Reklama

Michał Sikorski to jeden z najbardziej lubianych aktorów młodego pokolenia. Gwiazdor "1670" znalazł się w obsadzie projektu „Pewnego razu na krajowej jedynce”. Reżyserowany przez Jakuba Piątka i Grzegorza Jaroszuka serial składa się z sześciu półgodzinnych odcinków i opowiada o grupie przypadkowych pasażerów, którzy nieświadomie wsiadają do auta wykorzystanego w napadzie na bank. To nietypowa opowieść o chaosie, przypadkowości i szaleństwie, które może wydarzyć się na trasie do Cieszyna.

Absurd, chaos i napad na bank

„Pewnego razu na krajowej jedynce” to nietypowa produkcja, która zdecydowanie wymyka się schematom. To nie kryminał, choć pojawia się wątek napadu na bank. Zamiast klasycznego śledztwa, widz dostaje absurdalną czarną komedię, w której główni bohaterowie wpadają w coraz większe tarapaty z powodu... pomyłki na stacji benzynowej. Serial stawia na nietypowy humor, groteskę i przypadek jako motor akcji.

Przypadkowi pasażerowie, wspólna podróż i coraz większy bałagan

Główni bohaterowie to Dianka (Maja Wolska), jej ojciec Leon (Juliusz Chrząstowski), Wojtek (Michał Sikorski) i Klara (Anna Ilczuk). Każdy z nich jedzie do Cieszyna z innego powodu, ale łączy ich wspólna podróż, która szybko przeradza się w serię katastrof. W wyniku nieporozumienia bohaterowie wsiadają do nie swojego auta – identycznego jak ich – i nieświadomie ruszają w trasę autem, które brało udział w napadzie na bank.

Choć bohaterowie nie wzbudzają od razu sympatii, w kolejnych odcinkach pojawiają się retrospekcje, które rzucają nowe światło na ich decyzje i motywacje. Sceny przypominające „07 zgłoś się” czy „Rojst” dodają serialowi charakterystycznego, polskiego sznytu.

„Pewnego razu na krajowej jedynce” na Netflix

Polska produkcja Netfliksa to eksperyment, który może nie każdemu przypadnie do gustu, ale z pewnością nie jest kolejnym przewidywalnym kryminałem.

Reklama
Reklama
Reklama