Pod koniec lat 50. na ekrany hiszpańskich kin wszedł film „Las chicas de la Cruz Roja”. Widzowie towarzyszyli czterem bohaterkom, które w słoneczny dzień zbierały w Madrycie datki na tytułowy Czerwony Krzyż. Różnił je status społeczny, a łączyły dobrze skrojone stroje oraz idealnie ułożone fryzury. Jak same śpiewały w piosence, będącej motywem przewodnim obrazu o lekko propagandowym wydźwięku, „rozdawały flagi, uśmiechały się i znajdowały miłość”. Nieco ponad 20 lat później, po upadku reżimu Franco, do głosu doszedł bodaj najsłynniejszy hiszpański ruch kulturowy, który propagował zgoła inna wartości. Te same place, po których dwie dekady wcześniej paradowały elegancko ubrane bohaterki hitowej komedii, opanowała la movida madrileña – za granicą pamiętana głównie dzięki nazwisku Pedra Almodóvara. Jednak reżyser sławą dzielił się chętnie. I chociaż w dwuosobowym gronie największych wypromowanych przez niego nazwisk panuje parytet –  mowa oczywiście o Penélope Cruz i Antonio Banderasie –  to miłośnik kina z La Manchy szczególnie upodobał sobie „płeć piękną”.

Carmen Maura – aktorka, która odkryła Pedra Almodóvara

Kadr z filmu „Kobiety na skraju załamania nerwowego” (1988)

Carmen Maura wystąpiła w ośmiu filmach hiszpańskiego mistrza. Ostatnim było „Volver”, za które oboje zostali wyróżnieni statuetkami Goya. Tytuł filmu, który oznacza po prostu „wracać”, był znamienny nie tylko dla pojednanych po latach fikcyjnych bohaterek. Na planie dłoń na zgodę – przynajmniej na krótką chwilę – podali sobie także reżyser i jego długoletnia muza. Zdobywca Oscara nieraz podkreślał, że dawna przyjaciółka była pierwszą osobą, jaka w niego uwierzyła. „Tak naprawdę to ona mnie odkryła” – przyznawał. Nic dziwnego, że ich konflikt wstrząsnął miłośnikami kina z Półwyspu Iberyjskiego. Jak wzajemna fascynacja zamieniła się w burzliwe sprzeczki? Uwielbiany duet poznał się w 1976 roku podczas zdjęć do komedii „Tigres de papel” Fernanda Colomo. Dla 31-latki był to debiut na wielkim ekranie. Z kolei Almodóvar dopiero cztery lata później miał zaprezentować kinowej publiczności swój pierwszy długi metraż „Pepi, Luci, Bom i inne dziewczyny z dzielnicy”, w którym nie mogło zabraknąć brawurowego występu Maury.

Zanim ich drogi się przecięły, Carmen obracała się w artystycznym środowisku. W dzieciństwie za sąsiadów miała dramaturga Edgara Neville’a i aktorkę Conchitę Montes. Sama nie myślała o aktorstwie. Ukończyła studia z zakresu filozofii, tłumaczenia i literatury francuskiej. Jako 21-latka wcieliła się w rolę żony i matki dwójki dzieci. Jej wybranek pochodził z szanowanej rodziny o szlacheckich korzeniach i spełniał się zawodowo jako adwokat. Młoda partnerka szybko znudziła się opieką nad domem i założoną przez męża galerią sztuki. Zaczęła szukać innego zajęcia. Gdy natknęła się na ogłoszenie o naborze do stołecznego teatru Ateneo, jej wybranek nie był zachwycony pomysłem. „Spędziłam okropną noc” – wspominała po latach. „On powtarzał mi najrozmaitsze rzeczy: »Jesteś za stara, żeby teraz zacząć. Nie pomogę ci, nikt ci nie pomoże. Oszalejesz, rzucisz się pod ciężarówkę«. Pamiętam te okropne sformułowania”. Niedługo później doszło do rozwodu. Sąd przyznał opiekę nad synem i córką cieszącemu się koneksjami ojcu. Praca przed kamerą stała się dla niej ucieczką od osobistych problemów.

„Bardzo cierpiałam, kiedy mi je odebrano. Były moje i bardzo je kochałam” – mówiła o dzieciach. „Jednak nadszedł moment, kiedy powiedziałam samej sobie: »Umierasz czy co?« [...] Aktorstwo uratowało mnie przed szaleństwem”.

