Pod pewnymi względami to, co analogowe wygrywa u mnie z digitalem. Lubię odręczne notatki, papierowe książki i zegarki z tradycyjną tarczą. Perspektywa posiadania kolejnego elektronicznego gadżetu nie napawała mnie entuzjazmem. Pierwsze wrażenia? Pozytywnie zdziwiła mnie zawrotna prędkość ładowania. Wystarczyło kilka chwil, żeby smartwatch miał w pełni naładowaną baterię. Jeszcze przyjemniejszą niespodzianką była realizacja obietnicy producenta o nieprzerwanej pracy przez nawet 6 dni. Właśnie tyle czasu spędziłam dotychczas ze smartwatchem Fitbit

Kilka słów o specyfikacji 

Zanim przejdę do opisu moich osobistych wrażeń, pochylmy się na moment nad parametrami smartwatcha Fitbit Versa 3. W końcu bez kilku danych technicznych żaden test nie byłby kompletny. Urządzenie dotarło do mnie w estetycznym pudełku. Poza samym smartwatchem w środku znalazłam wymienny pasek (wykonany z elastycznego i przyjemnego w dotyku silikonu) i ładowarkę USB. Już w pierwszym momencie zwróciłam uwagę na kopertę w stonowanym odcieniu złota. Całość zwieńczona jest ekranem AMOLED, który zapewniał świetną czytelność niezależnie od warunków pogodowych. Smartwatch jest kompatybilny z systemem Android i iOS, a obsługująca go aplikacja dostępna jest w języku polskim. Z telefonem możecie połączyć się przez Bluetooth. Warto to zrobić, ponieważ w aplikacji czekają treningi i zdrowe przepisy. Kilkoma kliknięciami zmienicie również wygląd swojego smartwatcha. Możecie wybierać spośród licznych tarcz i instalować dodatkowe aplikacje. Skoro już mowa o kliknięciach... Versa 3 posiada również wbudowanego asystenta głosowego! Po krótkiej konfiguracji da się obsługiwać go jedynie poleceniami głosowymi.

Smartwatch Fitbit Versa 3 – moje wrażenia

Dokładnie 6 dni temu na mój nadgarstek trafił nowy model Versa 3. Jak minęły nam wspólne chwile? Przejdźmy razem przez wszystkie najfajniejsze (według mnie) funkcje inteligentnego urządzenia.

Licznik kroków i dystansu 

Odkąd usłyszałam o zasadzie 10 tysięcy kroków, stałam się maniaczką monitorowania przemierzanego codziennie dystansu. W końcu nie od dziś wiadomo, że chodzenie wiąże się z szeregiem korzyści zdrowotnych, a możliwość śledzenia własnych wyników daje mi niemałą satysfakcję. Co prawda sama idea była częścią szeroko zakrojonej kampanii marketingowej pierwszego krokomierza z 1965 roku, ale konsekwentnie przymykam na to oko. Fitbit bardzo mi to ułatwił, bo chociaż 10 tysięcy kroków jest automatycznie ustawione jako dzienny cel, to możemy go dowolnie modyfikować. W końcu każdy z nas jest inny, dlatego możliwość dostosowania celów do własnych potrzeb oceniam pozytywnie. 

Możecie domyślać się, że do tej pory korzystałam z aplikacji zainstalowanej na moim smartfonie. Kontrola liczby kroków z pomocą Fitbit jest znacznie wygodniejsza. Smartwatch był zawsze na moim nadgarstku w przeciwieństwie do telefonu, który zdarzało mi się zostawić na biurku i tym samym nie dodać do dziennego wyniku spaceru z psem czy wizyty w sklepie. Kto nigdy nie obserwował tego wskaźnika, może się śmiać. Dla mnie to zdecydowana zaleta! Przebyty dystans można weryfikować także w kilometrach. Dodatkowo na ekranie widzimy informację, ile razy zamiast windy wybraliśmy schody. To również działa na mnie bardziej motywująco niż dopingujące hasła na klatce schodowej naszego biura ;)

Zdrowie i aktywność fizyczna

Oczywiście na samym chodzeniu się nie kończy. Należę do osób dość mocno wzbraniających się przed grami zespołowymi czy aerobikiem. Nie noszę też w portfelu karnetu na siłownię. Jednak pół roku, kiedy miałam okazję mieszkać przy rzymskim parku Caffarella sprawiło, że zaczęłam biegać. Zwyczajnie łatwiej było stawiać pierwsze kroki w miejscu, w którym nikt z przechodniów mnie nie znał. Teraz wiem, że jeszcze przyjemniej i efektywniej przygodę z bieganiem zaczęłabym w towarzystwie smartwatcha Fitbit. Dlaczego? Nawet z perspektywy amatorki nie mam wątpliwości, że jest to świetny gadżet dla wielbicieli wiatru we włosach. Przede wszystkim dzięki funkcji pomiaru saturacji i tętna. Tym samym miałabym pewność, że nie przekraczam limitów swojej wytrzymałości i mogłabym trenować mądrzej.

