Trzy, czte-ry! Dziewczyny ze śmiechem zanurzają ręce w górze ubrań usypanej na stole. Przymierzają, zastanawiają się, co do kogo należy, żartują, bez skrępowania paradują przed sobą w kolejnych częściach garderoby, przy okazji opowiadając ich historie i snując ich przyszłe losy. 
Co miesiąc lub dwa biorę udział w zebraniach klubu, który nazwałyśmy Książki i Szmaty, a na którym najpierw omawiamy nasze aktualne lektury, a potem wymieniamy się ubraniami i akcesoriami, tak jak chwilę wcześniej wymieniałyśmy się uwagami o książkach. Jesteśmy redaktorkami, pisarkami, tłumaczkami, krytyczkami. Ale jesteśmy też wielbicielkami mody. Wychodząc z takiego spotkania z naręczem nowych ubrań, za każdym razem jestem zadowolona potrójnie: nic nie wydałam, mam nowe ubrania, a przede wszystkim – zadbałam o planetę. 
 

Wymianka, swap party, szafing, wietrzenie szaf – to zjawisko ma różne nazwy, ale ten sam cel – pozbyć się ubrań, których nie chcemy, i zyskać nowe, płacąc za nie niewiele, a najczęściej wcale. Trend trwa od kilku lat, ale na popularności zyskał wraz z ruchami ekologicznymi, wspierającymi dziewczyński feminizm, pozytywny stosunek do ciała, a negatywny do kapitalizmu i przemysłu szybkiej mody, który wprawia nas w kompleksy, drenuje portfele i niszczy Matkę Ziemię. Amerykanka Suzanne Agasi zaczęła popularyzować wymianki już 15 lat temu i zorganizowała swoje „clothing swaps” już ponad 300 razy – każde w innym amerykańskim mieście i każde na setki uczestniczek. Agasi tłumaczy w wywiadach, że dla ludzi, którzy cenią ekologiczny sposób życia, wymienianie, – a nie kupowanie – powinno być tak naturalne jak ograniczenie zużywania plastiku czy segregowanie śmieci. Hasło jej wymianek brzmi: „Be good. Be green. Be glam”. W ciągu ostatnich lat kupiła sobie tylko dwie pary dżinsów. Wszystko ma z wymianek. Uczestnicy płacą 20 dolarów wpisowego na wsparcie organizatorów i mogą upolować z cudzych wieszaków nawet wielkie marki. Suzanne swoją ukochaną torbę Prady ma właśnie z wymianki. Ubrania, które zostają z wydarzeń, trafiają do organizacji charytatywnych. Nic nie ląduje na śmietniku. 

My w Polsce mamy z kolei Ciuchowisko – odbywa się w Warszawie i Krakowie, cyklicznie, raz na miesiąc. W Warszawie w klubokawiarni Jaś i Małgosia, a w Krakowie w Domówka Cafe. Hasło jest proste: „Wymieniaj, zamiast wyrzucać”. Regularnie odbywają się też wymianki w burleskowym klubie Madame Q przy ul. Burdzińskiego 5/24 w Warszawie. Dewiza spotkań brzmi: „Wierzymy w recykling i w to, że lepiej wymieniać się dobrami, niż produkować nadmiar nowych”. Rzeczy są podzielone na sektory: ubrania, akcesoria, kosmetyki, pościel, bielizna, a wszystko musi być czyste i niezepsute. Betty, artystka burleski i jedna z organizatorek, tłumaczy: – Nasze wymianki są ekskluzywne, na zaproszenia, ale zaczęły się spontanicznie. Dzięki zasadom, które wprowadziłyśmy, mimo że przychodzi po kilkadziesiąt osób, atmosfera pozostaje intymna, spajająca. Pilnujemy, żeby nikt nie robił zdjęć w trakcie przymierzania czy w bieliźnie, nie wymieniał się bezpośrednio, tylko szperał na równych prawach i nie traktował nas jak kontenera na śmieci. Wymianka to bycie razem w bezpiecznej przestrzeni, a nie oddawalnia. 