Choć udało jej się podtrzymać kontakt z synem, córkę zobaczyła ponownie jako siedemnastolatkę, gdy ta przyszła za kulisy teatru, aby wysłuchać jej wersji historii. Nie ułożyło jej się również u boku drugiego męża. „Chciałabym mieć lepsze oko do mężczyzn. Jeden zabrał mi dzieci, drugi pieniądze” – skwitowała po tym, jak po 13 latach związku została porzucona z długiem na koncie. „Normalny człowiek zniknąłby, ale ponieważ ja nie byłam normalna... Miałam zawód, który utrudniał rozpłynięcie się w powietrzu. Spłacałam powinności przez niemal 20 lat”. Dziś powtarza, że woli być samotna, niż iść przez życie w złym towarzystwie.

Koniec z końcem pozwoliły związać jej filmy Almodóvara. Od „Pośród ciemności”, przez „Czym sobie na wszystko zasłużyłam?”, aż po „Matadora” i „Prawo pożądania”.. Obecnie Carmen Maura uznawana jest za jedną z najwybitniejszych hiszpańskich aktorek. Na koncie ma cztery prestiżowe nagrody Goya, canneńską Złotą Palmę i trzy wyróżnienia Europejskiej Akademii Filmowej. Lista mogłaby być znaczeni dłuższa, gdyby nie konflikt, jaki pod koniec lat 80. wybuchł między nią a reżyserem. Widzowie dostrzegli niesnaski po sukcesie filmu „Kobiety na skraju załamania nerwowego”. W 1989 roku ekipa i obsada czarnej komedii przyjęła zaproszenie na galę wręczenia Oscarów. Na czerwonym dywanie reżyser pozował u boku Bibiany Fernández. Carmen Maura unika kontaktu. „Mamy z Carmen problemy. Myślałem, że można je naprawić, ale tak się nie stało” – tłumaczył twórca w wywiadzie dla El País. „Wspominam Oscary jako jeden z najbardziej nieprzyjemnych momentów mojego życia. Teraz chcę zakończyć ten temat, mam dość” – dodała od siebie Maura na łamach ABC. Mimo publicznych przepychanek przyczyny długo pozostawały tajemnicą. Ostatecznie Pedro wyjawił pobudki w rozmowie z Vanity Fair. Według niego poróżniły ich odmienne wyobrażenia o charakterze ich relacji: „Carmen pomyliła uczucie, jakim darzyła mnie jako aktorka, z miłością. Zaczęła zachowywać się bardziej jak żona niż aktorka”.

Cecilia Roth – z Buenos Aires do madryckiej dzielnicy

Kadr z filmu „Wszystko o mojej matce” (1999)

Cecilia Roth zjawiła się w Madrycie jako dwudziestolatka uciekająca z rodzimej Argentyny przed dyktaturą militarną. Jej ojciec był Żydem ukraińskiego pochodzenia zarabiającym na życie jako pisarz i dziennikarz. Matka była zawodową śpiewaczką urodzoną w Mendozie. Wraz z bratem – dziś muzykiem – od wczesnych lat wykazywała zdolności artystyczne. Nie pozwoliła, aby polityczne perturbacje zniweczyły jej plany o karierze aktorskiej. Szybko odnalazła się na odradzającej się po śmierci generała Franco madryckiej scenie. Jej brat snuł nawet złośliwe przemyślenia, że zmieniła nazwisko, żeby zwiększyć szanse na wygraną Oscara.

Pierwsze role zawierzyli jej José Luis García, Iván Zulueta i nie kto inny jak Pedro Almodóvar. Niewielki epizod zagrała już w „Pepi, Luci, Bom i innych dziewczynach z dzielnicy”. Co ciekawe, Pedro nie był wówczas pod wrażeniem umiejętności Argentynki. „Cecilia była jedną z moich przyjaciółek i powierzyłem jej tę małą rolę, ponieważ odpowiadała ona znakomicie idei postaci, do której jest ze swej natury podobna. Musiała jednak zinterpretować ten ciekawy dla filmu charakter jako aktorka, a nie zrobiła tego w sposób zbyt błyskotliwy” – czytamy w książce „Almodóvar. Rozmowy”. W późniejszych latach musiał zmienić zdanie, bo Roth wystąpiła także w „Pośród ciemności”, „Labiryncie miłości”, „Wszystko o mojej matce” i „Porozmawiaj z nią”. W przeciwieństwie do Carmen Roth dobre stosunki z reżyserem zachowuje aż do dziś, czego dowodem są role w „Przelotnych kochankach” z 2013 roku i „Bólu i blasku” sprzed zaledwie czterech lat.

