Strefa ZEN, got. Michał Radwański

MARTA RAWSKA
44 lata, tłumaczka francuskiego, współwłaścicielka tenisowo-narciarskiego Klubu Miedzeszyn
KOLEKCJONERKA ZAPACHÓW

Moja łazienka to… Miejsce, w którym niestety nie trzymam swoich perfum. Za dużo światła, za dużo ciepła...

Ile zapachów liczy twoja kolekcja? Około 50 flakonów. To moja największa fascynacja, nie tylko kosmetyczna. Miło jest mieć dobry krem marki Dior albo Clarins. Jednak nie za wszelką cenę. Dla perfum jestem w stanie naprawdę wiele poświęcić.

Czym są zapachy w twoim życiu? To wspomnienia, jak pisał Proust w „W poszukiwaniu straconego czasu”. Zapach przenosi cię w czasy dzieciństwa, przypomina zdarzenia, chwile, osobę, miejsce. To trochę jak podróż w czasie.

Ukochany zapach? L’Heure Bleue Guerlain z 1912 roku. Lekko zmodyfikowany, ale wciąż piękny. Santal 33 Le Labo, 31 Rue Cambon z butikowej kolekcji Chanel. Bardzo cenię też zapachy Frédéric Malle. Ta marka jako jedyna umieszcza na flakonie nazwisko twórcy i zaprasza do współpracy samych najlepszych. I faktycznie wszystkie kompozycje z jej kolekcji są absolutnie genialnie.

Największe marzenie? Zapach Vol de Nuit Guerlain z 1933 roku, zainspirowany powieścią Antoine’a de Saint-Exupéry o takim samym tytule. Są sprzedawane wyłącznie w postaci perfum i cena jest astronomiczna.

Jak kupujesz perfumy? Zakochujesz się od razu czy długo zastanawiasz? Wydaje mi się, że najlepiej kupować je po kilku testach na sobie. Na skórze, pod wpływem ciepła, zaczynają zupełnie inaczej żyć niż na papierze. Zapachom trzeba dać trochę czasu.

TEKST Marta Rudowicz