Reklama

Seria „Furioza”, ze szczególnym uwzględnieniem najnowszego sequela „Druga Furioza”, nie ogranicza się już tylko do Polski – jej popularność rośnie również na rynkach zagranicznych, w tym w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. Dzięki obecności na Netflixie, film trafia do szerokiej publiczności międzynarodowej, co pozwala polskiej produkcji konkurować z największymi hitami kina gangsterskiego na świecie.

Fenomen globalny wynika przede wszystkim z uniwersalności motywów – walka o władzę, ambicje, moralna dwuznaczność postaci, brutalny, realistyczny świat półświatka są atrakcyjne dla widzów niezależnie od kraju pochodzenia. Postać Goldena, określana jako „polski Joker”, przyciąga uwagę dzięki swojej charyzmie i nieprzewidywalności, a interpretacja Mateusza Damięckiego zdobywa uznanie również poza Polską.

Seria stała się jednym z najgłośniejszych polskich eksportów filmowych ostatnich lat, potwierdzając, że polskie kino potrafi tworzyć produkty o wysokiej atrakcyjności międzynarodowej. „Druga Furioza” nie tylko podtrzymuje legendę Goldena, ale także wprowadza polski gangsterski świat na globalną scenę, pokazując, że krajowa produkcja może osiągnąć sukces porównywalny z hollywoodzkimi hitami.

Fenomen "Furiozy"

„Furioza” to film, który otworzył nowy rozdział w historii polskiego kina akcji. Produkcja w reżyserii Cypriana T. Olenckiego okazała się murowanym przebojem – najpierw podbiła kina, przyciągając ponad pół miliona widzów w trudnym, postpandemicznym okresie, a później dokonała rzeczy bez precedensu. Po premierze na Netflixie "Furioza" wspięła się na szczyt światowego box office’u platformy, zajmując pierwsze miejsce aż w 38 krajach, w tym we Francji, Hiszpanii, Brazylii i Szwajcarii. Po raz pierwszy w historii polski film fabularny znalazł się na samym szczycie globalnego rankingu Netfliksa.

Druga "Furioza" właśnie opanowała Netflixa bije rekordy popularności na platformie Netflix. To tytuł, który przyciąga fanów mocnego, realistycznego kina — pełnego emocji, przemocy i moralnych dylematów. Jeśli już obejrzałeś tę produkcję i czujesz niedosyt surowego świata gangów, zdrady i bezkompromisowych bohaterów, „Pitbull. Nowe porządki” będzie świetnym wyborem na kolejny seans. Film Patryka Vegi utrzymuje podobny ton – brutalny, dynamiczny i pełen napięcia – ale przenosi akcję z blokowisk i stadionów do świata policji i przestępczych układów Warszawy. To idealna propozycja dla tych, którzy po "Furiozie 2" chcą jeszcze raz zanurzyć się w mroczny klimat polskiego kina akcji.

Brutalne realia, moralne wybory, silne emocje znajdziesz też w innych filmach

Podczas gdy "Furioza" zaskakuje nietypową konstrukcją – pokazując znane wydarzenia z pierwszej części z perspektywy Goldena – "Pitbull. Nowe porządki" przenosi nas w świat policji, mafii i zdrady. Patryk Vega, reżyser filmu, wraca do swoich korzeni, budując opowieść o brutalnych zderzeniach ludzi z dwóch stron barykady: przestępców i śledczych.

Bogusław Linda jako gangster wypowiada słynne zdanie: „Będzie zabójstwo. I ja w nim będę brał udział. A mówię ci to tylko dlatego, że mi tego nie udowodnisz” — to kwintesencja klimatu filmu. W Pitbullu nie ma miejsca na półśrodki: każda decyzja ma cenę, a przemoc jest wpisana w codzienność.

Gangi zamiast kiboli, ale ten sam klimat

„Pitbull. Nowe porządki” w reżyserii Patryka Vegi to pełne przemocy i napięcia kino sensacyjne, które z jednej strony bawi, a z drugiej zmusza do refleksji nad brutalnym światem polskiego półświatka. Film opowiada historię nowych i starych gliniarzy – w centrum uwagi znajduje się „Majami” (Piotr Stramowski), młody, wytatuowany policjant, którego droga przecina się z doświadczonym „Gebelsem” (Andrzej Grabowski), a oboje próbują stawić czoła bezwzględnemu gangsterowi (Bogusław Linda). Vega, jak zwykle, serwuje mocne tempo, mięsiste dialogi i brutalne sceny, a humor i groteska pomagają nieco strawić drastyczne momenty. Choć fabuła bywa chaotyczna i bardziej przypomina mozaikę luźno powiązanych epizodów niż spójną narrację, film zyskuje dzięki wyrazistym postaciom – od mięśniaka-półgłówka Tomasza Oświecińskiego po urzekającą Maję Ostaszewską w roli byłej żony gangstera. Pomimo niedoskonałości i powierzchownego zarysowania bohaterów, „Pitbull. Nowe porządki” ogląda się z ciekawością, zwłaszcza jako wstęp do dalszego rozwinięcia historii w telewizyjnym serialu.

Choć "Pitbull" nie opowiada o środowisku kibicowskim jak "Furioza", ma podobną strukturę emocjonalną. Zamiast stadionowych ustawków mamy brutalne porachunki gangów i sekcję zabójstw z Pałacu Mostowskich, która rozpracowuje „gang obcinaczy palców”. W obu przypadkach bohaterowie balansują na granicy prawa i lojalności, a ich wybory popychają ich ku autodestrukcji.

Widzowie, którzy cenili w "Furiozie" tempo, charyzmatyczne postacie i autentyzm, odnajdą to wszystko w Pitbullu. Film Vegi, mimo że bardziej sensacyjny, zachowuje realizm i bezkompromisowość w ukazywaniu świata, gdzie zło jest systemowe, a przemoc – nieunikniona. Oba filmy można obejrzeć na platformie Netflix.

Reklama
Reklama
Reklama