„Poznałam Pedra, kiedy nie był jeszcze Almodóvarem. Byliśmy w tej samej grupie przyjaciół, nie zdawałam sobie sprawy z tego, co działo się w tamtym momencie, nie myślałam o tym. Drugi film, jaki razem zrobiliśmy, nazywał się »Labirynt namiętności«. Pracował przy nim Imanol Arias, piękna obsada” – mówi o początkach znajomości z reżyserem. „To był pierwszy fabularny film Antonio Banderasa. Pojechaliśmy z nim do San Sebastián i prawie obrzucili nas pomidorami. Uznali go za oburzający, ale Pedro powoli i z charakterystyczną dla niego lekceważącą postawą, zaczął zdobywać poklask, zwłaszcza zagranicą”. Wytrwałość się opłaciła. Aktorka dwa razy sięgnęła po nagrodę Goya. Najważniejszy film w jej karierze, „Wszystko o mojej matce”, doceniono także na uroczystym wręczeniu Oscarów i Złotych Globów.

Rossy de Palma – od wokalistki pop do muzy projektantów

Kadr z filmu „Kobiety na skraju załamania nerwowego” (1988)

Jest jedną z najbardziej charakterystycznych współczesnych aktorek. Złośliwi nazywają ją żywym arcydziełem Picassa, ale ona sama oryginalną urodę zawsze traktowała jako atut. Już od dzieciństwa zachęcano ją do artystycznych poszukiwań. Pierwsze wiersze miała pisać już jako sześciolatka. W czasach rozkwitu „madryckiej hulanki” zaczęła występować na stołecznej scenie z zespołem Peor Impossible. Czas spędzony za mikrofonem zapamiętała jako szalony i pełen narkotyków.

„Były lata 80. i cały świat coś brał. Próbowałam wielu rzeczy, ale życie i tak wydawało mi się zbyt psychodeliczne, żeby to kontynuować” – mówiła w jednym z wywiadów.

W pewnym momencie z chaosu wyłoniła się błyskotliwa filmowa kariera. Rossy de Palma zdementowała plotki, jakoby Almodóvar dostrzegł ją, gdy piła kawę przy kawiarnianym stoliku. „To miejska legenda” – podkreśla. „On przychodził na nasze koncerty i pewnego razu, gdy wpadł do miejsca, w którym graliśmy, pracował akurat nad transseksualną postacią dla Carmen Maury. Ja miałam wtedy 19 lat i świetne ciało, więc poprosił o radę, gdzie może znaleźć odpowiednie ubrania, a ja odpowiedziałam, że wszystko, co nosiłam, zrobiłam sama. Pedro zapytał, czy jestem zainteresowana rolą w filmie, na co odpowiedziałam twierdząco. Kiedy przybyłam na plan, poprosił, żeby mnie nie malowano ani nie ubierano, zgodnie z jego życzeniem wszystko miałam zrobić samodzielnie”. Tak powstała ekscentryczna prezenterka telewizyjna z „Prawa pożądania”.

Aktorka skradła serce więcej niż jednego twórcy. Nawiązała bliską znajomość z Thierrym Muglerem i Jeanem Paulem Gaultierem, wystąpiła w wideoklipie do utworu „Too Funky” George'a Michaela, pracowała z Álexem de la Iglesią, Mikiem Figgisem i licznymi francuskimi filmowcami. Plotka głosi, że nigdy nie wzięła udziału w castingu. Lubiła czuć się adorowana i czekała, aż propozycje same spłyną na jej biurko. W międzyczasie dała się poznać jako aktywistka. Głośno wspierała ruchy walczące o zakaz korridy. Prywatnie doczekała się dwójki potomków. Gabriel i Luna przyszli na świat w 1998 i 1999 roku. „Dla miłości zeszłam do piekła, ale wróciłam z dwoma aniołami” – mówi dziś o agresywnym partnerze. „Bardzo go kochałam. Od pierwszej randki rozmawialiśmy o dzieciach [...] Kiedy byłam w ciąży, zaczęły się problemy. Chciał kontrolować każdy aspekt”. Związek zakończył się interwencją policji. Aktualnie aktorka unika mówienia o sprawach prywatnych i w pełni skupia się na promowaniu swojej działalności artystycznej. 

