Zdjęcie kontrowersyjnych nalepek udostępniono na Twitterze gazety Tomasza Sakiewicza. Sprawa oburzyła opinię publiczną i wydostała się poza granice Polski, napisał o niej m.in. serwis BBC News. Swoje zaniepokojenie wyraziła nawet amerykańska ambasador w Polsce. 

Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym, że pewne grupy wykorzystują naklejki do promowania nienawiści i nietolerancji. Szanujemy wolność słowa, ale musimy wspólnie stać po stronie takich wartości jak różnorodność i tolerancja. - napisała Georgette Mosbacher.

Na wpis Mosbacher odpowiedział redaktor naczelny Gazety Polskiej, który chce wypuścić naklejki 25 lipca:

Wolność oznacza, że ja szanuje Pani poglądy a Pani moje. Sprzeciwiamy się jedynie narzucaniu poglądów siłą. Bycie działaczem ruchu gejowskiego nie czyni nikogo bardziej tolerancyjnym. Polacy kochają wolność i znają od wieków słowo tolerancja. Dlatego wspierali powstanie USA - twierdzi Tomasz Sakiewicz.

Do kontrowersyjnych nalepek odnieśli się też politycy. Wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie. Polityk zastanawia się też, czy miasto Warszawa powinno zgłosić sprawę do Rzecznika Praw Obywatelskich

Niemieccy faszyści tworzyli strefy wolne od Żydów. Apartheid - od czarnych. Jak widać tradycja znajduje godnych naśladowców, tym razem w Polsce, pod parasolem PiS i biskupów - ostrzega Rabiej.

Z kolei, Robert Biedroń mówi wprost: Dziś to są osoby LGBT, jutro to może być inna grupa społeczna.

 

Co ciekawe, homofobiczne wlepki krytycznie oceniają też osoby związane ze środowiskami narodowymi. Krzysztof Bosak stwierdził, że taki pomysł jest "szkodliwy"

Te naklejki „Strefa wolna od LGBT” to szkodliwy pomysł. One sugerują, że konserwatyści są przeciw tym ludziom, a to nieprawda. Jesteśmy przeciwko publicznemu promowaniu zachowań homoseksualnych, a nie przeciw samym homoseksualistom - napisał na Twitterze Krzysztof Bosak.