Reklama

Końcówka listopada to ten moment, kiedy masowo wracamy do naszych comfort movies. Platformy streamingowe bombardują nas reniferami, długaśnymi szalikami, gorącą czekoladą i miłosnymi historiami, które choć znamy na pamięć… to nieustannie nas poruszają. To czas kiedy kawiarnie zaczynają pachnieć cynamonem, w sklepach startuje Black Friday'owe szaleństwo, a z pierwszej lepszej witryny słyszysz, jak Mariah Carey po raz 8765. przypomina, że „All I Want for Christmas Is You”.

I właśnie w ten magiczno-kiczowaty sezon wpada film, który wybił się ponad świąteczny tłok: „Szampańskie święta”. Numer jeden w Polsce, totalny umilacz długich wieczorów. Serio - nie da się obok niego przejść obojętnie. Szykujcie więc zimową herbatkę, miękki kocyk i odpalajcie Netflixa.

„Szampańskie święta” najchętniej oglądaną komedią romantyczną na Netlix

To historia dokładnie taka, jakiej w jesienno-zimowe wieczory potrzebujemy - niby banalna, niby jedna z wielu, a jednak otula jak ulubiony sweter z alpaki. Sydney Price (Minka Kelly), ambitna menedżerka tuż przed swoim pierwszym naprawdę dużym dealem, ląduje w Paryżu, by sfinalizować przejęcie prestiżowej wytwórni szampana. Miało być tylko „szybko-podpisuję-i-wracam”, ale… to przecież świąteczny Paryż. Podczas jedynej wolnej nocy postanawia zrobić coś szalonego - pozwolić sobie na odrobinę luzu.

Wtedy los (albo scenarzysta) podsuwa jej Henriego Cassella (Tom Wozniczka). Urokliwy, tajemniczy, trochę zbyt idealny, żeby był realny - wiadomo. Wieczór jest magiczny, aż do momentu, gdy Sydney odkrywa, że nowy obiekt westchnień to… syn założyciela firmy, którą ona ma przejąć. I zaczyna się to, co w rom-comach kochamy najbardziej: napięcie, flirt, rywalizacja i chemia, która nie zna NDA. Hugo Cassell, ojciec Henriego, organizuje konkurs między potencjalnymi nabywcami, a Sydney musi walczyć nie tylko o kontrakt, ale też o własne serce, które najwyraźniej zapomniało, że jest w delegacji.

Ta komedia romantyczna was wzruszy i pozwoli zapomnieć o problemach

Nic dziwnego, że „Szampańskie święta”, stworzone przez Marka Stevena Johnsona (tego od „Pewnego razu w Rzymie”), błyskawicznie wskoczyły na pierwsze miejsce polskiego Netfliksa. Premiera filmu miała miejsce 19 listopada i… zaledwie po kilku dniach produkcja przebiła „Frankensteina”, „Drugą Furiozę” i całą resztę głośnych tytułów. W topce obok niej siedzą już inne świąteczne pozycje: „Uwierz w Mikołaja” z Michaliną Sosną w roli głównej czy „Święta z ex”. Polacy najwyraźniej oficjalnie uznali, że sezon na świąteczne "must-see" czas zacząć.

A „Szampańskie święta”? Otulają jak kocyk, smakują jak pierwszy łyk grzanego wina w zimny wieczór i mają dokładnie tyle lekkości, ile potrzebujemy, żeby przetrwać ten chaos między planowaniem prezentów a maratonem obowiązków. Jeśli w tym roku masz ochotę na coś miękkiego, słodkiego i pięknie sfotografowanego - voilà, właśnie znalazłaś.

Świąteczne komedie romantyczne na Netflix. Te pozycje trzeba zobaczyć

Jeśli po „Szampańskich świętach” będziesz miała ochotę na więcej filmów w klimacie soft romance + city lights + holiday magic, to wiedz, że platformy są pełne tytułów, które działają jak emocjonalny termofor. Na Netfliksie czeka „Holidate” idealne dla wszystkich, którzy lubią rom-comy z przymrużeniem oka i dialogi bardziej ostre niż piernik z pieprzem. „Last Christmas” z Emilią Clarke otuli cię londyńskim światłem i da dokładnie tę mieszankę melancholii i czułości, za którą tęsknimy zimą. „Love Hard” dorzuci vibe współczesnych randek online (tak, catfishing też potrafi skończyć się romantycznie), a „Dash & Lily” pokaże Nowy Jork tak świątecznie, że zaczniesz szukać lotów jeszcze na grudzień.

Jeśli chcesz czegoś bardziej europejskiego - Miłość po francusku” to kolejna dawka paryskiego uroku, a „Happiest Season” subtelnie przypomni, że święta + rodzina + nowe uczucia to mieszanka wybuchowa, bez której świąteczne komedie romantyczne nie mają zwyczajnie sensu.

Reklama
Reklama
Reklama