Gwiezdne Wrota powrócą? Fani kultowego uniwersum z lat 90. czekali na to 15 lat
Amazon MGM właśnie dało zielone światło -„Stargate” wraca w nowej serialowej odsłonie. Showrunnerem został Martin Gero, czyli człowiek, który zna ten świat od podszewki. Na razie szczegóły trzymane są na orbicie tajemnicy, ale jedno jest pewne - nostalgii i oczekiwań nie zabraknie.

Dla wielu widzów „Stargate” to nie tylko kino science fiction z efektownymi portretami obcych i międzygwiezdnymi podróżami. To także serial, który w latach 90. wprowadził do telewizji poczucie przygody, humoru i wielkiej mitologii - a jednocześnie potrafił łączyć opowieść o nauce, archeologii i etyce eksploracji. SG-1 bawił i uczył; Atlantis wprowadziło bardziej epicką nutę, a Universe (serial kończący serię w 2011 roku) - mroczniejszą, bardziej introspektywną. Ten miks jest częścią magii, którą fani chcą zobaczyć znowu.
I na szczęście - po 15 latach oczekiwań - będą mieli ku temu okazję.
W tym artykule:
- „Gwiezdne wrota”: kultowy klasyk lat 90., który oglądaliśmy z zapartym tchem i do którego wciąż chcemy wracać
- „Gwiezdne wrota” ponownie na ekranie. Będzie nowy serial
- Martin Gero - ktoś, kto zna „Gwiezdne wrota” od środka
- Co możemy (rozsądnie) przewidzieć?
„Gwiezdne wrota”: kultowy klasyk lat 90., który oglądaliśmy z zapartym tchem i do którego wciąż chcemy wracać
W czasach, gdy lata 90. żyły fascynacją UFO, zaginionymi cywilizacjami i teoriami paleoastronautyki, „Gwiezdne wrota” trafiły w sam środek zbiorowej wyobraźni. Ten film był jak spełnienie marzeń każdego, kto choć raz zastanawiał się, czy egipskie piramidy mogą skrywać coś więcej niż piasek historii. Emmerich zaprosił widzów do świata, w którym starożytne tajemnice łączą się z zaawansowaną technologią, a spotkanie z obcą cywilizacją staje się początkiem wielkiej, międzygwiezdnej przygody.
Nic dziwnego, że oglądaliśmy go przed telewizorem z zapartym tchem - to była opowieść, która otwierała portal do zupełnie nowej wyobraźni. Któż z nas nie chciał przejść przez magiczne wrota i przenieść się w czasie razem z bohaterami. Kosmiczne teorie, archeologiczne zagadki i mityczny Egipt splatały się w fabule tak wciągającej, że trudno było oderwać wzrok od ekranu. Dziś „Gwiezdne wrota” nadal robią ogromne wrażenie, przypominając, jak wyglądało science fiction tworzone z pasją, świeżością i odrobiną tamtej pięknej, naiwnej wiary w życie poza Ziemią.
Chcesz zobaczyć tę treść?
Aby wyświetlić tę treść, potrzebujemy Twojej zgody, aby YouTube i jego niezbędne cele mogły załadować treści na tej stronie.
„Gwiezdne wrota” ponownie na ekranie. Będzie nowy serial
Po kultowym filmie „Gwiezdne wrota” z 1994 roku powstał serial „Stargate SG-1”, który był emitowany w latach 1997–2007 i liczył 10 sezonów. Następnie powstały spin-offy: „Atlantyda” (2004–2009) i „Wszechświat” (2009–2011), a także internetowy „Stargate Origins” i animowane „Stargate Infinity”.
Teraz - Prime Video - platforma streamingowa należąca do Amazona oficjalnie potwierdziła, że zamówiła nowy serial osadzony w uniwersum „Gwiezdnych Wrót”. Na razie twórcy nie ujawniają fabuły ani obsady - znamy jednak nazwiska osób, które mają poprowadzić ten projekt. Jako showrunner wystąpi Martin Gero (znany fanom franczyzy z pracy przy telewizyjnych odsłonach), a w roli producentów wykonawczych pojawiają się między innymi Dean Devlin i Roland Emmerich - autorzy pierwotnego filmu z 1994 roku.
Jako konsultanci do projektu dołączyli także Brad Wright i Joe Mallozzi, wieloletni architekci telewizyjnego świata Stargate.
id=3 Martin Gero - ktoś, kto zna „Gwiezdne wrota” od środka
Dla fanów to uspokajająca wiadomość: głównym twórcą czyli tzw. showrunnerem został człowiek, który wychował się w tym uniwersum. Gero zaczynał przy serialach Stargate: Atlantis, Stargate SG-1 i Stargate: Universe, zna więc język, rytm i mitologię serii. Jego zaangażowanie daje nadzieję na projekt szanujący spuściznę, a jednocześnie otwarty na nowe pomysły.
Po stronie produkcji są nazwiska z różnych epok franczyzy i współczesnego Hollywood: obok Devlina i Emmericha pojawiają się też Joby Harold i Tory Tunnell (twórcy pracujący przy dużych serialowych projektach). Taka mieszanka - twórcy oryginału, weterani telewizyjnego Stargate i współcześni showrunnerzy - sugeruje, że Amazon chce zarówno uszanować nostalgię, jak i stworzyć coś atrakcyjnego dla nowych widzów Prime Video.
Co możemy (rozsądnie) przewidzieć?
Twórcy zapowiadają „nowy rozdział w uniwersum”, ale pozostawiają pole do interpretacji: czy zobaczymy reboot, kontynuację znanych wątków, czy zupełnie świeżą historię osadzoną w tym samym świecie? Z jednej strony obecność Wrighta i Mallozziego jako konsultantów może wskazywać na chęć zachowania spójności mitologicznej. Z drugiej - Amazon ma ambicję rozbudowywać franczyzę (film kinowy + kilka seriali), więc wszystko jest możliwe.
To największe wyzwanie każdej rebootowanej klasyki: uszanować pamięć tych, którzy dorastali z serią, i jednocześnie zaproponować świeże spojrzenie, które przyciągnie nowe pokolenia. Amazon ma zasoby i platformę, ale przede wszystkim - zespół ludzi, którzy rozumieją, czym Stargate była i może jeszcze być. I chociaż na szczegóły fabularne musimy poczekać, sama wiadomość rozgrzała społeczność do czerwoności: pod krótką zapowiedzią pojawiają się komentarze pełne wzruszenia - „mam łzy w oczach”, „najlepsze wieści od lat”, „czekałem na to 15 lat”.
Jeśli twórcy jasno postawią na równowagę - szacunek dla mitu i odważne, nowe pomysły - nowy Stargate może być zarówno ładunkiem nostalgii, jak i mocnym serialowym przeżyciem dla współczesnego widza. A jeśli jesteś jedną z osób, które w latach 90. z zapartym tchem śledziły podróże przez wrota to szykuj popcorn... i chusteczki.

