Nie „Normalni Ludzie” - to jest najlepsza rola Paula Mescala. Ten film to emocjonalny nokaut, po którym trudno się pozbierać
„Aftersun” to subtelna opowieść o pamięci, rodzinie i utraconych chwilach, która porusza serca swoją głębią emocjonalną. Film w reżyserii Charlotte Wells przenosi nas w letnie wspomnienia ojca i córki, odkrywając złożoność ich relacji i ukazując piękno zwykłych momentów.

- ELLE
Twierdzę, że Connell z „Normal People” czy Harry z „Dobrych nieznajomych” to nie są najlepsze role Paula Mescala, nie dlatego, że im czegoś brakuje. Bynajmniej! Obie produkcje przyjęłam bardzo emocjonalnie. Niemniej, żadna z nich nie umywa się do roli, jaką młody Irlandczyk odegrał w „Aftersun”. Mimo że film oglądałam już kilka lat temu, wciąż często do niego wracam. Zazwyczaj z dużą dozą smutku.
„Aftersun” najlepszy film z Paulem Mescalem
Nawet jeśli rozpoczynasz seans kompletnie nie wiedząc o czym jest, prawdopodobnie od samego początku wyczujesz unoszącą się aurę nadchodzącej tragedii. Film charakteryzuje się niezwykłą subtelnością, pełną niedopowiedzeń i drobnych, niemal niezauważalnych szczegółów, które zyskują na znaczeniu w miarę jak historia się rozwija. „Aftersun” jest pełne przestrzeni na interpretację – zarówno w obrazach, jak i w dialogach. Każdy kadr, gest, a nawet cisza zawierają w sobie coś, co w pełni ujawnia się dopiero po seansie, często zaskakując widza swoją głębią.

Narracja filmu jest niejednolita, z wieloma wątkami przeplatającymi się ze sobą. Jedną z głównych osi jest wspomnienie Sophie. Film zaczyna się od nagrania z cyfrowej kamery, które wydaje się niewinne, ale w miarę jak akcja toczy się dalej, staje się oczywiste, że to tylko fragment większej historii. Jest ono pełne tajemniczości, a film, jak i jej pamięć, nie ujawnia wszystkiego od razu. To opowieść o utraconych momentach, które mogą „wskoczyć w swoje miejsce” dopiero z perspektywy czasu.
Kluczowym elementem w filmie jest postać Caluma, ojca Sophie, którą gra Paul Mescal. W swojej roli osiąga mistrzostwo subtelności. Jego postać to człowiek pełen wewnętrznego niepokoju, który stara się być idealnym ojcem, ale nie jest w stanie ukryć tego, co go zżera od środka. To postać, która nie mówi wprost o swoich problemach, lecz ukazuje je przez gesty, mimikę, a także przez swoje zachowanie. Mescal udowadnia, że nie potrzeba wielu słów, by stworzyć postać pełną dramatyzmu i głębi. Jego twarz jest pełna emocji, które nie mogą zostać wyrażone w sposób bezpośredni – to prawdziwa lekcja aktorskiej wstrzemięźliwości i siły wyrazu.
Ojcowska miłość w obliczu traumy
„Aftersun” to film o rodzicielstwie – ale nie tym tradycyjnym, pełnym poświęcenia, ale o rodzicielstwie zmagającym się z wewnętrzną tragedią. Calum to ojciec, który stara się zachować pozory normalności, ale pod jego powierzchownością kryje się coś mrocznego, co powoli, krok po kroku, wychodzi na jaw. To również film o tym, jak mężczyźni radzą sobie z emocjami, jak ich cierpienie często dzieje się w ciszy. Z perspektywy czasu możemy dostrzec, jak te niedostrzegane sygnały mogą wpłynąć na życie całych rodzin.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
Wielowarstwowa narracja i muzyka
„Aftersun” to także film, który doskonale współpracuje z muzyką. Piosenki, takie jak „Losing My Religion” zespołu R.E.M. czy „Under Pressure” Queen i Bowiego, stają się integralną częścią narracji. To nie tylko tło – to kluczowe momenty w filmie, które podkreślają dramatyzm i wprowadzają widza w stan nostalgii, tęsknoty i niepokoju.
Muzyka w „Aftersun” pełni rolę łącznika między przeszłością a teraźniejszością. Każda piosenka jest niczym znak, który wskazuje na emocje bohaterów, ale także na szersze, międzypokoleniowe doświadczenia. To film, który porusza kwestie czasu, straty i tego, co zostaje w nas na zawsze, choć nigdy nie zostało wyartykułowane.
To nie jest film, który powinieneś obejrzeć tylko raz.

