzenci chwalą serial za jego cyniczny humor, głęboko ludzki wymiar postaci i trafne ukazanie biurokratycznej rzeczywistości MI5. Zamiast idealizować zawód agenta, twórcy obnażają jego absurdy, pokazując świat pełen niekompetencji, frustracji i zawodowej banicji. Gary Oldman w roli Jacksona Lamba zbiera entuzjastyczne recenzje – jego kreacja to majstersztyk balansujący między odpychającym cynizmem a zaskakującą empatią. Krytycy podkreślają również znakomite dialogi, łączące ostre riposty z gorzką refleksją nad naturą władzy, lojalności i służby państwowej.

Dla mnie „Kulawe konie” to nie kulawy, a zdecydowanie czarny koń oferty Apple TV+. Serial zaskakuje świeżością, inteligencją i autentycznością, której tak bardzo brakuje w dzisiejszej, masowo produkowanej rozrywce. To jedna z tych produkcji, dla których warto wykupić subskrypcję – co sama zrobiłam właśnie z myślą o tej serii. I nie żałuję ani minuty. „Kulawe konie” udowadniają, że nawet w skostniałym świecie thrillera szpiegowskiego wciąż można powiedzieć coś nowego, prawdziwego i poruszającego.

Reklama
Reklama
Reklama