Kobieta postanawia poślubić dwóch mężczyzn. Kolumbijski serial to emocjonalny slalom, który szokuje widzów
Kolumbijski serial "Po prostu Alice" wpadł na Netflixa z impetem i od pierwszych minut budzi skrajne opinie. To historia kobiety, która kocha… podwójnie, a jej życie zaczyna przypominać emocjonalny slalom.

- ELLE
Kolumbijski serial "Po prostu Alice" to jedna z najciekawszych jesiennych premier Netflixa. Od razu wywołał sporo emocji – zarówno wśród widzów, jak i krytyków. Wszystko za sprawą głównej bohaterki, Alicii Fernández, która postanawia... nie wybierać między dwoma mężczyznami. Zamiast tego wychodzi za mąż za obu. Z jednej strony jest Alejo – wrażliwy pisarz, który widzi w Alicii swoją muzę. Z drugiej Pablo – były ksiądz, który porzucił sutannę, by pomagać innym. Każdy wnosi do jej życia coś wyjątkowego, a Alicia stara się tę układankę jakoś utrzymać. Nic dziwnego, że w pewnym momencie wszystko zaczyna się rozpadać.
W tytułową bohaterkę wciela się Verónica Orozco – aktorka znana z ról wymagających, pełnych emocji. Jej Alice to czterdziestolatka pełna sprzeczności, rozpięta między obowiązkiem a pragnieniami, między potrzebą bycia kochaną a lękiem przed prawdą. Partnerują jej Michel Brown jako Alejo oraz Sebastián Carvajal w roli Pabla. Na ekranie wyróżnia się też Cony Camelo jako Susana – najlepsza przyjaciółka Alicii i jednocześnie jej osobisty „głos rozsądku”. Za serial odpowiadają reżyserzy Rafael Martínez i Catalina Hernández, a scenariusz stworzyli Marta Betoldi i Esteban del Campo Bagu.
Bigamia – temat, o którym rzadko mówi się głośno
Twórcy serialu nie uciekają od trudnych tematów – bigamia trafia tutaj na pierwszy plan. Co ważne, to kobieta jest tą, która łamie schematy i prowadzi podwójne życie. Dwa małżeństwa, dwa domy, dwa zestawy kłamstw. "Po prostu Alice" nie poucza, ale pokazuje, jak ogromne emocjonalne i społeczne konsekwencje mogą wynikać z takiego wyboru. Najbardziej zapadają w pamięć sceny zwykłej codzienności Alicii: żonglowanie pierścionkami, pilnowanie dwóch kalendarzy, życie w ciągłym stresie. A wszystko to na tle tętniącej życiem Bogoty.
Co mówią krytycy? Opinie są...skrajne
Opinie są… skrajnie różne. Jedni widzą w serialu pełen emocji dramat, inni narzekają na jego długość i przewidywalność. Kelcie Mattson z Collider chwali Verónicę Orozco za „energetyczną i wielowymiarową rolę” i widzi w serialu coś więcej niż tylko „guilty pleasure”. Srijoni Rudra z DM Talkies uważa, że 19 odcinków to zdecydowanie za dużo. Joel Keller z Decider wprost pisze, że trudno kibicować bohaterce, która podejmuje tak moralnie wątpliwe decyzje.
Jeśli masz ochotę na historię, która porusza tematy tabu, łączy dramat z delikatnym humorem i zmusza do refleksji nad tym, czym właściwie jest miłość – warto dać mu szansę.

