ELLE: Skąd wzięła sie Natalia LL?

Natalia LL: W 1971 roku zrobiłam perfomance, w którym skreśliłam swoje dwa nazwiska. Z Lach Lachowicz zostawiłam tylko LL. Powstała nowa postać.

Teraz jest pani żywą legendą.

Ale ja w ogóle o tym nie myślę! Artysta musi być ciągle otwarty na świat, pracować, wyrzucać z wnętrza to, co go nurtuje - samouwielbienie w tym nie pomaga. Będąc na emeryturze nie odpoczywa. Mnie to cieszy.

Ma pani 77 lat. Jak to się dzieje, że ma pani tyle werwy?

Jest coś takiego jak energia wewnętrzna - mnie ona raczej nie opuszcza. Oczywiście, zdarzają się przestoje, ale od dawna wiem, że one pojawiają się zawsze wtedy, kiedy naprawdę trzeba naładować baterie. Czekam aż miną, a potem zaczynam kolejny etap.

Wystawa w CSW nie jest retrospektywą, ale można ją nazwać pewnego rodzaju podsumowaniem, prawda?

Ta wystawa pokazuje początek mojej twórczości - lata 60., czyli "Topologię ciała", lata 70., czyli "Sztukę konsumpcyjną", kilka prac z końcówki lat 90., ale akcent położony jest na lata 2000. Zajmowałam się wtedy mitologią. 

Czy ma pani czasem dość "Sztuki konsumpcyjnej"? Ludzie kojarzą panią głównie z nią.

Nie. Każdy okres mojej twórczości jest dla mnie tak samo ważny. Nie potrafiłabym wskazać prac, na które należy zwrócić szczególną uwagę, bo wiem, że każda z nich jest w pewnym sensie efektem poprzedniej i zapowiedzią kolejnej. Kiedy tworzyłam "Sztukę konsumpcyjną" najbardziej interesowało mnie życie codzienne - spanie, jedzenie. Na Zachodzie odbierano ją jako krytykę PRL-u, systemu, który nie potrafił zapewnić obywatelom najbardziej elementarnych produktów spożywczych. Z drugiej strony patrzono na tę pracę jak na czystą erotykę. Modelki były moimi sobowtórami.

Potem coraz częściej zakrywała pani twarz.

Bo coraz bardziej się bałam. To zresztą widać na tej wystawie, zwłaszcza w takich pracach, jak "Zjawa podwójna", czy "Erotyzm trwogi". Tworząc je byłam przerażona tym, co może nastąpić. Już pod koniec lat 90. intrygowały mnie różne niepokoje na świecie, chciałam to uzewnętrznić. W tej chwili na świecie jest bardzo niebezpiecznie, dlatego tez moja wystawa jest mało ludyczna i zabawowa. Myślę, że wnosi raczej melancholię.

Czy artysta inaczej patrzy na ludzi?

Ja jestem do ludzi nastawiona bardzo pozytywnie. I myślę, że empatia oraz miłość rozwiązują wszystko. Dlatego do nich nawołuję. O tym są cykle poświęcone Odynowi. Na zdjęciach jest mój partner, który porusza się na wózku inwalidzkim. Fotografuję go jako mądrego starca, który potrafi przeobrażać się w młodzieńca. Taka przemiana to marzenie każdego człowieka, prawda? A może pogodzenie się ze starością też może być wspaniałe?

Wystawa "Secretum et Tremor" w CSW trwa do 19 kwietnia