Stellę McCartney spotykamy po pokazie jej kolekcji na sezon jesień–zima na uroczystym obiedzie w Pałacu Elizejskim wydanym przez pierwszą damę i prezydenta Francji, Brigitte i Emmanuela Macronów. Uczestniczyło w nim 120 projektantów i projektantek. – Nie sądziłam, że będę się tak świetnie bawić – zwierza się Stella. – Nie spotykam się zbyt często z kolegami i koleżankami z branży. Na początku panowała dość oficjalna atmosfera, ale po jakimś czasie nabrałam śmiałości. Pod koniec piłam już tequilę z prezydentem Macronem… – wspomina. Królowa życia, szczodra przyjaciółka, szanowana projektantka. Stella McCartney po tym, jak wykupiła 50 proc. udziałów swojej marki od grupy Kering, zaczyna nowy etap w karierze. – Trochę przyczyniłam się do tego, że szefowie koncernu Kering zmienili podejście do ekologii. I co ważne, są otwarci na dalsze działania – dodaje. McCartney to zadeklarowana ekolożka, która łączy zaangażowanie ze spuścizną rodzinną. Jej mocne postanowienie, by wstrząsnąć światem mody, to dopiero początek.

Na ubiegłorocznym pokazie w Paryżu po raz pierwszy zaprezentowałaś jednocześnie dwie kolekcje – damską i męską. W jakiej atmosferze pracowaliście?
Stella McCartney Udało się nam – mnie i mojemu zespołowi – coś dużego: naturalnie połączyliśmy na wybiegu obie kolekcje. Czuliśmy, że to właściwy moment. W czasie przymiarek kobiety chciały nosić męskie ubrania, a mężczyźni – kobiece. „Chcę tę kurtkę!”, „Chcę tę koszulę!…” – przekrzykiwali się. Moje podstawy to krawiectwo męskie, a pierwszy projekt – tradycyjna kurtka dżinsowa. Tak naprawdę sama często kupuję męskie garnitury!

Twoja mama była jedną z pierwszych kobiet, które nosiły męskie garnitury: chadzała na Savile Row i zamawiała szyte na miarę ubrania. Czy to wpłynęło na Twoje postrzeganie kobiecości?
Bardzo! Zarówno moja matka, jak i mój ojciec wywarli na mnie olbrzymi wpływ: obserwowałam, jak się ubierali i jak odmiennych wyborów dokonywali. Ta wiedza dała początek wszystkiemu, co robię. Najpierw widziałam swoją matkę w szytych na miarę męskich garniturach, a potem ojca, który wychodził na scenę w fantazyjnych, ozdobnych ciuchach! Kiedy przeglądałam jego archiwum, myślałam, że to ubrania mojej matki! A jednak na zdjęciach z lat 70. widać, że to on je nosił. Chciałam teraz uchwycić tego ducha i pozwolić mężczyznom na wyrażenie siebie. 

Od początku zwracasz uwagę na etyczny wymiar swojej działalności. Świat mody pójdzie za Tobą?
Na razie na pewno mniej się przed tym broni. Wcześniej takie podejście było traktowane jako niekonwencjonalne, a mnie prawie wyśmiewano z powodu przekonań. Ale nie ugięłam się. Dziś młodzi ludzie oczekują transparentności i zaangażowania we wszystkich dziedzinach życia. Jestem prawdopodobnie jedyną osobą w świecie mody, która od początku mówi o tym, że należy być świadomym zabijania zwierząt i jak ogromny mamy wpływ na środowisko. Inne domy mody dopiero -teraz zaczynają o tym myśleć i zastanawiają się, jak pozyskiwać czy wytwarzać rzeczy bardziej odpowiedzialnie…

Ta zmiana myślenia trwała bardzo długo…
Zajęła całe moje życie! Niestety, czasu nie mamy zbyt wiele. Ale wierzę, że zmierzamy we właściwym kierunku. Jedyne, co mogę zrobić, to rozmawiać o tym ze swoimi klientami. Robię to wszystko, żeby móc spokojnie zasnąć w nocy. O radykalną zmianę jest trudno. W przemyśle mody wszystko dzieje się powoli, bo na skórzanych ubraniach i akcesoriach zarabia się mnóstwo pieniędzy. To biznes oparty na zabijaniu zwierząt. Mam nadzieję, że następne pokolenie będzie wymagało więcej. Widzę, że to już się zmienia. Starsi klienci mówią: „Podoba mi się ten design, buty itd.”, a od młodszych osób słyszę: „Dziękuję ci za to, o co walczysz w świecie mody”. 

