Reklama

Reżyserka i scenarzystka Emilie Blichfeldt przedstawia tu reinterpretację baśni braci Grimm, inspirowaną zarówno klasyczną historią Kopciuszka, jak i surowymi, cielesnymi przeobrażeniami w stylu Davida Cronenberga. Zamiast cukru – ból, zamiast magii – mikrotrauma, zamiast bezpieczeństwa – surowa prawda o cielesności i społecznej presji.

W motywach reżyserka odwołuje się do pierwotnych wersji baśni, gdzie siostry nie tylko były zazdrosne – one się okaleczają, by wcisnąć się w pantofelek. W Brzydkiej siostrze metamorfozę Elwiry oglądamy w ostrej narracji — operacje chirurgiczne, przyszywane rzęsy, pasożytnicze diety – te momenty to nie tylko makabra, ale wyraźny i feministyczny komentarz na temat tyranii ciała.

mat. prasowe "Brzydka Siostra"
mat. prasowe "Brzydka Siostra"

Film miał światową premierę podczas Sundance 23 stycznia 2025 r., a już w lutym znalazł się w Panoramie Berlinale – głośno mówiło się o nim jako o body horrorze z przesłaniem. Krytycy podkreślali – to kino, które fascynuje i przyciąga, ale jeszcze bardziej – niepokoi. Otoczony był porównaniami do takich produkcji jak Titane czy Substancja – ale on idzie dalej, sięgając ku pierwotnym lękom w stylu reżyserów grozy: Cronenberg, Argento, Fulci...

Za filmem Brzydka siostra stoją twórcy, których indywidualne wrażliwości i estetyki składają się na dzieło nieoczywiste, odważne i głęboko poruszające. Reżyserką i autorką scenariusza jest Emilie Blichfeldt – absolwentka Norweskiej Szkoły Filmowej, znana już z krótkich form, w których śmiało eksplorowała cielesność i intymność (m.in. Sara’s Intimate Confessions, pokazywana na festiwalach w Locarno i Clermont-Ferrand). Brzydka siostra to jej pełnometrażowy debiut fabularny – i zarazem manifest osobistego, bezkompromisowego głosu, który bez lęku mierzy się z tematami tabu, łącząc feminizm, horror i baśń.

Autorką zdjęć jest ceniona w świecie arthouse’u postać – Marcel Zyskind. Operator słynie z umiejętności budowania intymnej atmosfery przy użyciu naturalnego światła. W Brzydkiej siostrze tworzy obraz jednocześnie surowy i zmysłowy - organiczny, jakby zarejestrowany na taśmie filmowej, choć powstały w pełni cyfrowo. Jego wizualna wrażliwość idealnie oddaje emocjonalną intensywność i cielesność opowieści.

mat. prasowe "Brzydka Siostra"
mat. prasowe "Brzydka Siostra"

Za montaż odpowiada Olivia Neergaard-Holm, której doskonałe wyczucie tempa i napięcia pozwoliło stworzyć rytm złożony z bólu, ciszy i transu. Montaż staje się tu nie tylko technicznym zabiegiem, ale formą narracyjnej intymności – takiej, która przyciąga i niepokoi jednocześnie.

Warstwę muzyczną współtworzy duet: norweski kompozytor Kaada oraz artystka Vilde Tuv. Ich współpraca przyniosła ścieżkę dźwiękową balansującą między klasycznymi, harfowymi frazami a nowoczesnością – minimalistycznym synth-popem, który wnika w emocjonalny pejzaż filmu. To dźwięki, które jednocześnie uwodzą i ostrzegają – tak jak cała Brzydka siostra.

W obsadzie konstelacja aktorek, które niosą film ciałem - jego przemianą, napięciem, milczeniem i pożądaniem. W roli Elwiry hipnotyzuje Lea Myren - jej bohaterka przechodzi bolesną transformację: od nieatrakcyjnej, tłumionej przez otoczenie „brzydkiej siostry” do istoty, której przemiana - choć daleka od baśniowego happy endu - porusza do głębi. Ane Dahl Torp wciela się w postać Rebekki - matki zastępczej, której chłód i dyscyplina nie są oznaką siły, lecz wewnętrznego uwięzienia. Thea Sofie Loch Næss jako Agnes jest jak wycięta z katalogu doskonałości - piękna, zorganizowana, lubiana. Ale pod perfekcyjną powierzchnią czai się pustka, którą film subtelnie obnaża. Na drugim planie pojawiają się także polskie aktorki - Katarzyna Herman i Agnieszka Żulewska.

mat. prasowe "Brzydka Siostra"
mat. prasowe "Brzydka Siostra"

Film jest produkcją pięciu krajów: Norwegii, Danii, Rumunii, Szwecji i Polski. Zdjęcia powstawały w pięknych, surowych realiach polskich zamków Gołuchów i Lubiąż, a ich gotyckie wnętrza idealnie wpisały się w estetykę wschodnioeuropejskich baśni lat 60. i 70.

Elwira to „przyrodnia siostra” Kopciuszka, ale przede wszystkim to opowieść o nas. To my z kompleksami. To my z przekleństwem nieidealnego ciała.

Zrobiłam ten film dla młodej Emilie, która miała duże stopy i nie czuła się pewnie wśród chłopców. Zrobiłam ten film dla wszystkich młodych dziewczyn, które myślą, że są brzydkie i ten ciężar je przytłacza.
mówi reżyserka, Emilie Blichfeldt

To historia o kompleksach, o tym, jak kobieta może targować się między akceptacją a destrukcją. To film o empatii: każdy dramat - niezależnie od intensywności - rezonuje w nas, odbija się echem w naszych ciałach i duszach.

Brzydka siostra to wizualna i psychiczna burza. To debiut, który odważnie mówi – kobiecość to nie porcelana. To ciało. To coś, co można kształtować, okaleczać, ale też uwalniać. Elwira to opowieść o każdym z nas, o każdym ciele, które chce zostać zaakceptowane – choć czasem walczymy o to, zadając ból sobie. Blichfeldt sięga głęboko – w krew, w ból, w kulturę. A to, co z tego wynika, zostaje na długo po wyjściu z kina.

Film do obejrzenia w kinach w całej Polsce od 4 lipca. Dystrybucja w Polsce: Best Film.

mat. prasowe
mat. prasowe
Reklama
Reklama
Reklama