Ten film o miłości starszego małżeństwa rozdziera serce. To nagrodzone Złotą Palmą i Oscarem arcydzieło
Czasem prawdziwa miłość nie polega na wielkich gestach, lecz na tym, że zostajemy przy kimś – mimo bólu, mimo bezradności. „Amour” Michaela Hanekego to film, który pokazuje właśnie taką miłość. Surową, cichą, bez obietnicy happy endu. I może dlatego – najprawdziwszą. To nagrodzone Oscarem i Złotą Palmą arcydzieło obejrzycie na HBO Max.

- ELLE
„Amour” Michaela Hanekego to dla mnie najtrudniejszy film o miłości – choć nie ma w nim ani romantycznych gestów, ani szczęśliwego zakończenia. To film, który boli, ale właśnie przez ten ból pokazuje, czym miłość naprawdę jest. - mówi redaktorka ELLE Polska.
Akcja toczy się niemal w całości w paryskim mieszkaniu starszego małżeństwa – Anne i Georges’a, dawnych muzyków. Ich spokojne życie rozpada się, gdy Anne przeżywa udar. Zamiast oddać ją do szpitala, Georges obiecuje, że się nią zaopiekuje. Od tej chwili każdy dzień staje się próbą – nie tylko ciała, ale i serca. Ich córka, Eva (w tej roli Isabelle Huppert), odwiedza rodziców, lecz jest bezsilna wobec choroby i cierpienia, które stopniowo odbierają jej matkę.
"Ten film nie daje ukojenia. Pokazuje, jak miłość potrafi być cicha, wytrwała i bolesna. Jak przybiera formę codziennej troski, zmęczenia, a nawet gniewu. A mimo to – pozostaje miłością." - dodaje redaktorka.
Dwie twarze miłości: Georges i Eva
W „Miłości” Haneke zestawia dwa rodzaje współczucia. Georges reprezentuje to prawdziwe, konieczne – jego miłość wyraża się w działaniu, poświęceniu, w obecności. Eva z kolei uosabia współczucie z dystansu – pełne troski, ale bez gotowości, by naprawdę wziąć na siebie ciężar cierpienia.
W jednej ze scen Georges pyta córkę: „Zabierzesz matkę do siebie?” – a ona milczy. To milczenie mówi więcej niż tysiąc słów. Haneke nie osądza, ale pokazuje, że miłość nie zawsze jest łatwa, a współczucie ma swoje granice.
Aktorstwo, które rozdziera serce
Emmanuelle Riva i Jean-Louis Trintignant stworzyli role, które trudno zapomnieć. Riva, grając Anne, przechodzi przez fizyczną i psychiczną przemianę, od pełnej życia kobiety do osoby całkowicie zależnej od innych. Trintignant, jako Georges, z niezwykłą delikatnością pokazuje człowieka, który trwa – choć wszystko, co kocha, powoli znika.
Ich wspólne sceny są tak prawdziwe, że ma się wrażenie podglądania cudzego życia. Kiedy Anne przegląda stary album i mówi cicho: „Tyle życia…” – to zdanie zostaje w głowie na długo.
Haneke bez litości, ale z czułością
Michael Haneke znany jest z chłodnego, analitycznego spojrzenia na człowieka. W „Miłości” robi coś niezwykłego – zachowuje surowość, ale tym razem za nią kryje się głęboka czułość. Nie ma tu muzyki, która miałaby wzruszać na siłę, nie ma dramatycznych zwrotów akcji. Jest cisza, zwykłe dźwięki mieszkania i czas, który płynie powoli, nieubłaganie. Ta prostota sprawia, że każdy gest, każde spojrzenie nabiera znaczenia. Haneke nie oferuje nadziei ani pocieszenia – ale pokazuje, że sens można znaleźć nawet w samym trwaniu przy drugiej osobie.
„Miłość” zdobyła ogromne uznanie krytyków i publiczności na całym świecie. Film został uhonorowany Złotą Palmą na festiwalu w Cannes w 2012 roku – najważniejszym wyróżnieniem w świecie kina autorskiego. Otrzymał także Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, a dodatkowo był nominowany w czterech innych kategoriach, w tym za reżyserię, scenariusz i dla najlepszej aktorki (Emmanuelle Riva). Film można obejrzeć na platformie HBO Max.

