Reklama

To nie jest zwykła komedia romantyczna. To „PS. Kocham cię” – film, który potrafi połamać serce i posklejać je na nowo. Oparty na bestsellerowej powieści Cecelii Ahern, zadebiutował w 2007 roku i od razu zawładnął emocjami widzów. Hilary Swank i Gerard Butler stworzyli niezapomniany duet – ona jako Holly, wdowa walcząca z rozpaczą, on jako Gerry, mąż, który nawet zza grobu nie przestaje kochać.

Historia zaczyna się w magicznej Irlandii, a kończy w zatłoczonym Nowym Jorku. Ich miłość zostaje brutalnie przerwana przez chorobę Gerry'ego, ale to dopiero początek. Zostawia on dla Holly zestaw listów, które prowadzą ją przez ciemność ku światłu. List po liście, łza po łzie – tak wygląda podróż do uzdrowienia.

Kontrowersje i krytyka: co poszło nie tak?

Choć miliony widzów płakało przy „PS. Kocham cię”, krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Richard LaGravenese, reżyser filmu, musiał mierzyć się z ciosami jak w ringu. Zarzuty? Sentymentalizm, castingowy miszmasz, przerysowana ścieżka dźwiękowa. Wesley Morris z „Boston Globe” uznał film za „beztrosko nieudolny”, a James Baradinelli stwierdził, że to „filmowy odpowiednik piosenki Celine Dion”.

Hilary Swank, kojarzona z twardymi bohaterkami, tu wystąpiła w zupełnie nowym wcieleniu – kruchej, złamanej wdowy. Gerard Butler? Zamiast walczyć w zbroi, kradnie serca ciepłem i uśmiechem. Dla krytyków zbyt ckliwe, dla widzów – idealne. I choć nie był to Oscarowy triumf, liczby mówią same za siebie: ponad 156 milionów dolarów wpływów przy budżecie 30 milionów. Publiczność przemówiła. I to głośno.

Hilary Swank w komedii romantycznej
Serwis prasowy

Dlaczego ten film wciąż wzbudza tak silne emocje?

„PS. Kocham cię” to więcej niż komedia romantyczna. To manifest o tym, że miłość nie kończy się wraz ze śmiercią. To opowieść o tym, jak trudno jest żyć dalej, gdy wszystko się zawaliło – ale trzeba. Listy Gerry’ego to nie tylko ślad po uczuciu, ale plan na przeżycie.

Film dotyka tematów, które są boleśnie aktualne: niepewność finansowa, odkładanie decyzji o rodzinie, życie w przepełnionym mieszkaniu. Holly i Gerry to nie bohaterowie z bajki – to zwykli ludzie, z którymi łatwo się utożsamić. To dlatego ich historia porusza do głębi. W świecie pełnym cynizmu „PS. Kocham cię” przypomina, że jest jeszcze miejsce na szczerość, łzy i drugą szansę. A może i trzecią. Bo – jak mówi film – „z życia nikt nie wyjdzie żywy”.

"PS. Kocham Cię" na Netflix
Serwis prasowy

Jeśli jeszcze nie widziałeś „PS. Kocham cię” – czas nadrobić zaległości. A jeśli widziałeś, to wiesz, że ten seans warto powtórzyć. Już 18 października film pojawi się w bibliotece Netflixa.

Reklama
Reklama
Reklama