Met walczy o przetrwanie

Odbywająca się co roku, w pierwszy poniedziałek maja Met Gala nie jest „tylko” spotkaniem zwolenników mody. To event o charakterze charytatywnym, którego celem jest zebranie funduszy na rzecz Instytutu Kostiumów Metropolitan Museum of Art. A nie jest to łatwe zadanie. Środki zgromadzone tego jednego wieczoru są głównym źródłem rocznego utrzymania instytucji, w tym organizowanych przez nią wystaw. Instytucja powstała w 1937 roku dzięki inicjatywie producentki teatralnej i filantropki Irene Lewisohn oraz scenografki Aline Bernstein. Pierwotnie miała być rodzajem archiwum, zbiorem, z którego kostiumografowie teatralni mogli czerpać inspirację do pracy. Charakter miejsca zmienił się jednak dość szybko, kiedy w 1946 roku kolekcja osiągnęła osiem tysięcy elementów odzieży, a Muzeum Sztuki Kostiumów połączyło się z Metropolitan Museum of Art tworząc Instytut Kostiumów, który stawiał modę na równi z pracami światowych artystów. Ale jego pozycję miały dopiero ukształtować trzy niezwykle wpływowe kobiety.

Eleanor Lambert i kolacje o północy

Kto by pomyślał, że pierwsza Met Gala w historii była w rzeczywistości dość intymnym wydarzeniem! Bez tematu, bez celebrytów i bez zawyżonych cen biletów. W 1948 roku stery Costume Institute Benefit przejęła Eleanor Lambert, publicystka modowa i prekursorka PR-u. To ona dała początek Nowojorskim Fashion Weekom i również ona wymyśliła koncept kolacji o północy wspierającej departament kostiumów.

Event był przeznaczony wyłącznie dla zaproszonych gości, czyli w tym wypadku członków miejskiej socjety i ważnych graczy na modowej arenie. Odbywał się w różnych miejscach: hotelu Waldorf Astoria, ikonicznym Rainbow Roomie czy Central Parku. Bilet kosztował wówczas 50 dolarów, czyli równowartość około 700 dzisiejszych. Zaproszenia zgodnie z chwytem promocyjnym Eleanor podpisano „Impreza Roku”, a jak wiadomo, na takiej chce być każda szanująca się osoba z towarzystwa. Dobroczynna kolacja nie była jedynym rodzajem wsparcia, jakie ówczesna geniuszka marketingu udzieliła instytutowi. Korzystała ze swoich rozległych koneksji i namawiała wpływowe znajome, by oddały na rzecz muzeum swoje najlepsze ubrania. Zdobyła nawet legendarną suknię ślubną Wallis Simpson projektu Maina Bochera. Jeśli coś ma przyciągnąć zwiedzających, to z pewnością jest to kreacja kobiety, która podbiła serce króla. Prawdziwy przełom w historii Met miał jednak dopiero nadejść.

Przełomowa wizja Diany Vreeland

W 1971 roku redakcję amerykańskiego Vogue’a opuściła jego legendarna naczelna, Diana Vreeland. W branży znana z bezkompromisowego podejścia, kosztownego rozmachu i fantazyjnych wizji. Nic więc dziwnego, że gdy wkrótce potem dołączyła do Instytutu Kostiumów jako specjalna konsultantka, zaczęła wprowadzać spore zmiany. Takie, które upodobniły Met Galę, do tej współczesnej, szumnej wersji. Pojawił się pomysł, by powiązać imprezę charytatywną z wystawą prezentowaną w muzeum.  W 1973 roku, pod skrzydłami Vreeland, odbyła się pierwsza gala tematyczna – „The World of Balenciaga”. Zmieniła się także lokalizacja. Od tej pory event miał miejsce w samym muzeum, przyciągając do niego uwagę prasy. Aby przestrzeń spełniała restrykcyjne i ekscentryczne wymagania nowej konsultantki, jej wystrojem zajmował się dekorator, Billy Baldwin. Ten sam, który zmienił salon Vreeland w słynny „ogród w piekle”.

Diana Vreeland i Yves Saint Laurent / Getty Images / Sonia Moskowitz

W zdobyciu światowego rozgłosu dużą rolę odegrały także nazwiska figurujące na zaproszeniach. Za sprawą Diany gala stała się modnym wydarzeniem, na którym chcieli pojawiać się celebryci. Na korytarzach muzeum elita Nowego Jorku mieszała się z twarzami z pierwszych stron gazet. Lista gości wzbogaciła się o Elizabeth Taylor, Madonnę, Andy’ego Warhola, Biancę Jagger, Dianę Ross, Eltona Johna, Lizę Minnelli i Cher, która w 1974 zrobiła wielkie wejście w naked dress projektu Boba Mackiego. O sukcesie i randze gali zadecydowali także jej współprzewodniczący, wielkie nazwiska typowane przez samą Vreeland. W 1976 i 1977, dwa lata pod rząd stanowisko to piastowała Jacqueline Kennedy Onassis, przyjaciółka byłej redaktorki. Tak wizjonerską, progresywną wizję Met Gali ciężko było przebić. A jednak, komuś się udało.

