Nie jest tajemnicą, że opalone ciało wygląda lepiej na zdjęciach oraz sprawia, że czujesz się pięknie w letnich, jasnych ubraniach. Karmelowa karnacja powoduje też, że twarz wydaje się optycznie młodsza, bardziej wyrazista i emanuje naturalnym glow. To dlatego tak wiele z nas, jeszcze zanim rozpocznie urlop, decyduje się na sesję opalania natryskowego lub przyciemnia skórę w domu. Faktem jest, że współczesne samoopalacze potrafią dać opaleniznę, która będzie nie do odróżnienia od tej naturalnej – schody zaczynają się jednak w momencie, gdy przychodzi do aplikacji. Krem, czyli najstarszy typ produktu samoopalającego na rynku, ma w tej kwestii wiele słabych punktów. By zaaplikować go równomiernie, trzeba być bardzo ostrożnym. Każde dołożenie drugiej warstwy skutkuje różnicami w odcieniu karnacji, a każda poprawka tworzy ryzyko plam. Jednak rynek beauty nie śpi i co roku przed wakacjami pojawiają się zupełnie nowe, udoskonalone produkty do opalania. Jakie są alternatywy dla brązujących balsamów? Część z nich na pewno znasz, choć możliwe, że ich jeszcze nie testowałaś. Niektóre mogą być zupełną nowością, która stanie się dla ciebie prawdziwym game changerem. Zobacz listę top 4.

1. Samoopalająca pianka

Pianki w ostatnich sezonach wyparły kremy samoopalające, ale warto mieć świadomość, że nie każda jest lepsza niż balsam. Według nas warte uwagi są tylko te, które od razu zabarwiają skórę i dzięki temu są dużo wygodniejsze w stosowaniu – bo wiesz dokładnie, gdzie nałożony został kosmetyk. Tym samym unikasz ryzyka zacieków i plam. W tej kategorii dobrym przykładem jest pianka Tan Expert Coconut Glow. Jej formuła ma brązowy kolor, który widać przy rozprowadzaniu, co bardzo ułatwia aplikację. Ponadto bazuje ona na wodzie kokosowej, naturalnym izotoniku, który silnie nawilża skórę. Warto dodać, że jest to pianka zmywalna – dzięki temu efekt opalenizny jest jeszcze naturalniejszy i trwalszy. Jak to działa? Tuż po nałożeniu kosmetyk wnika w skórę i trzeba go pozostawić na 2-3 godziny, opcjonalnie na całą noc. Rano wystarczy wziąć szybki, 45-sekundowy prysznic i opłukać ciało. Choć zauważysz w trakcie tego zabiegu, że woda zabarwiła się na brązowo, spokojnie – tak ma być! To tylko nadmiar barwnika, po zmyciu którego skóra nabierze pięknego, równego, słonecznego odcienia. Efekt utrzyma się co najmniej przez tydzień.

Piankę zdecydowanie warto aplikować za pomocą rękawicy – dzięki temu cały zabieg przebiega jeszcze sprawniej i masz gwarancję, że nie powstaną żadne smugi. Rękawica pozwala rozprowadzić produkt szybko i na dużych partiach ciała, ponadto za jej pomocą łatwo zblendować kosmetyk, czyli dobrze rozetrzeć go w załamaniach, na kostkach itp. To pomaga w uzyskaniu perfekcyjnej opalenizny bez żadnych zacieków i nierówności.

