Nigdy nie będę nosić kurtki, dopóki żyję” - recytują aktorzy w pierwszej scenie filmu. Już to wskazuje, że czeka nas niezwykła, a wręcz niesztampowa opowieść. O szalonym, a może nawet szaleńczym, pożądaniu do… ubrania. Główny bohater, Georges przyjeżdża na odludzie, w odpowiedzi na pewne ogłoszenie. Chodzi o sprzedaż kurtki wykonanej w 100% ze skóry jelenia. Mężczyzna od razu się w niej zakochuje i nawet nie drży mu ręka, gdy płaci za nią 7000 euro (!) w gotówce. Swoją starą marynarkę zostawia wcześniej na stacji benzynowej, utopioną w męskiej toalecie. Najnowszy dobytek opisuje jako „un style de malade”, czyli „szaleńczo stylowy” (po ang. "sick style"). To prorocze słowa, ponieważ Georges naprawdę oszaleje na punkcie tego ubrania. Przez cały czas będzie chodził w tej ramonesce z frędzlami, co więcej, będzie z nią też rozmawiał, a przeglądając się w lustrze będzie komplementował swój nowy, stylowy wygląd. Przy okazji tego zakupu, Georges otrzymuje również kamerę (historia dzieje się przed erą internetu i smartfonów). W miasteczku, gdzie zamierza zatrzymać się na co najmniej miesiąc oszukuje ludzi, twierdząc że jest filmowcem. Lokalna barmanka ujawnia mu podczas jednej z rozmów, że po godzinach zajmuje się montażem. Nasz bohater postanawia ją „zatrudnić”, ale jest pewien haczyk. Jego wyimaginowani producenci są właśnie na planie filmowym na Syberii i nie mogą przesłać mu pieniędzy. Skąd ten finansowy problem? Szybko okazuje się, że Georges rozstał się właśnie z żoną, a ta zablokowała mu dostęp do wspólnego konta. Nowa współpracowniczka Denise na poczet wspólnego sukcesu pożycza mu pieniądze. A nawet wiele pieniędzy. Ten budżet przeznaczony jest na kręcenie kolejnych scen filmu, ale część z nich mężczyzna wydaje na zakup butów. Oczywiście ze skóry jelenia. Georges przyznaje również, że chce być jedyną osobą, która nosi kurtkę. O tym będzie również jego produkcja. Francuz nagrywa kolejne osoby, jak wypowiadają kwestię o nienoszeniu okryć wierzchnich. W scenie „aktorzy” następnie wrzucają swoje palta do bagażnika auta. Potem ich nie otrzymują z powrotem - konfiskuje je Georges. Jego plan szybko zamienia się w żądzę mordu i to dosłownie. 

Widz pozostaje w szoku przez cały czas. Już sam pomysł pożądania ubrania czy rozmowy z kurtką wydaje się być niedorzeczny czy surrealistyczny. Dujardin jest często komiczny, by po chwili zamienić się w osobę, która najwyraźniej właśnie postradała zmysły i zrobi wszystko dla swojej kurtki. Rola Adele Haenel, wcielającej się w Denise, jest równie zaskakująca. Początkowo szkoda nam zmanipulowanej dziewczyny, chcącej robić coś więcej niż tylko podawać drinki w lokalnym barze. Szybko się okazuje, że młoda kobieta ma swój własny plan. Ona i Djuardin tworzą doskonały duet. Warto wspomnieć reżysera, scenarzystę i autora zdjęć, a jest nim Quentin Dupieux, znany również jako dj Mr Oizo. „Deerskin" był już prezentowany na festiwalu w Cannes i wywołał niemałe poruszenie. Niektórzy krytycy stwierdzili, że ten film jest po prostu dziwny, inni byli pod wrażeniem oryginalnego konceptu. Sam reżyser przyznał, że chodziło mu przede wszystkim o pokazanie absurdu, co nie powinno dziwić, jeśli zaznajomimy się z innymi dziełami Francuza. Dupieux ma na swoim koncie słynne spoty reklamowe dla Levi’s (koniec lat 90.), gdzie pojawia się legendarny żółty muppet, Flat Eric oraz specjalizuje się w tworzeniu muzyki techno (kilka lat temu był jedną z gwiazd festiwalu Audioriver). 

W jednym z wywiadów Quentin przyznał, że uwielbia czarne komedie i żartować sobie ze śmierci. To doskonale widać właśnie w „Deerskin”.