Christina Hendricks: „Najbardziej przemawia do mnie jej potrzeba miłości i bycia zaakceptowaną” [WYWIAD]
Uwielbiacie „Bridgertonów”? Jeżeli tak, to z pewnością pokochacie ten serial. Od 18 marca na platformie Apple Tv+ dostępny jest kolejny sezon „Łowczyń” - serialu, w którym nie brakuje romansów, intryg i tajemnic, a wszystko to w epoce wiktoriańskiej. W związku z premierą, porozmawiałam z aktorką Christiną Hendricks, znaną z takich produkcji jak „Mad Men” oraz odtwórczynią głównej roli Kristine Froseth.

„Łowczynie” opowiadają, wielowątkowe kobiece historie w epoce wiktoriańskiej – gatunkowo jest to mieszanka dramatu kostiumowego z młodzieńczym buntem. Co, mimo gorsetów i sztywnej etykiety, odnajdujecie współczesnego w tej opowieści?
Christina Hendricks: Myślę, że relacje w „Łowczyniach” są elementem bardzo uniwersalnym i nowoczesnym - każdy może się z nimi jakoś utożsamić. Skupiają się na przyjaźni i miłości, czyli są dla wszystkich, niezależnie od wieku czy generacji. Nawet ruchy kobiecych bohaterek są bardzo naturalne i subtelne, nie przerysowane i dostosowane do epoki. Taki rodzaj luzu, sprawia, że widz, mimo tej scenografii i kostiumów, jest w stanie szybko odnaleźć się w tej historii.
Kristine Froseth: Całkowicie się zgadzam.
Z jakimi cechami charakteru waszych postaci najbardziej utożsamiacie się w życiu osobistym?
Christina: W charakterze Patty najbardziej przemawia do mnie jej potrzeba miłości i bycia zaakceptowaną. W moim życiu prywatnym mierzę się z tym aby jednak nie opierać się na tej potrzebie bycia aprobowaną przez moje najbliższe środowisko, przyjaciół, jednakże wciąż jest to dla mnie jakiś wyznacznik. Niekiedy potrzebuję tego rodzaju afirmacji też od rodziny i myślę, że Patty ma podobnie. Ona poszukuje swojej wewnętrznej siły w tej akceptacji, którą dostaje od najbliższych, a w tym swoich córek. I to jest właśnie coś z czym się utożsamiam.
Jak myślicie, w jakim kierunku rozwijają się wasze bohaterki w sezonie drugim? Jak stawiają czoła przeciwnościom losu i jak podchodzą do relacji?
Kristine: Ciężko będzie na to opowiedzieć bez spoilerów ale myślę, że Nan jest w stanie na nowo powrócić do wyznawanych przez siebie zasad moralnych i etycznych. Robi zwrot w swoim kierunku, nie myśląc z kim będzie czy co pomyśli jej rodzina. Pod koniec drugiego sezonu, wreszcie dokonuje wyboru, który satysfakcjonuje przede wszystkim ją samą, czego nie była w stanie zrobić przez długi czas. Oczywiście dokonywała też samolubnych decyzji, ale jednak wynikały one ze szczególnych, niełatwych sytuacji. Ostatecznie jestem dumna z tego co decyduje się zrobić i możliwość obserwowania oraz budowania jej wewnętrznej siły było niesamowitą przygodą.
Christina: Myślę, że Patty głównie przerzucała energię na swoje dzieci, męża i ludzi wokół, przez co często zapominała o sobie i pomijała swoje potrzeby oraz marzenia. Natomiast, w tym sezonie jej największym wyzwaniem jest aby w końcu spojrzeć w „lustro” i zastanowić się nad tym kim jest i czego chce. Nigdy wcześniej tego nie zrobiła i to też często, w tej nowości, jest dla niej przerażające.

