Marcin Tyszka
Polski fotograf, który pracuje dla francuskiego ELLE i światowych edycji „Vogue’a”. Juror programu „Top Model”.

PRACUJĘ NA ŚWIECIE
od 15 lat, ale przełom nastąpił, gdy cztery lata temu zrobiłem sesję dla francuskiego ELLE. Dziś dostaję 30 e-maili dziennie ze zleceniami na kolejne trzy miesiące. Ostatnio jako pierwszy Polak w historii sfotografowałem kampanię dla L’Oréal

W ŚWIATOWEJ MODZIE
nie ma czasu na ploteczki. Sesja trwa osiem godzin, tyle, ile normalna dniówka. A gwiazdy na planie są równie zdyscyplinowane jak ekipa. To daje komfort pracy.

PRACA UCZY POKORY
Na sesji trzeba być uprzejmym nawet dla asystenta asystenta, bo jutro może być na szczycie. W Hiszpanii na początku zrobiłem dziewięć sesji dla magazynu „Ragazza”, odpowiednika „Dziewczyny”. Jego naczelna po miesiącu została szefową „Vogue’a”. Pracujemy razem do dzisiaj.

SUKCES DAJE MI
swobodę. Nie jestem niewolnikiem pracy. Znajduję też czas na relaks. Święta i sylwestra spędziłem z rodzicami i przyjaciółmi w Tajlandii. Mogę polecieć na jeden dzień na drugi koniec Europy, by zobaczyć wystawę. Wtedy nie patrzę na ceny ani wysokość rachunku. Wspomnienia są bezcenne!

WOLĘ WYZWANIA
na świecie niż bycie gwiazdą w Polsce. Dużo pracuję, więc mogę pozwolić sobie na luksus. Latam pierwszą klasą, mieszkam w pięciogwiazdkowych hotelach. Sto dni w roku spędzam w Paryżu.

NA SESJI NOSZĘ MUNDUREK
zawsze te same „szczęśliwe buty” oraz wygodne ubrania. Fotograf nie jest od tego, żeby szpanować na sesji, a dzień spędzony na planie, często w ekstremalnych warunkach, powoduje, że wygoda bierze górę nad modnymi kreacjami. W Polsce często ubieram się w wyraziste kolory i wzory, bo nie boję się zwracać na siebie uwagi. Ale w granicach rozsądku. W spódnicy mnie nie zobaczycie! Kiedyś uwielbiałem zakupy. Teraz wybieram kilka rzeczy w sezonie. Ostatnio przywiozłem z Londynu buty Louboutina z ćwiekami. Szare z czerwoną podeszwą.

KOLEKCJONUJĘ SZTUKĘ
grafiki Buffeta, Dalego i Miró. Jeżdżę na biennale sztuki, rozmawiam z marszandami, sprawdzam ceny. To dla mnie relaks.

Tekst Anna Konieczyńska