"Arkadius nie żyje" - to w temacie maila do mediów wpisał Adam Grad, odpowiedzialny za komunikację nowej marki jednego z najbardziej kontrowersyjnych polskich projektantów w historii. Pewnie taka była strategia - wstrząsnąć pocztowymi skrzynkami wszystkich zainteresowanych. Czujecie się zszokowani? My nie - od dawna za kulisami szeptano o powrocie Arkadiusza Weremczuka do branży. Nadesłany komunikat rozsuwa kurtynę i już wiemy, że bez taniego skandalu się nie obejdzie. Przeczytajcie sami: 

Materiał prasowy P-iFashion

Komunikat jest wzorcowym przykładem przerostu formy nad treścią. Podsumowując tę niekoniecznie górnolotną metaforę: Arkadius nie żyje więc jedynie w kontekście poprzedniej marki, którą udało mu się nie tylko zbudować, ale i pogrzebać globalnie. Po 10 latach wraca/odradza się w nowej, nazwanej przez siebie P-iFASHION, która również zapowiada się jak projekt aspirujący do artystycznego i performance łączący sztukę z modą użytkową.

Rebranding - zjawisko nie jest nowe, ale dla takiej osobowości jak Arkadius najwyraźniej zbyt powszednie. Postanowiono ubrać je więc w nekrolog, który nieco trąci nam jasełkami. Nadrukowanie na prostych ubraniach klepsydr to prosta kontrowersja, choć przyznajemy - tyle mówiło się o "zmartwychwstaniu" Arkadiusa, że pewnie trudno było mu odmówić sobie zgryźliwego żartu na ten temat.

Sama nazwa nowej marki też ma zwiastować coś przekornego - jej rozwinięcie to Politically Incorrect Fashion. Weremczuk chce tworzyć modę poza terminarzem fashion weeków, niepodporządkowaną sezonom, ani rytmowi wydawniczemu wiodących magazynów. Za to dopasowaną do gustów wymarzonej klienteli - ambitnej, polującej na rzeczy spersonalizowane, kolekcjonerskie, ale noszone na ulicy. Przyglądając się zdjęciom samej debiutanckiej kolekcji P-iFashion widzimy, że Arkadius P-iFashion będzie po prostu sprzedawać streetwear. Staniki z gumką zadrukowaną napisem "Arkadius is dead" (u Nenukko widzieliśmy to wcześniej w wersji Last Unicorn Has Gone), kamizele z klepsydrami, legginsy, kurtki we wszystkich rozmiarach, dla kobiet i mężczyzn. Co w tym politycznie niepoprawnego? Treści, którymi projektant bezmyślnie szafuje w nadrukach. I właściwie tylko to, bo reszta jest całkiem popularna i mainstreamowa. Weremczuk chce też w przyszłości zaprosić do współpracy innych projektantów. I stawia na internet - kolekcja będzie dostępna tylko w butiku online. Tu też autorzy informacji prasowej podkreślają zamierzoną sprzeczność:

P-iFashion łączy więc w sobie przeciwieństwa – z jednej strony to street wear dostępny poprzez internet dla dużej grupy odbiorców, z drugiej zaś limitowana kolekcja dostępna dla elitarnej grupy, która zdąży kupić swój egzemplarz. To już nie haute couture - moda zarezerwowana dla finansowej elity, ale moda elitarna w zupełnie inni sposób – nie dla tych, którzy mają kasę, ale dla tych, którzy mają określony gust czy światopogląd. Znak rozpoznawczy nowej elity - elita tych, którzy traktują modę jako sztukę. Sztukę życia codziennego.

Wiemy już, jak Arkadius chce wrócić na rynek - bazując na aspiracjach nowej grupy nabywczej, która wysoko ceni koncept i story telling i która ma ochotę za niego zapłacić (mimo że nadal to tylko powtarzalny kawałek bawełny). Uda mu się? To trochę jak zapytać o to, czy wierzycie w życie pozagrobowe. Umarł król, niech żyje król - tym razem jeden i ten sam, choć w nowej koronie - trochę przekrzywionej jak w spektaklu dla dzieci. Całe to przedstawienie tylko obraża talent Arkadiusa, za którym tęsknimy i którego bardzo w tym momencie potrzebujemy na polskim podwórku mody, żeby nie było ono tylko folwarkiem celebrytów.