Poniedziałkowy poranek podczas fashion weeku zarezerwowany jest właśnie dla niej. 10 rano dla gości tygodni mody blady świt. Przede wszystkim dlatego, że pokazy dzień wcześniej kończą się przed 22, potem zaś gro stylistów i gwiazd podąża na after party koktajle organizowane przez magazyny i marki a krytycy mody uciekają do hoteli recenzować pokazy. Ich doba kończy się więc późno nic zatem dziwnego, że późnym porankiem wciąż trudno jest się im obudzić. Ale tu z pomocą przychodzą sami projektanci. Na porannych pokazach zawsze serwowana jest kawa, a nierzadko także croissanty. U Stelli także można było się jej napić pod warunkiem, że uda ci się przedostać do środka. Przy pokazach w operze zachowane są szczególne środki ostrożności, zaproszenia sprawdzane są dwukrotnie a goście muszą przejść przez bramki bezpieczeństwa…

Za to wnętrza samego gmachu wszystko wynagradzają. Obłędne, bogate zdobienia, złoto, lustra to przepiękne tło dla pokazu mody. Nawet tak casualowej jaką pokazał dziś McCartney. Na wybiegu pojawiły się krótkie, dopasowane kombinezony w kwiaty, pastelowe mini sukienki z falbanami albo w ostrzejszych kolorach, zdobione koronką. Kluczem do pokazu były sportowe, oversize’owe sylwetki np. długie, obszerne peleryny wiatrówki, asymetryczne swetry i koszule dekorowane suwakami. Pojawiły się one także na sukienkach przypominających te noszone przez gimnastyczki sportowe. Drugą część pokazu zdominowały zaś szerokie szwedy i garnitury w męskim stylu i przygaszonych kolorach. Wyróżniały się za to sięgające ziemi jedwabne tuniki z rękawami w renesansowym, dworskim stylu. Całość bardziej przypominała jednak jej casualowe kolekcje dla adidasa niż dotychczasowe projekty pret - a - porter. 

Po pokazie opinie gości były podzielone. Zaprzyjaźniona stylistka była zachwycona kolekcją tłumacząc, że właśnie w takim kierunku zmierza współczesna moda - ma się wyróżniać detalem, być oryginalna, ale z drugiej strony praktyczna, uniwersalna i ułatwiająca kobietom życie na co dzień. Ale niektórzy uważali kolekcję za rozczarowującą… zważywszy na okoliczności w jakich znajduje się marka Stelli. Dwa sezony temu luksusowy koncern Kering odsprzedał udziały projektantce co oznacza, że dziś jest ona głównym udziałowcem w domu mody. Dzięki temu odzyskała kompletną swobodę twórczą i kreatywną wolność, co ku zdziwieniu niektórych krytyków, w ogóle nie wykorzystała. Z drugiej strony prowadzenie marki samemu wymaga ciągłego liczenia kosztów, zysków i strat. Być może zmiana estetyki kolekcji na bardziej komercyjną, sprzedażową podyktowana jest potrzebami rynku i tym na co pieniądze skłonni są wydawać klienci. Ale to za wcześnie aby w ten sposób szufladkować McCartney. Najwcześniej w przyszłym sezonie przekonamy się w którą stronę pójdzie projektantka i jak zdefiniuje swoją markę.

Dziękujemy domu handlowemu Vitkac (vitkac.com) za zaproszenie na pokaz.​