„Świąteczny szok”: queerowe love story, które bierze na warsztat najtrudniejszy świąteczny rytuał
Pierwsze spotkanie z rodzicami partnerki albo partnera to moment, który potrafi zmrozić krew w żyłach nawet największym pewniakom. Nic dziwnego, że kino od lat zamienia go w pole minowe pełne niezręczności, śmiechu i czasem bardzo celnych komentarzy społecznych.

„Świąteczny szok” w reżyserii Clea DuVall wpisuje się w tę tradycję, ale robi to po swojemu: z queerową czułością, w blasku choinkowych lampek, z humorem i emocjonalną prawdą ukrytą pod świątecznym bagażem oczekiwań.
Romantycznych komedii o heteroseksualnych parach mamy całe oceany. Dorastałam, oglądając je wszystkie - klasyki jak „To właśnie miłość”, nowości, świąteczne hity, te dobre jak „Mikołaj z 34. ulicy” i te drugie - „do pośmiania się z przyjaciółką”. A jednak w pewnym momencie zaczęłam zadawać sobie pytanie: gdzie są historie, w których mogłabym zobaczyć siebie albo swoich znajomych? Gdzie jest choć jeden mainstreamowy film, który potraktuje queerową miłość z taką samą czułością, normalnością i przestrzenią, jaką od dekad dostaje kino heteronormatywne?
Na szczęście (choć wciąż, ku przerażeniu sporej części społeczeństwa) od dobrych kilku lat Netflix i inne platformy streamingowe powoli przyzwyczajają nas do myśli, że queerowe wątki są integralną częścią opowieści - naturalne jak wdech i wydech. Nie tylko pojawiają się w tle, ale coraz częściej przejmują główną rolę, nadając ton i charakter całym serialom. Trudno dziś wyobrazić sobie ulubione produkcje bez choć jednej LGBTQ+ postaci. I dobrze. To wreszcie świat, który zaczyna odzwierciedlać prawdziwe życie.
Świąteczne filmy LGBT

Wśród świątecznych tytułów LGBT, które zapisały się w moim sercu są takie pozycje jak „Carol” z Cate Blanchett w roli głównej oraz niezastąpiony hit Netflixa pt. „Wieczny Singiel”. Jest także jedna produkcja, która wciąż - jak bumerang - wraca do mnie co grudzień. „Świąteczny szok” to film, który nie epatuje queerowością, nie próbuje niczego udowadniać, nie stawia wielkich tez. Wręcz przeciwnie - jest opowieścią o zwyczajności. O codziennych trudnościach i delikatnych emocjach, które zna każdy z nas, niezależnie od orientacji.
Bo czy jest coś bardziej uniwersalnego w związkach niż stres związany z poznaniem rodziców partnerki lub partnera? Zwłaszcza wtedy, gdy spotkanie przypada akurat w święta - najpiękniejszy, ale też najbardziej wymagający czas w roku.
„Świąteczny szok” - jeden z lepszych świątecznych filmów LGBT
„Świąteczny szok” (ang. Happiest Season) stawia w centrum parę lesbijek, jakiej w typowym bożonarodzeniowym kinie długo brakowało. Abby (w tej roli Kristen Stewart znana wszystkim z sagi „Zmierzch”) i Harper (Mackenzie Davis - „Terminator:Mroczne przeznaczenie”) są razem od dłuższego czasu i - przynajmniej pozornie - pewnie stoją na nogach. W tym roku mają spędzić święta w rodzinnej miejscowości Harper pod Pittsburghiem. Jest tylko jeden problem: dziewczyna nie powiedziała rodzinie, że jest lesbijką.
A jej dom rodzinny to miejsce, w którym wizerunek liczy się bardziej niż emocje i uczucia. Ojciec (Victor Garber) startuje w wyborach na burmistrza, matka (Mary Steenburgen) obsesyjnie dba o pozory, a siostry Harper - pedantyczna Sloane (Alison Brie) i ekscentryczna Jane (Mary Holland) - dokładają swoje trzy grosze. Do tego były chłopak Harper nadal zapraszany na rodzinne kolacje „tak na wszelki wypadek”, oraz Riley (Aubrey Plaza), która zna, jak to jest być na marginesie lokalnych oczekiwań.
W tej scenerii Abby i Harper mają udawać… współlokatorki. Zderzenie z rzeczywistością jest oczywiście natychmiastowe - i bolesne.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Święta wydobywają z nas to, co najtrudniejsze - i najpiękniejsze
Reżyserka i aktorka Clea DuVall („Zodiak”, „Figurantka”) bierze dobrze znany schemat świątecznej komedii romantycznej i przepuszcza go przez filtr queerowej wrażliwości. Pod błyszczącymi dekoracjami i lukrową atmosferą kryją się sprawy dużo poważniejsze: strach przed odrzuceniem, rodzinne konwenanse i presja życia w świecie, który boi się zmiany.
A jednak film mimo trudnych tematów nie traci lekkości. Dialogi są celne, relacje zarysowane z czułością, a emocjonalne napięcie prowadzi do tego, co w świątecznych filmach kochamy najbardziej - do odrobiny nadziei. „Świąteczny szok” nie moralizuje. Zamiast tego pokazuje, że miłość - w każdej formie - potrzebuje przestrzeni i odwagi. A czasem też kilku rodzinnych katastrof, żeby wydobyć prawdę na powierzchnię.
Gdzie obejrzeć „Świąteczny szok”?
Film jest dostępny w podstawowej ofercie Amazon Prime Video, dzięki czemu idealnie wpisuje się w grudniowy maraton tytułów, które rozgrzewają serca mocniej niż kubek gorącej czekolady.
A czy - jak to w najlepszych świątecznych filmach bywa - czeka nas happy end? Oczywiście, że tak. Ale do ostatniej sceny nie zabraknie tej delikatnej, ciepłej tremy, która towarzyszy pierwszym spotkaniom, ważnym wyznaniom i miłości, której chce się kibicować od pierwszego kadru.

