Prezentacje kolekcji męskiej i damskiej na jednym wybiegu (Gucci, Calvin Klein, Kenzo, Bottega Veneta), formaty "see now, buy now" (jak u Burberry, Ralph Lauren czy Rebecca Minkoff). Pokazy-filmy (Vera Wang), lookbooki. Formuła "zwyczajnych" pokazów mody powoli się wyczerpuje, a projektanci czują presję związaną z dużą liczbą pokazów rocznie. W końcu nieprzypadkowo w domach mody w ostatnim czasie nastąpiło tak wiele roszad, a dyrektorzy kreatywni, którzy prowadzili dodatkowo marki pod własnym nazwiskiem, nie wytrzymali napięcia (wymienić tu można chociażby Alexandra Wanga). Tempo postanowiło zwolnić także Versace.

"W tym momencie przygotowujemy sześć pokazów rocznie i w moim odczuciu: To bardzo dużo. Osiem, jeśli liczyć couture, wydaje się być przesadą" - powiedział w rozmowie z The New York Times Jonathan Akeroyd, który wiosną ubiegłego roku objął stanowisko dyrektora generalnego we włoskim domu mody. Przyznał także, że woli skupić się na specjalnych eventach skierowanych do najważniejszych klientów (mają odbywać się one m.in. w Hongkongu i w Nowym Jorku), a nie na samych pokazach, na których potencjalni klienci stanowią tylko małą część zaproszonych gości. Zaznaczył, że jego decyzja nie jest spowodowana problemami finansowymi ani okrojeniem budżetu.

Versace ma teraz także skupić się na ubieraniu gwiazd na najważniejsze wydarzenia. Na gali Złotych Globów w kreacjach włoskiego domu mody wystąpiły Blake Lively i Naomi Campbell, a jak możemy się domyślać, podczas rozdania Oscarów sław w sukniach projektu Donatelii i jej atelier będzie jeszcze więcej. Jonathan Akeroyd z pewnością zdaje sobie sprawę, jaką wielką siłę ma czerwony dywan. Kolekcji Versace haute couture nie zobaczymy także w lipcu, ale Akeroyd nie wyklucza w przyszłości zmiany swojego stanowiska w tej sprawie. W końcu Versace już raz zrezygnowało z pokazów mody wysokiej w 2004 roku i wróciło do nich osiem lat później.