Zobacz też: Stella McCartney jesień-zima 2018/2019>>>>

Czy nieużywanie skór, futer i pierza nadal traktujesz jak wyzwanie?
Bardzo lubię pracować z architektami i technologami z San Francisco, fascynuje mnie przyszłość! Bardzo szanuję to, co przemysł mody zrobił do tej pory, ale prawdą jest, że bazuje on na zaledwie 10 rodzajach tkanin… To przejaw lenistwa i nadmierne wykorzystywanie naszych zasobów. Musimy przemyśleć cały proces produkcji, począwszy od zużycia energii, skończywszy na zużyciu wody i wytwarzaniu plastiku. Musimy zadbać o naszą -planetę. Na przykład wczoraj zaprezentowaliśmy na wybiegu nowy rodzaj sneakersów. Dwa lata zajęło nam -przygotowanie tego innowacyjnego modelu, który nie ma w sobie ani grama kleju: ani zwierzęcego, ani syntetycznego. Są naprawdę cool!

Jak się czujesz, słysząc, że wielu projektantów rezygnuje z używania futer 10 lat po tym, jak Ty to zrobiłaś?
To była długa i trudna podróż. Zabijanie zwierząt jest idiotyczne, barbarzyńskie i całkowicie niepotrzebne. Nikt na pierwszy rzut oka nie rozpozna, że moje buty nie są zamszowe, a torebka nie jest skórzana. Można pogodzić z sobą etykę, kreatywność, pasję, jakość i biznes. Jestem jedyną osobą wśród znanych projektantów, która udowadnia, że to możliwe. Napawa mnie dumą mój zespół, który walczy razem ze mną. I mam nadzieję, że zobaczę też innych idących tą ścieżką… Ciągle jednak zostało wiele do zrobienia. Przemysł futrzarski jest ponury i potężny.

Porozmawiajmy o medytacji transcendentalnej. Powiedziałaś, że to Twoja najlepsza inwestycja.
Mam czworo dzieci, codziennie chodzę do pracy… Odnalezienie się w tym wszystkim często jest trudne. Dzięki 
medytacji transcendentalnej udaje mi się przystopować i pobyć chwilę sama z sobą. Od wielu lat ta praktyka jest dla mnie nieocenioną pomocą. Odkryłam ją dzięki Bobowi Rothowi, gdy przeżywałam trudny czas po śmierci matki. Medytuję zazwyczaj rano, kiedy wszyscy mamy skłonność do podenerwowania, i w ten sposób zyskuję siłę, by zmierzyć się z dniem. Bob uczy tego również moje dzieci, a moi pracownicy mają ułożony program medytacyjny, z którego mogą korzystać.

Od dawna wspierasz też inicjatywy mające powstrzymać przemoc wobec kobiet.
Jestem matką dwóch dziewczynek, więc smuci i przeraża mnie to, co przydarza się kobietom na całym świecie. Jednocześnie to, że kobiety jednoczą się i nie boją się zabierać głosu, jest niesamowicie inspirujące. To dopiero początek. Jestem pewna, że miliardy kobiet jeszcze nie przemówiły, a też by chciały. Ta sprawa dotyczy także mężczyzn: zamiast ich piętnować, lepiej otworzyć się na ich doświadczenie.

Zobacz też: Ekologiczna kampania Stella McCartney jesień-zima 2017>>>

Jesteś po stronie kobiet we wszystkich aspektach życia. Czy opisałabyś siebie jako feministkę?
Zostałam projektantką, by w ten sposób rozmawiać z kobietami o tym, kim są, jak się czują i co sprawia, 
że czują się lepiej. Sposób ubierania się to coś, co wielu ludzi odbiera bardzo emocjonalnie. Pomaganie 
kobietom, by czuły się lepiej same z sobą, jest szlachetnym zajęciem.