Teraz każdego ranka dostaję powiadomienia z informacją, czy mój organizm jest gotowy na trening czy lepiej dać mu chwilę na regenerację. 

Niestety nadmierne zmęczenie i urazy to codzienność w życiu początkujących biegaczy. Wierzę, że większa świadomość swojego stanu zdrowia może je ograniczyć. Co jeszcze ucieszy fanów biegania pod chmurką i zdrowego trybu życia? Na pewno wbudowany GPS, dzięki któremu po udanym treningu mogłam sprawdzić dokładną trasę w aplikacji mobilnej. Jeśli należycie do skrupulatnych osób możecie również zapisywać dane o ilości wypitej wody i zjedzonych posiłkach, a także śledzić swój cykl miesiączkowy. Wszystko to da Wam bardzo szczegółowy obraz codziennych nawyków i ogólnej kondycji organizmu. Do tego pomoże połączyć kropki między aktywnością, stresem i jakością snu.

Monitoring snu 

Zawsze uważałam, że jedynym centrum dowodzenia, jakie jest mi potrzebne, jest mój mózg. W teorii skomplikowana sieć neuronów powinna uświadamiać mi, że jestem zbyt zmęczona na kolejny odcinek serialu i najwyższa pora iść spać. Praktyka wygląda zgoła inaczej, bo przecież lubimy oszukiwać siebie samych. Dopiero monitoring snu w aplikacji Fitbit udowodnił mi, jak bardzo źle sypiam.

Możemy tam podejrzeć dane dotyczące faz naszego snu (sen głęboki i lekki, faza REM), a także poznać liczbę obudzeń.

W zakładce "metryki zdrowotne" uwzględniono między innymi częstość oddechów, temperaturę skóry i zmienność rytmu serca. Czy wspominałam już, że Fitbit oferuje jeszcze jedno udogodnienie w postaci alarmów? Spokojny dźwięk wybudzi Cię nawet z niezbyt przyjemnego snu.

Relaks i sesje oddechowe

Kolejna ciekawa funkcja smartwatcha to ćwiczenia oddechowe. Obecnie z każdej strony słyszymy o dobroczynnych właściwościach medytacji i chwil wyciszenia. Jednak ja nigdy nie znajdywałam czasu ani motywacji do wdrożenia popularnych praktyk. Tymczasem z Fitbit okazało się to mniej wymagające i czasochłonne. Kiedy czułam się przytłoczona obowiązkami lub zestresowana, wybierałam ikonkę z napisem "relaks", a następnie ustawiałam pożądaną długość sesji. Potem wystarczyło postępować zgodnie z instrukcjami pojawiającymi się na ekranie, czyli oddychać uważnie i głęboko. Skupienie ułatwiała animacja i łagodne wibracje. 

Pogoda, płatności i kalendarz

Nie bez powodu nazywamy je smartwatchami. Współczesne zegarki potrafią zrobić dla nas naprawdę wiele dobrego. Najlepiej przekonać się o tym na własnym przykładzie, dlatego nie będę w nieskończoność wychwalać kolejnych funkcjonalności. Na koniec napomknę tylko, że Versa 3 zastąpi nam portmonetki, drobne i banknoty chowane po kieszeniach. Do portfela Fitbit możemy dodać karty płatnicze i komfortowo płacić za zakupy przy pomocy smartwatcha. Chcecie więcej? Na ekranie wyświetlimy aktualne pomiary pogodowe, żeby przypadkiem nie wyjść z domu bez parasolki. Dodatkowo sprawdzimy nasze plany na kolejne dni w kalendarzu i... będziemy zarządzać naszym kontem Spotify. Jestem szczerze ciekawa, co czym zaskoczy mnie w kolejnych dniach.

Pakiet Premium przez 6 miesięcy

Czy wiesz, że przy zakupie smartwatcha Fitbit Versa 3 zyskasz nie tylko wiedzę o bardziej holistycznym podejściu do zdrowia, ale też subskrypcję Premium na okres 6 miesięcy? Oznacza to dostęp do pogłębionych statystyk i analiz, które możesz przekazać swojemu lekarzowi, dietetykowi czy trenerowi. Poza tym czekają na Ciebie cykle mindfulness przydatne w sytuacjach stresowych, przepisy z danymi o poszczególnych mikroskładnikach i indywidualnie dobrane treningi wideo o długości od 2 do nawet 45 minut.