Ale wymianki nie muszą mieć rozmachu ani przestrzeni publicznej, żeby być skuteczne. Małgorzata Halber, pisarka i wielbicielka wymianek, napisała niedawno na Facebooku postpean na ich cześć: „(…) Lubienie zakupów to nic innego jak wypróbowywanie nowego wizerunku samego siebie (…). »Potrzebuję nowych ubrań, żeby być nową sobą, taką, jaką jeszcze kiedyś nie byłam« – mówi w powieści »Bardziej niż głośno« bohaterka Neli Sungrass. Tu wchodzimy w proekologiczny wymiar wymianek, który też zresztą jest prospołeczny – niweluje bowiem wspieranie przemysłu odzieżowego, który jest poważnym politycznym problemem. Wymianka omija to ogniwo (…)”. W ciągu kilku minut od umieszczenia wpisu dostała 300 lajków i 20 udostępnień. Wszystkie udostępniające potwierdzały: „Tego potrzebujemy. Podoba nam się to, bo jest ekologiczne, z miłości do mody”. Wymianki to okazja do uzdrowienia naszego stosunku do planety i do siebie samej. Światła i spojrzenia są tu inne niż te w przymierzalni. Można przyjrzeć się z poczuciem humoru, czułością swoim niedoskonałym ciałom, pośmiać się, zobaczyć, że wszystkie mamy te same problemy i lęki. Ubrania, zamiast nas stresować, spełniają funkcję terapeutyczną. W „Women in Clothes”, książce amerykańskich dziennikarek: Sheili Heti, Heidi Julavits i Leanne Shapton, pojawia się zapis rozmowy kobiet na wymiance. Jak refren przewija się tam najważniejsze pytanie: „Is this you?”. Tak mówią też polskie dziewczyny na wymiankach: „To ty? Czy nie ty? Ten ciuch?”. Ubrania przyjaciółek mają w sobie aurę, pomagają nam oswoić siebie, dodać coś nowego. Często są pierwszą od dawna okazją, żeby się zastanowić: kim jestem, jakich ciuchów potrzebuję?
Zaczynamy prowadzić z sobą intymne rozmowy, używając ubrań jako rekwizytu. Wymianki uczą nas innych nawyków, dobrego krytykowania i komplementowania, oduczają uprzedmiotawiania, rozszerzają definicję atrakcyjności. Przychodzimy na nie jak na grupową terapię przez modę. Kiedyś modne było wspólne gotowanie, teraz modne jest szperanie razem w swoich ciuchach. I tak jak mamy mądrzejszy i rozsądniejszy stosunek do jedzenia, może to samo spotka naszą relację z odzieżą? Bo czy naprawdę dajemy sobie w sklepowej przymierzalni czas, żeby pomyśleć o ubraniach: czym są, co znaczą, jak są wykonane? Czy może tylko przyglądamy się własnym kompleksom? 

Ubrania w sieciówce często są bezosobowe, takie same jak plastikowe torebki. Tymczasem na wymiance każde ubranie ma już swoją historię – często napisaną przez najbliższą osobę. Ty możesz dodać do niej kolejny rozdział, a potem przekazać dalej. W tej sposób ze zwykłego produktu staje się obiektem sentymentalnym. Przedmiotem, który, jak mówi Marie Kondo, wywołuje radość. Często nie doceniamy mocy ubrań, nie rozmawiamy o nich w takich kontekstach. Tymczasem wymianka zabiera modzie kontekst merkantylny i zostawia ten wspólnotowy, tożsamościowy, symboliczny. Pokazuje, że to, co jest śmieciem dla jednej osoby, dla drugiej może być skarbem, a więc jak relatywne jest wycenianie ubrań. To lekcja mody, i to od razu mody odpowiedzialnej. Areta Szpura, która często organizuje wymianki u siebie w domu, przekonuje: „To darmowy shopping, i to lepszy niż lump, bo połowa roboty została za nas już wykonana, jeśli zbierzemy się z dziewczynami, które mają podobny gust i ufamy ich selekcji”. Wymianka to idealny przykład mikrodziałania, które zmienia świat, rozrywka w sam raz na czasy kryzysu mody. A jeśli nie masz czasu się spotkać, możesz wymieniać się w internecie na grupach lub forach, gdzie preferowana jest wymiana bezgotówkowa. Możesz wymienić sukienkę na dwa awokado albo butelkę wina, buty na torebkę, a naszyjnik na apaszkę. A może ktoś za twoją niechcianą książkę da ci sukienkę, o jakiej marzysz? Są grupy sąsiedzkie, dzielnicowe, tematyczne, dla mam. Każda ma to samo założenie: nie marnuj, puść w obieg, nie zamieniaj ubrania w śmieć. Według Lucy Siegle, autorki książki „To Die for: Is Fashion Wearing Out the World?”, każda kobieta średnio ma 22 części garderoby, których nigdy nie włożyła. To bardzo dużo, wyobraźcie sobie… Zrobiłam ten test na swojej szafie – i mimo częstych wymiankowych czystek – wciąż znajdowałam tam świeżynki, po kilka sztuk, nienoszone. To marnotrawstwo. Bieganie po sklepach z wypchanymi torbami i chwalenie się tym przestało być fajne. Blogerki modowe pod wpisami o swoich zakupach czytają coraz częściej: „Ale po co ci to?”. Teraz to wymianki stały się aspiracyjne – dziś wcale nie musimy się wstydzić, że chcemy mieć mniej, że chcemy dobierać lepiej i oszczędzać pieniądze. Nadmierna konsumpcja przestała być w porządku. Teraz chcemy dbać – dbać o planetę i o siebie. A dbanie przestało być kupowaniem – teraz to bycie razem, rozmowa, zrozumienie, rytuał. Moda wraca do swoich korzeni.

Sprawdzone wymianki:

Swap, Wrocław 
To cykl największych w Polsce imprez bezgotówkowej wymiany ubrań – sposób 
na wymianę zawartości szafy bez wydawania nawet jednej złotówki. 

Ciuchowisko, Kraków, Warszawa 
Weekendowa wymiana ubrań oraz kiermasz dodatków i rękodzieła.
ciuchowisko.com.pl 

Babiląd, Poznań 
Powstał w 2007 roku i szybko stał się ważną przestrzenią spotkań w Poznaniu. Głównymi inicjatywami ośrodka rozwoju kobiet są tzw. Babi Targ i KiermaWszystko, czyli kiermasz mody i designu.
babilad.pl
 

Tekst Karolina Sulej