Masz dość Netflixa? Oto 5 cosy crime na chłodne wieczory, które otulą równie mocno jak miękki, ulubiony koc
Kiedy dni kurczą się do kilku godzin światła, a wieczory przychodzą szybciej niż powiadomienia z Netflixa, pora schować pilota głęboko między poduszki i wrócić do tego, co jesień lubi najbardziej: książek z dreszczykiem, humorem i nutą brytyjskiej elegancji. Oto pięć tytułów, które przeniosą was do światów pełnych tajemnic, cichych przemyśleń, prowincjonalnych intryg i łagodnego suspensu.

Choć Netflix potrafi zaoferować rozrywkę na każdy możliwy nastrój - od anime, przez thrillery, romanse, dokumenty true crime, aż po ukochane świąteczne komedie, bez których trudno wyobrazić sobie grudniowe przygotowania - czasem przychodzi moment, kiedy ekran przestaje wystarczać. Chcemy zanurzyć się w opowieści głębiej, intymniej, bez autoplayera odmierzającego kolejne odcinki. Chcemy książki, która zaprowadzi nas tam, gdzie wyobraźnia potrafi stworzyć własną scenografię, własny dreszczyk i własne cienie.
I właśnie wtedy cosy crime działa jak najlepszy reset: otula, wciąga i pozwala zapomnieć o świecie tak skutecznie, że zanim się obejrzymy, jesienne wieczory zamienią się w migoczące światełkami przedświąteczne noce ze śpiewającym Frankiem Sinatrą „Have Yourself a Merry Little Christmas” w tle.
Czym właściwie jest cosy crime?
To kryminał, który nie straszy, lecz otula. Zamiast brutalności - jest humor. Zamiast dynamicznej akcji - kameralne śledztwa. Zamiast policyjnych laboratoriów - księgarnie, kawiarnie, pensjonaty, małe miasteczka i wyspy, na których każdy zna każdego (aż za dobrze).
Cosy crime wyróżnia:
brak brutalnych opisów zbrodni,
detektyw-amator, z którym czytelnik może się utożsamić,
mała społeczność pełna sekretów,
sielska lub nostalgiczna sceneria,
humor sytuacyjny,
zagadki, które chce się rozwiązać, ale bez presji ucieczki przed psychopatą.
To kryminały, które czyta się nie z zaciśniętymi zębami, lecz z kubkiem herbaty i lekkim uśmiechem.
5 cosy crime idealne na jesienne wieczory, które otulą jak wełniany koc
Osobiście jestem wierną fanką tego gatunku. Oprócz lekkich, wciągających historii, w cosy crime uwielbiam… okładki książek. Każda z nich jest wyjątkowa, subtelna, jakby ręcznie rysowana, bez przesadnego epatowania zbrodnią czy mroczną przeszłością bohaterów. Patrząc na nie, czuję to samo ciepło, co przy filiżance herbaty z miodem, imbirem i cytryną - zapraszają do zanurzenia się w świat zagadek, ale w sposób kojący, przytulny, bezpieczny.
To estetyczna przyjemność, która otula jak miękki koc w jesienny wieczór. I dlatego, przedstawiam wam 5 propozycji, które mają szczególne miejsce na mojej półce z książkami.
1. „Czwartkowy Klub Zbrodni”, Richard Osman, Wydawnictwo Agora

Jeśli istnieje idealna książka na długie, listopadowe wieczory, to zdecydowanie ta. Richard Osman stworzył czterech bohaterów, którzy udowadniają, że życie na emeryturze wcale nie musi być monotonne - wręcz przeciwnie, to idealny czas, by rozwiązywać zagadki morderstw. Elizabeth (była agentka wywiadu), Joyce (pielęgniarka z duszą kronikarki), Ron (ikona związkowa) i Ibrahim (psychiatra z niepokojąco logicznym umysłem) tworzą kwartet tak wyrazisty, że po kilku stronach ma się ochotę do nich dołączyć.
Osman prowadzi śledztwo lekko, inteligentnie, z dużą dawką angielskiego humoru, a jednocześnie potrafi zaskoczyć jak pełnoprawny autor crime fiction. Jeśli szukasz przygody, która jest jednocześnie ciepła i sprytna - this is the one.
2. „Morderstwo w księgarni”, Merryn Allingham, Wydawnictwo Mando

Cosy crime w czystej postaci: księgarnia, detektywka-amatorka i... trup między regałami. Flora Steele - właścicielka klimatycznej, prowincjonalnej księgarni - pewnego ranka znajduje ciało młodego mężczyzny wśród książek. Zamiast paniki? Determinacja i wdzięk, które mogłyby zawstydzić samą Miss Marple. Do śledztwa dołącza Jack Carrington, pisarz z lekką aurą tajemnicy i sporą dozą uroku.
Allingham tworzy świat tak sielski, że nawet morderstwo wydaje się… urocze (w najlepszym literackim sensie). Duet Flora & Jack to jedna z najbardziej charming par detektywistycznych ostatnich lat.
3. „Jak odkryć własnego mordercę?”, Kristen Perrin, Wydawnictwo Czarna Owca

To książka, która sama w sobie jest zagadką - nie tylko „kto zabił?”, ale: „czy przepowiednia może stać się samosprawdzającą klątwą?”. Frances jako nastolatka usłyszała, że zostanie zamordowana. I przez całe życie próbowała temu zapobiec. Gdy rzeczywiście zostaje znaleziona martwa, jej krewni - Annie i Saxon - muszą odkryć winnego, by… odziedziczyć majątek.
Perrin bawi się formą, prowadzi historię z dwóch perspektyw (pamiętnik i teraźniejszość) i tworzy atmosferę, która jest jednocześnie lekka i intrygująca. To jedna z tych historii, po których ma się ochotę zapytać: kiedy następny tom?
4. „Morderstwo nad jeziorem Garda”, Tom Hindle Wydawnictwo Czarna Owca

Jeżeli kochasz klasyczne zagadki w stylu Agathy Christie, ale w nowoczesnym wydaniu - to idealny wybór. Włoska wyspa, prywatne wesele influencerki i jej narzeczonego, odcięci od świata goście… a potem krzyk, ciało i tajemnice, które zaczynają wychodzić na jaw. Hindle bawi się tropami, podsuwa wskazówki tylko po to, by za chwilę je zakwestionować, a bohaterowie tworzą mozaikę charakterów, z których każdy może mieć powód do zbrodni.
To lekko mroczne, bardzo eleganckie cosy crime, które czyta się jednym tchem, jak dobrze skrojony scenariusz filmowy.
5. „Konsjerż”, Abby Corson Wydawnictwo Kobiece

Hotel Cavengreen to miejsce, które w literackim świecie cosy crime stanie się klasyką. Elegancki, pełen rytuałów i drobnych absurdów, prowadzony przez Hectora Harrowa - konsjerża z powołaniem. Gdy hotel przejmują inwestorzy i chcą zastąpić go… iPadem, a w jednym z pokoi pojawia się trup, robi się zabawnie, przewrotnie i bardzo elegancko.
To inteligentny, błyskotliwy debiut, pełen pierwszoosobowych dygresji, ciepłego humoru i klimatu rodem z ostatnich dni pewnej epoki. Jeśli kochasz opowieści o miejscach, które mają duszę - this is your book.

