Reklama

W filmie „Dziewczyna influencera” Szymon Gonera zabiera widzów w podróż po świecie social mediów, gdzie iluzja sukcesu zderza się z brutalną rzeczywistością. To opowieść o marzeniach, które prowadzą na skraj przepaści. Film nie ma najlepszych ocen, ale z pewnością pełni funkcję dydaktyczną. Każdy rodzic powinien go obejrzeć.

Fabuła filmu „Dziewczyna influencera”

Film „Dziewczyna influencera” przedstawia historię Zosi – młodej dziewczyny, która po rozstaniu z chłopakiem, znanym youtuberem Konfim, niespodziewanie zyskuje popularność w mediach społecznościowych. Jej życie zmienia się po opublikowaniu zdjęcia z jajkiem na brzuchu, co staje się viralem. Wkrótce otrzymuje propozycję egzotycznej podróży od Violi – bardziej doświadczonej influencerki.

Obie dziewczyny ruszają w świat, odwiedzając plaże Malty, Grecję i inne luksusowe lokalizacje. Towarzyszy im relacjonowanie życia na platformach YouMov, InstaYou i OnlyFollowers. Z pozoru bajkowa rzeczywistość szybko odsłania mroczne kulisy: pojawiają się sponsorowane współprace, niebezpieczni ludzie z DARKNETU i zdradliwe koleżanki po fachu.

Reżyserem filmu jest Szymon Gonera. W główne role wcielili się:

  • Karina Rezner jako Zosia,
  • Olga Kalicka jako Viola,
  • Kamil Wodka jako Konfi,
  • Mateusz Banasiuk jako Robbie.

W produkcji występują także Rafał Królikowski i Kevin Lütolf. Zdjęcia kręcono na malowniczych plażach Malty, w Grecji oraz w Polsce. Film często przenosi akcję do wirtualnego świata, ukazując platformy społecznościowe pod fikcyjnymi nazwami: InstaYou, YouMov, OnlyFollowers.

Opinie o filmie - "przerysowany", ale "zwraca uwagę na problem"

Choć temat gorący, reakcje są mieszane. Krytycy zarzucają produkcji zbytnią dosłowność, brak subtelności i przerysowanie. Jak pisze jeden z recenzentów, postaci przypominają „obszyte ludzką skórą automatony”, a morały wybrzmiewają jak kazania.

Szymon Gonera chciał opowiedzieć o zjawisku z aktualnym społecznym przekazem, ale nie udało się uniknąć moralizatorskiego tonu. W efekcie „Dziewczyna influencera” to raczej przestroga niż refleksja.

Reklama
Reklama
Reklama