Moda pod znakiem uniseks przeżywa swoją drugą młodość. Jak pokazują badania większość millenialsów (czyli osób urodzonych pomiędzy rokiem 1980 a 2000) uważa, że koncepcja płci jest płynna. Są na to dowody. Ostatnio w kampanii Louis Vuitton promującej kolekcję dla kobiet pojawił się ubrany w spódnicę Jaden Smith (zobacz tutaj >>), a Andreja Pejić jest pierwszą transseksualną ambasadorką marki Make Up For Ever. Ten trend podchwyciła ostatnio Zara, która na swojej stronie internetowej zamieścila zdjęcia kolekcji o nazwie "Ungendered". W sieci zawrzało.

Co znajdziemy w nowej ofercie Zara? Luźne koszulki i bawełniane bluzy, dżinsy, bermudy z dzianiny, a także spodnie dresowe typu jogger. Wszystkie projekty są reklamowane przez dwójkę modeli, a ceny nie przekraczają 80 zł. Z jednej strony, część branży pochwala ten krok, choć nie jest to żaden innowacyjny koncept (American Apparel robi to przecież od dawna...). O co się rozchodzi zatem afera? Większość proponowanych rzeczy pochodzi głównie z męskiej szafy - wspomniane już bluzy, czy t-shirty. A co ze spódnicami, których fanem jest syn Willa Smitha i Marc Jacobs? Internauci zarzucają również słynnej firmie, że proponowane ubrania nie należą do najpiękniejszych i że pasują jedynie "chudym, białym ludziom". Hiszpańska sieciówka chyba nie do końca odrobiła lekcje...

Zara "Ungendered". Poznaj pierwszą kolekcję "genderless" >>

Selekcja Mango: