Pigułka „po” bez recepty w polskich aptekach wywołała prawdziwą burzę polityczną i religijną. A co na to medycyna?
DR GRZEGORZ POŁUDNIEWSKI Mówi przede wszystkim, że ta pigułka nie jest żadnym zagrożeniem dla zdrowia. To jest antykoncepcja, z której może pani skorzystać awaryjnie po stosunku i do której będzie miała pani teraz łatwiejszy dostęp. Myślę, że największa obawa, jaka towarzyszy tej decyzji, to fakt, że kobiety zaczną stosować pigułkę „po” jako zwykłą antykoncepcję. I to może być problem, szczególnie wsród nastolatków, z którymi nie rozmawia się szczerze ani o seksie, ani o antykoncepcji. Uważam, że to nie pigułka ani jej dostepność powinny być w tej aferze najważniejsze, ale edukacja na jej temat.

Sugeruje Pan, że nie mogę z niej korzystać po każdym stosunku?
Nie, bo przyjmowana zbyt często może zaburzyć gospodarkę hormonalną. To jest tabletka, po którą warto sięgnąć, jeśli uprawiała pani seks bez zabezpieczenia. Jeśli podczas stosunku pękła prezerwatywa lub może pani przypuszczać, że zastosowana metoda antykoncepcji zawiodła. Kiedy została pani zgwałcona lub ktoś dolał pani czegoś do drinka na imprezie, straciła pani przytomność i nie wie, czy ktoś pani nie wykorzystał. We wszystkich sytuacjach, w których chce pani uniknać niechcianej ciąży i pigułka „po” jest jedynym wyjściem. Zresztą głównym założeniem tej rewolucji było zmniejszenie liczby przeprowadzanych aborcji. Umówmy się, jesli stosunek kończy się ciążą, są tylko dwa wyjścia. Albo ją zaakceptować. Albo usunąć. Po co usuwać ciążę, skoro istnieje antykoncepcja postkoitalna?

Postkoitalna...?
Mówiąc prościej, antykoncepcja „po”. Wbrew opinii wielu działaczy katolickich pigułka „po” nie ma nic wspólnego z tabletką RU 486, przeznaczona do aborcji farmakologicznej. Pigułka „po” hamuje owulację, ma działanie antykoncepcyjne i zabezpiecza jednorazowo stosunek, który sie odbył.

Czyli dokładnie jak działa?
Proszę pamiętać, że plemniki mogą przetrwać w drogach rodnych kobiety do pięciu dni i przez cały ten czas mogą utrzymać zdolność do zapłodnienia. Oznacza to, że może do niego dojść nawet w piątej dobie po stosunku. Kobieca komórka jajowa z kolei jest zdolna do zapłodnienia tylko przez 24 godziny. Jeśli spotka na drodze plemniki, które są gotowe ją zapłodnić, to najcześciej tak się dzieje. I rzeczywiście okazuje się, że stosunki odbyte dwie doby przed owulacją najczęściej kończą się ciążą. Składniki pigułki „po” wpływają na perystaltykę jajowodów. Blokują owulację bez względu na fazę cyklu i w konsekwencji uniemozliwiają zapłodnienie nawet do pięciu dni po stosunku.

Długo. Zazwyczaj tego typu tabletki działają do 72 godzin.
To przewaga tej pigułki nad innymi. Oczywiście im szybciej ją pani zażyje, tym lepiej. W pierwszej dobie po stosunku jej skuteczność wynosi 99 proc., w piątej już 96 proc. W jej działaniu najważniejszy jest czas. I to właśnie była kolejna przesłanka, by wprowadzić tę tabletkę do aptek jako lek bez recepty. Jeśli jest pani w potrzebie, będzie pani mogła od razu ją kupić, a nie tracić cenny czas, by dostać się do lekarza po receptę.

Jak często mogę stosować ją „bezkarnie”?
Raz, dwa razy w miesiącu. Jeśli jest pani zmuszona sięgać po nią częściej, lepiej przestawić się na stałą metodę antykoncepcji. Oczywiście ten lek jest bezpieczny i o to nie musi się pani martwić, siegajac po niego w potrzebie. Komisja europejska nie dopuściłaby do sprzedaży bez recepty niesprawdzonego i nieprzebadanego leku. Korzystają z niego już kobiety w innych krajach Unii Europejskiej, na przykład we Francji i w Niemczech. Poza tym tabletka ellaOne, która będzie dostępna bez recepty, to preparat najnowszej generacji. W przeciwieństwie do innych, jak Escapell, wydawanych na receptę, nie zawiera dużej dawki hormonów, lecz antyhormon – antyprogestagen. Tę substancję zawiera wiele leków, które wykorzystuje się w leczeniu mięśniaków i endometriozy. Wiele kobiet przyjmuje je miesiącami. Poza zaburzeniem miesiączki, plamieniami lub gorszym samopoczuciem, które nie muszą wcale wystąpić, nie daje poważniejszych skutków ubocznych.

A kwestia bezpłodności?
Niektórzy twierdzą, że stosowanie pigułki „po” może do niej prowadzić. Zaburza ją w cyklu, w którym pani ją przyjęła, ale nie powoduje trwałej bezpłodności. Im częściej będzie pani po nią sięgać, tym większa będzie tylko nieregularność miesiączek. Dlatego podkreślam, pigułka „po” to awaryjna antykoncepcja, a nie stała.

Jeśli biorę regularnie pigułki, a mimo to podejrzewam, że mogłam zajść w ciążę, mogę wziąć awaryjnie taki preparat?
Tak, tylko musi pani pamiętać, że przyjęcie pigułki „po” spowoduje, że większość preparatów hormonalnych przestanie działać w danym cyklu. I wszystkie następne stosunki nie będą już właściwie zabezpieczone.

Wspomniał Pan o kilku preparatach, dlaczego akurat ellaOne będzie sprzedawana bez recepty?
Bo nie zawiera hormonu estrogenu, przez co nie daje ryzyka prozakrzepowego. Praktycznie każda kobieta może ją stosować bezpiecznie.

Dużo kobiet zgłasza się w Polsce do lekarza po pigułkę „po”?
Nie ma oficjalnych statystyk, ale szacuje się, że lekarze przepisują około 1000 recept miesięcznie. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że taka antykoncepcja istnieje. Z ostatnich badań wynika, że o jej istnieniu wie tylko 10 proc. Polek. Na pewno jedną z dobrych stron tej afery będzie to, że ta świadomość się zwiększy.

Pigułka „po” jest bez recepty. Nie lepiej, żeby pigułki antykoncepcyjne były bez recepty?
Myślę, że jest za wcześnie na taki pomysł, bo antykoncepcja w naszym kraju wciąż wymaga edukacji. Poza tym wymaga kwalifikacji. Jeśli chce pani przyjmować ją regularnie, musi pani przyjść na badanie i rozmowę do lekarza, aby dobrać najlepszy preparat. Jeśli pani organizm dobrze go toleruje, nie widzę potrzeby, żeby przychodziła pani po receptę co miesiąc. Przez rok mogłaby pani spokojnie kupować preparat w swojej aptece i po roku przyjść na badanie kontrolne i po kolejną receptę „kwalifikującą”. Tak byłoby na pewno wygodniej. Może kiedyś tak będzie.

Rozmawiała Marta Rudowicz