Ze sztucznymi sutkami pierwszy raz spotkałyśmy się oglądając serial "Seks w wielkim mieście". Pamiętacie odcinek, w którym Samantha pochwaliła się koleżankom nowymi nakładkami na piersi? Oczywiście, mężczyźni nie mogli oderwać od nich wzroku. Płakałyśmy ze śmiechu razem z Carrie, Mirandą i Charlotte. Sprawdziłyśmy, czy sztuczne sutki istnieją także poza serialowym światem.

"Seks w wielkim mieście", fot. youtube.com

Okazało się, że biustonosze z odstającymi naszywkami były popularne już w latach 70. Dziś siliconowe nakładki na piersi można kupić na wielu aukcjach internetowych, a nawet w sklepach z bielizną. Sprzedawcy rozpisują się o ich niesamowitym kształcie i miękkości. Czy naprawdę potrzebujemy sztucznych sutków, żeby czuć się sexy?

To, że w upalny dzień nie zakładamy nic pod T-shirt nikogo już nie dziwi - tak nosi się większość Francuzek i coraz więcej Polek. Bez stanika pokazują się też takie gwiazdy, jak Bella Hadid czy Kendall Jenner, a niektóre oprócz bielizny rezygnują także z bluzki (pamiętacie stylizację Nicki Minaj z Paryskiego Tygodnia Mody? >>). Jednak coraz więcej sławnych osób idzie o krok dalej - do używania silikonowych nakładek przyznała się Jennifer Aniston

Jennifer Aniston, fot. East News

Czy sztuczne sutki będą hitem kolejnego sezonu? Producenci "gadżetów" nie śpią i już rozszerzają swoją ofertę o rozmaite rozmiary i kolory odstających nakładek na piersi. Mamy co do tego mieszane uczucia. Sądzicie, że trend z lat 70. wróci do łask?