Penélope Cruz – najsłynniejsza „chica Almodóvar”

Kadr z filmu „Przerwane objęcia” (2009)

Penélope Cruz zaczęła marzyć o aktorstwie jako mała dziewczynka, bawiąc się przed lustrem salonie fryzjerskim swojej matki. Rodzina Cruzów mieszkała na przedmieściach Madrytu, w niewielkim mieście Alcobendas. „Kiedy miałam cztery czy pięć lat, już lubiłam wcielać się w różne role. Dawało mi to poczucie wolności i pozwalało poznać samą siebie” – wspomina. Dodała, że zawodowe plany były dużym szokiem dla jej najbliższych: „Nie znali nikogo, kto się tym zajmował. Było tak, jakbym powiedziała, że chcę zostać astronautką. Bali się i poprosili o plan awaryjny, ale doceniam to, że mnie nie wyśmiali”.

Do podjęcia próby zaistnienia w show-biznesie przekonały ją filmy z wypożyczalni wideo za rogiem. Zanim zawładnęła ekranem, uczyła się tańca klasycznego na uczelni w Madrycie. Aktorką została w wieku 14 lat. Zadebiutowała w teledysku do piosenki „La fuerza del destino” grupy Mecano. Później pracowała jako prezenterka na antenie hiszpańskiej telewizji. Jako nastolatka poznała na planie „Jamón Jamón” swojego przyszłego męża. Na ślubnym kobiercu stanęli niemal 20 lat później. Na długo przed włożeniem obrączki Javierowi Bardemowi, umawiała się z idolem wszystkich młodocianych Hiszpanek, Nachem Cano. W ojczyźnie zachwycano się jej sensualnym występem w filmie Bigasa Luny i uważnie śledzono wszelkie plotki dotyczące jej życia osobistego.  Za oceanem doceniono komediowy romans „Belle Époque”. Oscar dla najlepszej produkcji nieanglojęzycznej był dla Penélope pretekstem do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Wkrótce sama stała się pierwszą Hiszpanką odznaczoną statuetką Oscara.

Mimo spektakularnych sukcesów od początku podkreślała, że do Hollywood kupiła bilet powrotny. Dla blichtru czerwonych dywanów nie chciała rezygnować ze współpracy z europejskimi twórcami. Z czasem priorytetem stały się dla niej dzieci. Jednak 9-letnia Luna i 12-letni Leo nie byli jedynymi osobami, dla których osiadła w Hiszpanii. „Powiedziałaś mi, że kiedy się zestarzeje, zaopiekujesz się mną” – zwrócił się do niej Almodóvar w trakcie gali w nowojorskim muzeum. „Gdy będę starcem, będę miał nadzieję, że przyjedziesz i staniesz się kimś w rodzaju mojej matki. Byłabyś jak urzeczywistnienie wszystkich matek, którymi byłaś w moich filmach”. Oboje zawdzięczają sobie bardzo dużo. Dla młodziutkiej Penélope rola w „Drżącym ciele” była spełnieniem marzeń. Za podarowaną szansę odwdzięczyła się pamiętnymi występami w „Volver”, „Przerwanych objęciach” i „Matkach równoległych”. Wszyscy wierzą, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Victoria Abril – zapomniana ikona kina

Kadr z filmu „Zwiąż mnie” (1989)

Victoria Abril karierę zaczynała jako tancerka. Za namową nauczycielki zgłosiła się na przesłuchania do komedii „Obsesja”. Kiedy miała 17 lat, partnerowała Audrey Hepburn i Seanowi Connery'emu w melodramacie „Powrót Robina Hooda”. Po osiągnięciu pełnoletności zainteresowała się odważniejszymi scenariuszami. Wtedy też porzuciła rodzinne nazwisko (urodziła się jako Victoria Mérida Rojas) i przybrała artystyczny pseudonim. Z czasem zapracowała sobie na tytuł ikony seksualnego wyzwolenia wyrastającego na zgliszczach dyktatury. Zasłynęła także za sprawą talentu wokalnego. Pod koniec lat 70. w rozgłośniach radiowych można było usłyszeć singiel „Bang-Bang-Bang”, z którym bezskutecznie chciała reprezentować Hiszpanię na Eurowizji. Do grona „dziewczyn Almodóvara” dołączyła dopiero w 1989 roku, kiedy obsadzono ją obok Antonia Banderasa w „Zwiąż mnie”. Utarło się, że to właśnie niemożliwa miłość filmowej gwiazdy i uprowadzającego ją psychofana, przekonała Penélope Cruz do zajęcia się aktorstwem. Dla Victorii oznaczała ona osiągnięcie upragnionego rozgłosu.

