Festiwalowicze niezmiennie kochają streetwear, ale to już nie tylko przypadkowe sportowe ciuchy wyszperane w second handach. Nadal nosicie wprawdzie ortalionowe kurtki i spodnie, które przywrócił do życia Gosha Rubchinskiy, ale postsowiecki styl ustępuje trendowi "workwear". Koszule i spodnie często przypominają uniformy pracowników fabryki i przewrotnie łączycie je z torebkami i nerkami Supreme, futurystycznymi wąskimi okularami przeciwsłonecznymi i kolekcjonerskimi butami sportowymi. Najwięksi buntownicy noszą dziurawe trampki i lumperskie czapki w stylu Leona Zawodowca. Trudno określić, co z danej stylizacji kosztowało kilkaset złotych i było kupione w modnym streetwearowym butiku lub na stronie autorskiej marki niszowego projektanta (jak bakłażanowy płaszcz od Adriana Krupy) a co pochodzi z drugiej ręki (t-shirt z Kylie Jenner). 

Stylizacje na Open'er 2018 - zdjęcia >>

Dziewczyny na Open'erze noszą crop topy, a do nich bojówki, wielkie sportowe katany i plotą bokserskie warkocze jak Maffashion. W dziewczęcej wersji falbaniaste sukienki łączą z modnymi sneakersami, biżuterią polskich marek i drucianymi oprawkami okularów z kolorowymi szkłami. Na szczęście to już zmierzch wszelakich wianków, które w obliczu nowych trendów są już festiwalowym banałem. Zastąpiły je przepaski, chusty, bandany i wełniane (!) czapki rodem z Seattle.