2. Tan drops, czyli krople samoopalające

Są jak słońce zaklęte w kropelkach. Najlepiej sprawdzają się do przyciemniania twarzy, szyi i dekoltu, ponieważ bardzo łatwo jesteś w stanie kontrolować ilość użytego produktu – a co za tym idzie, intensywność opalenizny. To nie jest możliwe w przypadku gotowych kremów samoopalających, które mają różną siłę działania i często zawierają kontrowersyjne składniki. Tan drops są dużo lepszym rozwiązaniem, bo wystarczy wmieszać je do porcji swojego codziennego kremu nawilżającego. Nie musisz więc wprowadzać żadnych zmian do rutyny pielęgnacyjnej i zachowujesz całe spektrum działania swojego kremu – a przy tym w bonusie dostajesz ładnie przyciemnioną karnację. 3-4 kropelki dadzą efekt cery muśniętej słońcem, natomiast 5-7 zafundują ci wyrazistą, hebanową opaleniznę. Jeśli nie jesteś pewna, jaki rezultat chcesz osiągnąć – stosuj kropelki dzień po dniu aż do momentu, w którym uznasz, że jesteś zadowolona z efektu. Potem wystarczy tylko go podtrzymywać, dodając raz na kilka dni porcję kropelek do kremu. Czy istnieje łatwiejsza metoda na zawsze idealnie równą, naturalnie wyglądającą opaleniznę? W tej kategorii produktów status bestsellera ma serum Magic Drops od włoskiej marki Collistar. To kosmetyk z setkami pozytywnych recenzji od zadowolonych internautek. Użytkowniczki podkreślają, że kropelki nie wydzielają specyficznego zapachu samoopalacza i dają naturalny efekt już po jednym zastosowaniu. „Uwielbiam. Po pierwsze, Magic Drops do twarzy nie mają typowego zapachu samoopalacza. Brawo! Pierwsza aplikacja - szok. Z bladziny do pięknej opalenizny. Teraz stosuję raz w tygodniu na twarz i dekolt. Wspaniale, równo się rozprowadza. Dla mnie hit” – brzmi opinia Asi.

3. Tonujące kremy do ciała

Teraz czas na produkt, który jeszcze do niedawna był tylko w zasięgu makijażystów. Tonujące kremy, które wyrównują koloryt skóry i lekko ją opalają, to sekretny trik wizażystów, którzy w ten sposób przygotowują swoje znane klientki do sesji zdjęciowych oraz występów na czerwonym dywanie. Ich lekko kryjące formuły tuszują drobne niedoskonałości, przebarwienia, żyłki itp. Świetnie sprawdzają się do wyrównywania kolorytu nóg, ramion czy dekoltu, a przy tym nadają skórze zmysłowy, satynowy blask. Odbijając światło sprawiają też, że ciało lepiej wygląda w obiektywie. Tonujący krem warto potraktować jako produkt, który dopełni efekt opalenizny, zatuszuje ewentualne mankamenty skóry i pięknie ją rozświetli. Będzie niezastąpiony na wyjątkową okazję, na przykład ślub albo imprezę. Dobrym wyborem jest rozświetlający eliksir Bronzing Coco od Bielendy. To złocista emulsja wzbogacona o perłowy pyłek, która poprawia koloryt skóry, wygładza ją i nadaje kuszący połysk. Zawiera 97% składników pochodzenia naturalnego. Plusem produktu jest też przystępna cena.

4. Bronzery do twarzy i ciała w kamieniu

Kolejny trend w domowym opalaniu to przyciemnianie skóry za pomocą pudrowych bronzerów. Dziś stosujemy je nie tylko na twarz, ale i na każdą część ciała – umożliwiają to coraz większe rozmiary produktu i specjalnie dedykowane do tego zabiegu, duże, puchate pędzle. Produkt w formie kamienia to kolejne, świetne uzupełnienie regularnych aplikacji samoopalacza – potrafi pięknie podkreślić i pogłębić brązowy odcień skóry. Błyszczący pyłek spowija ciało satynowym woalem, optycznie je wygładza oraz eliminuje nierówności. Nasz ulubiony to zdecydowanie klasyczny bronzer rozświetlający Terraccotta Light od Guerlain z różowymi podtonami, który daje niezwykle lekki efekt muśniętej słońcem cery.

Z nowości uwiódł nas z kolei Toast'd Swirl Bronze Shimmer Powder od Fenty Rihanny – to najnowsza wersja XXL rozświetlającego bronzera do twarzy i do ciała o marmurkowej strukturze. Jego kremowo-pudrowa konsystencja wtapia się w skórę, a zawieszone w nim rozświetlające drobinki dają efekt blur. Produkt zamknięty jest w dużym, wygodnym opakowaniu, co umożliwia łatwą aplikację na dowolną powierzchnię ciała, w tym dekolt, ramiona czy nogi.