Ta polska komedia romantyczna podbiła Netflixa. Chociaż ma ocenę 4,9, uwodzi malowniczym Podlasiem i komfortującą atmosferą
"Nic na siłę" to komedia romantyczna, która przenosi nas na malownicze Podlasie. Oliwia, szefowa kuchni z Wrocławia, trafia na wieś, by uratować babcine gospodarstwo. A gdzie przystojny rolnik, tam i serce. Jak poradziła sobie ta produkcja?

- ELLE
Jeśli liczycie na coś oryginalnego, zaskakującego, to nie ten film. „Nic na siłę” to klasyczna komedia romantyczna w najlepszym (czytaj: najłatwiejszym) stylu – mamy tu schematyczną bohaterkę, którą życie zmusza do radykalnej zmiany, a w tle malownicza wieś, stary rodzinny dom i obowiązkowo przystojny rolnik.
Fabuła "Nic na siłę" – o czym opowiada film?
Oliwia (Anna Szymańczyk), szefowa kuchni z Wrocławia, zostaje zmuszona do wyjazdu na Podlasie, by ratować babcine gospodarstwo. Z początku – jak przystało na typową bohaterkę miejskiego życia – ma wszystkiego dość i chce jak najszybciej wrócić do świata, który zna. Ale wieś… Wieś zmienia wszystko. Zmienia też Oliwię. A do tego wkracza miłość – przewidywalna jak w każdym filmie tego typu, ale… chyba nie o to chodzi, żeby tu zaskakiwać.
Film jest prosty jak konstrukcja cepa – i to niekoniecznie na minus. Bo jak wiadomo, czasami to, czego oczekujemy, to lekka fabuła, bez udawania artystycznego kina. Wszystko z przymrużeniem oka i porcją humoru, który nie rozbawi do łez, ale sprawi, że przez chwilę poczujesz się jak na spacerze po pięknej wsi.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Główne postacie w "Nic na siłę" – kto gra w filmie?
Oliwia, nasza główna bohaterka, to postać, którą przyzwyczailiśmy się oglądać w wielu polskich produkcjach. Zagrała ją Anna Szymańczyk, której obecność w roli szefowej kuchni na pewno nie sprawi, że będziesz tę rolę pamiętać na długo, ale przynajmniej nie razi. Oliwia jest trochę zagubiona, trochę buntownicza, ale od pierwszej minuty wiadomo, jak się to skończy – z miłością na wsi i refleksją nad tym, co tak naprawdę w życiu ważne.
Z kolei babcia Halina, którą gra Anna Seniuk, to postać, której trudno nie pokochać. Z jej ciepłem, życiową mądrością i – co tu dużo mówić – klasyczną rolą w takich filmach, nie mogła zostać zapomniana. Mateusz Janicki, odgrywający przystojnego rolnika, to… cóż, przyznajmy, że jego rola jest bardziej „tłem” dla romantyzmu niż wyrazistą postacią, ale z drugiej strony – czy trzeba więcej, gdy chodzi o film, który ma przyciągnąć fanów sielskich klimatów?

A do tego cała reszta – Artur Barciś, Cezary Żak, Piotr Rogucki – postacie drugoplanowe, które dorzucają nieco humoru i wiejskiego kolorytu, ale nie dostają zbyt dużej przestrzeni, by się wykazać.
Jak "Nic na siłę" zdobyło popularność na Netflix?
„Nic na siłę” od momentu premiery na Netflixie zdobyło ogromną popularność. Film zajął drugie miejsce na liście najchętniej oglądanych filmów nieanglojęzycznych na platformie, co świadczy o jego dużym zasięgu i zainteresowaniu. Choć zyskał licznych fanów, nie brakowało również głosów krytycznych. Część widzów uważała film za zbyt przewidywalny, zbyt "słodki" i pełen utartych klisz. Niemniej jednak, produkcja przyciąga uwagę swoją prostą fabułą, która nie wymaga głębszego zaangażowania – idealna na relaksujący wieczór.

Opinie na temat „Nic na siłę” są zdecydowanie podzielone. Z jednej strony, wielu widzów docenia lekkość filmu, malownicze ujęcia i miłą atmosferę. Produkcja jest często określana mianem filmu, który nie wymaga zaangażowania, a po prostu pozwala się zrelaksować. Z drugiej strony, film nie zadowala tych, którzy szukają głębszego przekazu czy wyrazistych postaci. Wiele osób skrytykowało sztuczność żartów, przewidywalność fabuły oraz niedociągnięcia scenariusza, który momentami niepotrzebnie się "wlecze". Mimo to, „Nic na siłę” to film, który sprawdzi się na lekką niedzielę lub luźny wieczór.