Andy Warhol na Gali MET, 1982 / Getty Images / Sonia Moskowitz

Gala Anny Wintour

Gdy dowodzenie nad Met Galą w 1995 roku objęła Anna Wintour, skala eventu przekroczyła najśmielsze oczekiwania. Naczelna Vogue’a musiała przekazać pałeczkę tylko raz, w 1996, tak się składa, że swojej największej rywalce i redaktorce naczelnej Harper’s Bazaar, Liz Tilberis. Jednak to właśnie Anna została ostatecznie mianowana stałą gospodynią. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czyja to impreza, wystarczy spojrzeć na oficjalną nazwę instytutu. W 2014 roku przemianowano go na: Anna Wintour Costume Center. I trzeba przyznać, że to właśnie jej muzealne zbiory zawdzięczają najwięcej.

Getty Images / Mike Coppola

Od momentu, gdy Anna pochyliła się nad Met Gala gwiazdy marzą o tym, by postawić stopę (czy raczej designerską szpilkę) na tym ogromnym, zajmującym prawie sześćdziesiąt tysięcy metrów kwadratowych czerwonym dywanie. I wcale nie chodzi tu o to, by zobaczyć wystawę przed wszystkimi. Zaproszenie na ten wyjątkowy wernisaż jest ostatecznym potwierdzeniem statusu. Odpowiedzialna osobiście za listę gości redaktor naczelna Vogue'a świadomie pociąga za sznurki wybierając nazwiska ze świata mody, filmu, polityki i szeroko rozumianej rozrywki, które definiują współczesną kulturę, a także pojawiają się  na stronach jej magazynu. Mianuje honorowych przewodniczących eventu. Ma też pełną decyzyjność w zakresie usadzenia gości przy stolikach. Ale zanim celebryci mogą zasiąść przy pięknej zastawie, muszą za to słono zapłacić.  Bo właśnie za „panowania” Anny ceny biletów osiągnęły rekordowe sumy. Samo wejście na galę to koszt między 30, a 50 tysięcy dolarów, jednak za stolik trzeba już zapłacić od 200 do 500 tysięcy. Przez ponad 20 lat pod patronatem Wintour na rzecz instytutu udało się zebrać ponad 175 milionów dolarów, a liczby te nieustannie rosną. Gala z 2022 zgromadziła fundusze w wysokości 17,4 milionów dolarów. A to wszystko dzięki kilku strategicznym ruchom.

Dobrą decyzją było z pewnością przesunięcie gali na wiosnę. Wcześniej wydarzenie odbywało się w grudniu, jednak w 2005 roku Anna postanowiła przenieść je na mniej zatłoczony w kalendarzu towarzyskim i bardziej łaskawy dla wymyślnych stylizacji maj. Zadbała także o stronę rozrywkową, która grubą kreskę oddzieliła Met Galę od innych wernisaży. Podczas uroczystych kolacji gości zabawiali już Cher, Madonna, Lady Gaga i Rihanna, która stojąc na jednym ze stołów wykonała „Bitch Better Have My Money”. Nie bez powodu planowanie gali trwa cały rok. W 2006 roku, gdy temat przewodni wystawy brzmiał „AngloMania: Tradition and Transgression in British Fashion”, dziedziniec muzeum przemienił się w prawdziwy angielski ogród. Dywan z trawy, trzydzieści pięć tysięcy żonkili i dwanaście tysięcy hiacyntów, to nie są ilości, które zamawia się na zwykłe przyjęcie.

Główna zasada  – więcej znaczy więcej!

Jak jednak dobrze wiemy, największa rozrywką Met Gali są sami goście. Presja, by przyćmić innych celebrytów wyzwala ogromną kreatywność i prowokuje do przekraczania granic w przygotowaniach specjalnych kreacji. Wielki modowy spektakl jest efektem ścisłej współpracy gwiazdy z projektantem. W 2019 roku Lady Gaga zmieniła kampową stylizację od Brandona Maxwella cztery razy zanim dotarła do drzwi muzeum. Żółta peleryna  projektu Guo Pei, którą włożyła Rihanna w 2015 roku, była szyta ręcznie przez dwa lata. W 2018 roku Ariana Grande za sprawą Very Wang miała na sobie całą Kaplicę Sykstyńską. A w 2019 Billy Porter, cały pokryty złotem został do kompletu wniesiony na złotej lektyce przez sześciu półnagich mężczyzn. Dress code Met Gali to w końcu „more is more”. Czy dzisiejsze stylizacje także przejdą do historii?