A jak rozwija się ich dynamika w relacji matka-córka w tym sezonie?
Kristine: Dużo o tym rozmawiałyśmy.
Christine: Ta relacja i role obu postaci trochę się odwracają. Patty jest swego rodzaju skałą, która pozwala Nan rozkwitać i być niezależną. Zawsze pozwalała jej też być trochę frywolną. Ale teraz, kiedy Patty zabrała ją do Anglii, gdzie Nan udało się znaleźć męża itd., myślę, że się to odwróciło. W drugim sezonie, Nan próbuje zakomunikować jej coś w stylu: „Mamo, dam sobie radę. Nie martw się. Nauczyłaś mnie już wszystkiego czego potrzebowałam. I ja biorę te siłę i też Cię wspieram”.
Kristine: Kiedy dowiedziałam się, że to Leighton Meester jest moją biologiczną matką, to Patty i Nan poradziły sobie z tym bardzo dobrze, co wiele mówi o ich relacji i o tym jak są sobie bliskie.
Christina: To przeradza się z relacji matka-córka w prawdziwą przyjaźń.
Czego, według was, mogą nauczyć się osoby w relacji matka-córka od waszych bohaterek? Jak ewoluuje ich relacja między sezonem pierwszym a drugim?
Christina: Tak jak już wspomniałyśmy, ta relacja nabiera, poprzez pewnego rodzaju odwrócenie ról, siły i wytrzymałości. Patty w sezonie pierwszym wielokrotnie powtarza takie sformułowania jak „głowa do góry” czy „prezentuj się”, ale też „bądź silna”, „bądź sobą”. Natomiast, w drugim sezonie znajduje się w sytuacji gdzie to Nan ją wspiera i się nią opiekuje, prawdopodobnie w sposób w jaki nigdy nie myślała, że się wydarzy. Mogę sobie tylko próbować wyobrazić jakie to jest uczucie dla córki, która musi odwrócić role i być siłą swojej matki.
Kristine: Wiesz, ona się tego nauczyła od Patty.. Zapewne nigdy nie byłaby w stanie tego zrobić gdyby Patty nie była taką matką jaką była. Ale też nie następuje wobec tego odwrócenia ról złość czy gniew, jest to reakcja szczera i autentyczna.
Christina: Dokładnie, to działa na zasadzie wzajemności.
Fabuła „Łowczyń” zawiera w sobie intrygi i tajemnice. Szczególnie postać odgrywana przez Ciebie, Christina. To też nie pierwszy raz kiedy wcielasz się w postać, której milczenie zdaje się być głośniejsze niż jej słowa. Jak podchodzisz do jej portretowania, a co ważniejsze, jak udaje Ci się zachować ten rodzaj wymownego milczenia?
Christina: Myślę, że ona traktuje to jako sposób przetrwania, pewnego rodzaju strategię. Uważam, że to było absolutnie konieczne, żeby zachować tajemnice, które musiała ukrywać. A potem zaszła w tym za daleko – może jeszcze kiedy Nan była niemowlęciem, miała szanse aby coś zmienić, odwrócić sytuację. Ale jednak posunęła się za daleko i nie było już odwrotu. Teraz musi utrzymywać te tajemnice przez całe życie, a to prawdopodobnie trochę ją wyniszcza od środka.
Chciałabym się was zapytać o dynamikę waszej relacji z Leighton Meester oraz jak wam się razem pracowało.
Kristine: Leighton była niesamowita od samego początku. Od razu chciała pracować nad postacią, jeszcze zanim zdążyła się dobrze zaaklimatyzować – a ja uwielbiam takie rzeczy. Czułam z jej strony ogromne wsparcie i zrozumienie. Myślę, że cała nasza trójka odbyła wiele świetnych i prawdziwych rozmów. Regularnie dyskutowałyśmy też z producentami, scenarzystami i reżyserami. Ona od razu była w to wszystko zaangażowana na sto procent. Leighton jest cudowna, inteligenta i ma doskonałe spojrzenie na wiele spraw i świetnie rozwiązuje problemy, gdy zaczynają się pojawiać. Czasem się z czymś męczyłam – na przykład nagłą zmianą zachowania mojej postaci, a ona zawsze coś proponowała, mówiąc: „A może tak?”.
Christina: Świetnie to ujęłaś. Leighton bardzo szybko i skutecznie rozwiązuje wszelkie pojawiające się problemy.

Czy jest coś czego nauczyły was wasze bohaterki w sezonie drugim?
Christina: Tak, jedną z rzeczy, które odkryłam, było to, że dzięki Patty zrozumiałam coś o Christinie. Mianowicie, kiedy musiała stawić czoła temu publicznemu upokorzeniu, przechodząc przez sprawę rozwodową i będąc, w pewnym sensie, atakowaną na oczach pełnej sali ludzi, zdałam sobie sprawę, że się na to znieczuliłam i trochę stwardniałam przez to, w jakich czasach żyjemy – bardziej, niż Patty kiedykolwiek by potrafiła. Ten osobisty charakter całego procesu jest dla niej niezwykle bolesny i wyczerpujący. A ja nie jestem pewna, czy dla mnie byłby aż tak wyniszczający, bo jednak dziś jesteśmy znacznie bardziej przyzwyczajeni do tego, że nasze prywatne sprawy są ujawniane publicznie. Więc ucząc się wczuwać w tę sytuację, zrozumiałam, że jestem dużo twardsza niż Patty.
Kristine: To rzecz, którą zdarza mi się powtarzać - nauczyłam się od Nan, aby w życiu być mniej impulsywną i myśleć o tym co się robi, przed nadejściem konsekwencji, bo niektóre sytuacje potrafią być naprawdę niewiarygodne. Ale też, aby znajdować się w kręgu dobrych, odpowiednich ludzi i podejmować wybory w zgodzie ze sobą, a nie by przypodobać się innym ludziom i spełniać ich oczekiwania.
Christina, masz doświadczenie w tworzeniu ról telewizyjnych. Co jest najbardziej ekscytującego w tym formacie i możliwości zgłębienia postaci Patty na więcej niż jeden epizod?
Christina: Ja osobiście uwielbiam za to telewizję. Oczywiście, z innych powodów bardzo cenię sobie film ale telewizję uwielbiam za tę głębię postaci. Im więcej masz detali i informacji na temat swojego bohatera, tym lepiej jesteś w stanie go sportretować. Kiedy możesz pogłębić historię postaci, która posiada różnego rodzaju relacje międzyludzkie, to za każdym razem gdy staję przed kamerą to jej charakter jest bogatszy, głębszy i zarówno ja jak i moja bohaterka możemy z pozytywnym skutkiem z tego czerpać. To jedna z moich ulubionych części tej pracy – kiedy moja postać staje się pełniejsza, prawdziwsza i bogatsza.