Podobnie jak filmowym bohaterkom Almodóvara, nie udało jej się uniknąć miłosnych rozczarowań. Była dwukrotnie zamężna. Wybrankami gwiazdy byli piłkarz Gustavo Laube i producent Pierre Edelman. Tak jak wielu jej rówieśników o angaże zabiegała jednocześnie w Hiszpanii i we Francji. Do Paryża wyjechała nie tylko w pogoni za blaskiem fleszy, ale również ze względu na gorące uczucia, jakimi obdarzyła reżysera Gérarda de Battiste. Para powitała na świecie dwóch synów – Martína i Félixa. Mimo wielu ról na koncie na kartach historii kina zapisała się głównie dzięki „Wysokim obcasom”, gdzie zachwycała w kostiumach z metką Chanel, oraz „Kice”, do której kreacje zaprojektował Jean Paul Gaultier. Dwa lata temu wyszło na jaw, że relacja Victorii Abril i Pedra Almodóvara nie układa się najlepiej.

„Wielka szkoda, że nie chce mnie oglądać nawet na obrazku. Ostatni film zrobiliśmy wspólnie 25 lat temu. Wszyscy reżyserzy lubią kobiety do pewnego wieku. Jemu podobają się kobiety trzydziestoletnie. Kiedy przekraczasz czterdziestkę, wszystko się kończy” – powiedziała na antenie hiszpańskiej telewizji. 

Za ojca swojego sukcesu nie uważa więć reżysera z La Manchy, ale jego kolegę po fachu, Vicente Arandę. Obecnie Victoria narzeka na brak zainteresowania w rodzimym kraju i purytanizm napływający ze Stanów Zjednoczonych. Brak kolejnych wybitnych ról tłumaczy zmianą pokoleniową w hiszpańskim kinie. „Zawsze pracowałam z reżyserami, którzy chcieli pracować ze mną” – wyjaśnia na łamach ABC. „Aranda nie żyje, Agustín Díaz Llanes już nie kręci, a Pedro nie umarł, ale dla niego to ja jestem martwa” – podsumowała gorzko.

Verónica Forqué – kariera z tragicznym finałem

Kadr z filmu „Kika” (1993)

W latach 80. i 90. Verónica Forqué niemal niepodzielnie rządziła na ekranach hiszpańskich kin. Zostanie zapamiętana przede wszystkim dzięki czarnej komedii „Kika”, która przyniosła jedną z czterech statuetek Goyi. Pedro Almodóvar powierzył jej też role w „Czym sobie na to wszystko zasłużyłam?” – pierwszym filmie, który wszedł na afisz za oceanem – i prowokacyjnym „Matadorze”. Ostatnio publiczność oglądała ją w programie kulinarnym „Masterchef Celebrity”. W trakcie zdjęć zrezygnowała z udziału w show. „Wielka szkoda, przykro mi, ale nie mogę temu sprostać. Moje ciało, moja dusza mi nie pozwalają” – powiedziała jednemu z szefów kuchni. W grudniu 2021 roku media obiegła informacja o śmierci uznanej aktorki. Policja podała, że 66-latka odebrała sobie życie w swoim domu w Madrycie. Antonio Banderas opisał ją jako „słodką, uduchowioną kobietę i bardzo dobrą koleżankę”.

Z kinem związana była od dziecka. Jej ojciec, José María Forqué, był reżyserem i producentem. Aż do tej pory w Hiszpanii przyznawane są nagrody filmowe i telewizyjne jego imienia. Matka, Carmen Vázquez-Vigo, była argentyńską aktorką. Choć Verónica początkowo studiowała psychologię, rzuciła uczelnię i poszła w ślady znanych rodziców. W 1988 roku jej kariera osiągnęła szczyt. Podczas ceremonii wręczenia nagród Goya wchodziła na scenę aż dwa razy, gdy ogłoszono ją zarówno najlepszą aktorką pierwszoplanową, jak i drugoplanową. Właśnie taką zapamiętał ją Almodóvar.„Verónica, którą pamiętam, była bardzo szczęśliwa i spełniona zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. To, co się stało, jest owiane tajemnicą i ma związek z ludzką naturą, upływem czasu, ranami, które zostawia” – napisał po śmierci gwiazdy.