Ciaśniej. Jeszcze ciaśniej!” – strofuje służkę Sisi (Vicky Krieps – na zdj. po lewej), po czym każe jej zejść sobie z oczu. Ciasnota ma tu podwójne znaczenie. Pierwsze dosłowne – część historyków sugeruje, że Sisi cierpiała na anoreksję. Ważyła się regularnie, głodziła, często zdarzało jej się ze stołu suto zastawionego do kolacji wybrać jedynie dwa plasterki pomarańczy. Drugie? Dojmujące wrażenie zduszenia w znienawidzonym miejscu i wśród ludzi, którzy jej nie rozumieją. Z własnej woli więc ściska się gorsetem, nieodłączną częścią kobiecej XIX-wiecznej garderoby. A jednocześnie bardzo chce się z gorsetu ówczesnych oczekiwań społecznych wyswobodzić. Tak się jednak nie da... Jest monarchinią, ma obowiązki, od których ucieka. Żyje w świecie, w którym tylko przez chwilę kobiety są zauważane i głównie przez wzgląd na urodę. Narzeka więc, że po czterdziestce staje się niewidoczna. Domaga się pochwał, uwielbienia. Temu wszystkiemu przyglądamy się w intymnym obrazie w reżyserii Marie Kreutzer. 



Gorset ról społecznych trudniej rozsznurować niż najmocniej ściśnięty element bieliźnianej garderoby. to dlatego cesarzowa Sisi jest tak bliska współczesnym kobietom.


Nie jest to jednak film historyczny. Próżno szukać w nim stuprocentowej zgodności z rzeczywistością. Nie ma tu chronologicznej precyzji, brak hiperrealistycznego aktorstwa. Bo to w zasadzie nie jest film o samej Elżbiecie Bawarskiej. Owszem, wokół niej toczy się akcja. To ją widzimy na ekranie. Jej środowisko poznajemy. Cesarzowa pozostaje jednak metaforą czegoś większego. Czegoś, o czym naprawdę mówi film Kreutzer. Historia Sisi to opowieść o kobiecie, która próbuje wyrwać się z konwenansów, uciec od norm, mając przed (a może nad) sobą wielką instytucję, sztab dbających o wizerunek doradców i niewspierającą, toksyczną rodzinę. Brzmi znajomo? Powinno, bo ten sam schemat powtarzał się w historii wielokrotnie. Księżna Diana, Dalida, Amy Winehouse. Takich kobiet było, a pewnie i jest wiele. „W gorsecie” pokazuje, jak niebezpieczny i destrukcyjny potrafi być mit księżniczki – pozornie idealnej, uwielbianej przez tłumy, a w rzeczywistości przycinanej do schematu, krępowanej dworskimi regułami. Gorset, w który usiłuje się ją wtłoczyć, jest przerażająco ciasny. I choć w filmie na każdym kroku cesarzowa zrzuca go z siebie, wszyscy wiemy, jak skończyła się ta historia. Kreutzer opowiada historię alternatywną, w której bunt arystokratki ma wymierny skutek i kończy się (być może) zwycięstwem. Walka o wolność daje efekty. Tylko czy naprawdę protest jednostki wystarczy, by zmienić rzeczywistość i zrzucić gorset presji?