Reklama

Avelina Prat, hiszpańska reżyserka i była architektka, w ostatnich latach wyrasta na jeden z najciekawszych kobiecych głosów europejskiego kina. Po docenionym „Vasilu” wraca z nowym filmem - „Dom w Portugalii”. Krytycy określają jej styl jako „autorski feel-good movie” - subtelny, emocjonalny, ale bez lukru.

Historia o ucieczce, która zmienia wszystko

Głównym bohaterem „The Portuguese House” jest Fernando (Manolo Solo) - profesor geografii, wierny papierowym mapom i życiowej rutynie. Jego świat rozpada się, kiedy żona znika bez słowa i wraca do rodzinnej Bułgarii. Zrozpaczony, wciąż niegotowy, by się zmierzyć z samotnością, Fernando wyjeżdża na portugalską prowincję. To tam, wśród zielonych wzgórz i ciszy nad rzeką Lima, spotyka Manuela (Xavi Mira) - ogrodnika bez stałego miejsca zamieszkania. Ich przypadkowa znajomość staje się początkiem przemiany, a Fernando przyjmuje nową tożsamość i podejmuje pracę jako ogrodnik w starym, portugalskim domu. Tak zaczyna się historia, która jednocześnie koi i porusza - o zagubieniu, odrodzeniu i o tym, jak czasem trzeba zgubić siebie, żeby móc się odnaleźć na nowo.

Jednym z największych bohaterów filmu jest… sceneria. Film kręcono w malowniczej miejscowości Ponte de Lima, gdzie czas płynie inaczej - wolniej, ciszej, bardziej naturalnie. Krajobrazy, wąskie uliczki, gęsta zieleń i niespieszny rytm życia stają się nie tylko tłem, ale częścią emocjonalnej podróży Fernanda. To kino dla widzów, którzy lubią poczuć miejsce - zupełnie jak u Erica Rohmera czy Carlosa Saury.

Mały - wielki film na HBO Max

„Dom w Portugalii” nie jest filmem o wielkich zwrotach akcji. Oddziałuje na widza subtelnie, ale głęboko. Opowiada o wewnętrznych przemianach i małych gestach, które odmieniają życie. Prat pokazuje, że odpowiedzi na trudne pytania można odnaleźć w miejscach nieoczekiwanych. Nic dziwnego, że ta ciepła i pełna nadziei produkcja znalazła uznanie wśród widzów platformy HBO Max.

Nowe miejsce, nowi ludzie, nawet nowa tożsamość. Życie napisało scenariusz dla Fernando na nowo. Fajne europejskie kino. Jakże inne, głębsze od tego z Hollywood. Polecam - czytamy w opiniach pod filmem.

Reklama
Reklama
Reklama