Jest kilka sposobów na to, żeby uzyskać subtelny efekt “sun kissed skin” bez nadmiernej ekspozycji na słońce. Możecie na przykład wykonać odpowiedni makijaż albo przygotować skórę w taki sposób, żeby wyglądała na lekko opaloną. W tym przypadku na pewno przydadzą wam się krople brązujące do twarzy i ciała, które działają już po kilku godzinach. ”To jest produkt genialny” - mówiła w swoim filmiku na TikToku znana polska modelka, Sylwia Butor. Sprawdziłam na sobie, czy krople brązujące Inglot Lab faktycznie działają. 

Kropelki brązujące LET'S GET TAN Inglot Lab – efekty

Od razu na wstępie muszę przyznać, że przetestowałam już sporo kosmetyków samoopalających i jeszcze nigdy nie trafiłam na tak pięknie pachnący produkt. Kropelki brązujące marki Inglot mają słodki (jakby czekoladowo-karmelowy) zapach, który nie jest tak syntetyczny, jak w przypadku innych produktów tego typu. Ma także bardzo wygodną, szklaną buteleczkę z aplikatorem w formie pipety, dzięki czemu bez problemu możemy odmierzyć konkretną liczbę kropelek.

Opakowanie i zapach to jedno, ale co z efektami? Jest dokładnie tak, jak zapewnia producent. Efekt delikatnie opalonej skóry widoczny jest już po kilku godzinach od aplikacji. Nałożyłam krople brązujące na twarz wieczorem, a rano obudziłam się z promienną, lekko opaloną cerą. Zresztą nie tylko ja byłam zadowolona z rezultatów od razu po pierwszej aplikacji. “Dodałam kilka kropel do kremu do twarzy na noc i już rano moja buzia była niczym muśnięta słońcem! Nie opalam twarzy, więc przy opalonej reszcie ciała, twarz wygląda dość blado — ten produkt świetnie się sprawdza do wyrównania opalenizny” - napisała w swojej recenzji internautka Anna. Zobaczcie, jak krople brązujące Let’s Get Tan wypadły w testach Sylwii Butor. 

@sylwiabutor To jest genialne! #kropelkibrązujące#inglot#wspolpracareklamowa ♬ dźwięk oryginalny - Sylwia_Butor

Używam regularnie z kremem na dzień i na noc. Efekt jest bardzo subtelny i nienachalny. Jestem zachwycona tym produktem i zdecydowanie polecam — komentowała na stronie producenta Kamila R. 

Użytkowniczki pisały również, że wykorzystują kropelki brązujące do wyrównania śladów po kostiumie kąpielowym lub nierównych plam po opalaniu. "Polecam. Idealny produkt do wyrównania opalenizny na całym ciele. Kilka kropel wystarczyło, aby ślady po stroju kąpielowym stały się praktycznie niewidoczne. Przyjemnie rozprowadza się na skórze" - Dominika W.

"Olejek kupiłam, bo nie opalam twarzy i różnica pomiędzy ciałem a cerą była nie do zniesienia. Używam co drugi dzień jako dodatek do kremu na noc i rano daje efekt »zdrowszej« skóry. Zdecydowanie bardziej naturalny efekt w porównaniu do samoopalacza i, co ważne, nie brudzi poduszki. Bardzo wydajny, bo wystarczy kilka kropel" — pisała natomiast internautka _nikson na stronie Wizaż.pl 

Ten zamknięty w eleganckiej, minimalistycznej buteleczce olejek został wzbogacony o składniki pielęgnacyjne, które sprawiają, że skóra od razu po aplikacji jest nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku. W jego składzie znajdziemy między innymi olejek z pestek dyni, witaminę E (znaną jako witamina młodości) oraz koenzym Q10, czyli substancje o właściwościach antyoksydacyjnych, które działają wygładzająco i ujędrniająco, a także stymulują procesy produkcji kolagenu. Warto zauważyć, że olejek szybko się wchłania, nie pozostawia pomarańczowych plam ani smug po aplikacji. Poza tym jest stosunkowo tani, a aktualnie kupicie go jeszcze w promocyjnej cenie. 

Jak stosować kropelki brązujące LET'S GET TAN? 

Kropelki brązujące do twarzy i ciała można stosować przez cały rok, czyli zawsze wtedy, gdy chcemy uzyskać efekt delikatnie muśniętej słońcem cery, wyrównać koloryt skóry po opalaniu albo subtelnie zakryć drobne przebarwienia na skórze. Tak! Te kropelki maskują także plamy pigmentacyjne, co zostało potwierdzone badaniami. Żeby jednak efekt był naturalny i równomierny, należy pamiętać o odpowiedniej technice aplikacji kropelek. Jest to produkt dwufazowy, dlatego przed każdym użyciem trzeba wstrząsnąć buteleczką, aby uzyskać jednolitą konsystencję. Najlepiej nakładać kropelki na twarz po wymieszaniu ich z ulubionym kremem (2-3 krople dla uzyskania delikatnego efektu lub 4-6 dla nieco mocniejszego). Ja stosowałam około 6 kropli przy jasnej karnacji i efekt nadal był bardzo naturalny.

Zazwyczaj produktów brązujących czy samoopalających nie powinno też nakładać się na brwi, bo zabarwiona skóra między włoskami może wyglądać nienaturalnie. Jednak w tym przypadku nie musicie obawiać się o karykaturalny efekt, bo kropelki w połączeniu z kremem są na tyle delikatne, że stosowane z umiarem nie zrobią wam krzywdy. Po nałożeniu kropli na twarz, nie zapomnijcie umyć dokładnie rąk. Krople brązujące Let’s Get Tan warto aplikować na noc, żeby obudzić się z subtelnie “opaloną” skórą. Produkt nie brudzi pościeli, więc nie musicie obawiać się o plamy na poduszce. A jeśli szukacie jeszcze tego "jedynego” kremu nawilżającego, zerknijcie w zakładkę “pielęgnacja” na stronie marki Inglot. Znajdziecie tam produkty z serii Inglot Lab — zarówno na dzień, jak i na noc.