Robert de Niro, zapytany o swoje podejście, podkreśla jak ważny jest dla niego dobór butów postaci, w którą się wciela. W jakim momencie dnia zdjęciowego wy rozpoczynacie wchodzenie w swoje role? Czy pomaga wam w tym jakiegoś rodzaj rytuału albo element garderoby? A jeżeli nie, to jaki jest dla was najważniejszy moment przygotowań, którym chciałybyście się podzielić?
Kristine: Muzyka jest dla mnie bardzo ważna. Zawsze tworzę playlisty z myślą o moich bohaterach, które odsłuchuję przed wejściem na plan. Czasem lubię też pisać pamiętnik, który zdarza mi się przeglądać przed rozpoczęciem zdjęć.
Christina: Ja także bardzo cenię muzykę – angażuje się w nią emocjonalnie… Pamiętam, że gdy kręciłam „Mad Men’a” aktorzy niekiedy musieli bardzo długo czekać aby wejść na plan – starałam się być w tym czasie jak najbardziej kreatywna. Tworzyłam więc playlisty z utworami, których mogłaby słuchać moja bohaterka w danym momencie i sytuacji. Szczególnym momentem jest proces przygotowawczy przed wejściem na plan – kamper z make-up’em czy zakładanie kostiumu. Myślę, że wielu aktorów wchodzi w swoją postać wraz z procesem nakładania kolejnych warstw. A gdy już się jest na planie tego typu produkcji, to wystarczy przejść przez przysłowiowe „drzwi”, które są swego rodzaju teleportem do opowiadanego świata.
Bardzo często jesteście pytane o kostiumy i jak wpływają one na rozbudowę waszych postaci ale w tej rozmowie wspomniałyście o lokacjach. Jak wnętrza, scenografia i generalnie przestrzeń pomagają wam wejść w odpowiedni nastrój na planie, mimo tak nowoczesnego klimatu?
Christina: Ja myślę, że wystarczy jedynie znaleźć się w danym pokoju. Ten rodzaj scenografii, pełnej przestrzeni pałacowych jest jednak różny od tego jak wygląda moje życie na co dzień. Te ogromne pokoje, meble i inne rekwizyty udowadniają nam jak bardzo inne było życie w czasach epoki wiktoriańskiej. Jest to też o przywileju mieszkania w takich miejscach. Dla mnie jest to kwestia wykorzystania danej przestrzeni w inny sposób. Ten rodzaj specyfiki w tych przedmiotach jest niesamowity. Epoka wiktoriańska była czasem wynalazków, ludzkiej inwencji, nauki ale też szczególnej architektury i designu. Użycie tego rodzaju przestrzeni od razu informuje o tym kim są zamknięci w niej ludzie.

Czy macie w pamięci jakieś szczególne wydarzenie albo anegdotę, którą wyniosłyście zza kulis sezonu drugiego?
Christina: Mam wrażenie, że wątek Patty był bardzo skoncentrowany – większość naszych scen działa się w sądzie. Mam przed oczami mnóstwo, wpuszczanego tam, dymu, w którym cały czas się dusiłam (śmiech).
Kristine: To była taka metafora ucieczki od duchoty małżeństwa (śmiech).
Dla mnie większość wspomnień z tego sezony to po prostu samo doświadczenie Glasgow. W pierwszym sezonie kręciliśmy w Edynburgu, więc lokacje były nowe i świeże. Starałam się to wszystko i całe to nowe doświadczenie jak najbardziej chłonąć.