Reklama

Kiedy w 2025 roku Quentin Tarantino ogłosił własny ranking najlepszych filmów XXI wieku, "Aż poleje się krew" znalazł się na zaszczytnym miejscu. Ale – jak to Tarantino – nie obyło się bez prowokacji. Reżyser z jednej strony docenił wizję Paula Thomasa Andersona, z drugiej zaś bez wahania wskazał „gigantyczną wadę filmu”, którą jest według Tarantino - Paul Dano. Reżyser nazwał go "totalnym cieniasem" i jednym z najgorszych aktorów w Hollywood. Aktor znany z filmu "Mała miss" wcielił się w rolę charyzmatycznego kaznodziei Eli Sunday’a. Zdaniem twórcy "Pulp Fiction" to właśnie kreacja aktora osłabiła siłę obrazu i uniemożliwiła mu wspięcie się jeszcze wyżej.

Tarantino się myli


Wypowiedź wywołała burzę. Krytycy i widzowie ruszyli w obronie Dano, przypominając, że jego intensywna i niepokojąca rola Eli Sunday’a od lat uchodzi za jedną z najważniejszych kreacji dekady. Trudno nie zgodzić się z obrońcami aktora. "Aż poleje się krew" to opowieść o narodzinach amerykańskiego snu w jego najmroczniejszej odsłonie. Daniel Plainview, nafciarz z początku XX wieku, wyrusza wraz z przybranym synem H.G. do kalifornijskiego miasteczka, by zbudować własne naftowe imperium. Z czasem jednak jego ambicja przeradza się w obsesję — destrukcyjną, izolującą, pożerającą wszystko na swojej drodze. Kontrapunktem dla jego bezwzględności jest Eli Sunday (w tej roli Paul Dano) — młody kaznodzieja, równie charyzmatyczny, co niebezpieczny. Ich relacja przypomina nieustanną walkę o władzę, której stawką jest dominacja nad całym miasteczkiem, a może i nad samymi sobą.

Nagrody, które potwierdziły legendę filmu

Film zdobył uznanie wśród gremiów na całym świecie. Daniel Day-Lewis odebrał Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową, a Paul Thomas Anderson został nominowany w najważniejszych kategoriach — za film, reżyserię i scenariusz adaptowany. Produkcja była również doceniana na BAFTA, Złotych Globach i prestiżowych festiwalach, szybko trafiając do kanonu współczesnego kina.

Ten film nie daje o sobie zapomnieć

„Aż poleje się krew” to nie klasyczny western, a intensywny psychologiczny dramat o ambicji, która potrafi wciągnąć głębiej niż naftowa szyba. To opowieść o samotności rosnącej szybciej niż imperium Plainviewa i o władzy, która ostatecznie pożera swojego właściciela. Anderson nie moralizuje — zmusza do konfrontacji z emocjami, o których zwykle nie mówi się głośno.

W tym świecie dwóch silnych osobowości Paul Dano stworzył jedną z najważniejszych filmowych postaci współczesnego kina. Jego Eli Sunday — nerwowy, fanatyczny, hipnotyzujący — w starciu z Day-Lewisem buduje duet, który trudno zapomnieć.

Reklama
Reklama
Reklama