Nie jest łatwo się z nią spotkać. Jak na modelkę przystało, Marta Dyks kursuje między Nowym Jorkiem, Paryżem a Warszawą.

Gdy wreszcie udaje mi się dotrzeć do jej mieszkania na warszawskim Wilanowie, od progu widzę, że mam do czynienia z prawdziwą globtroterką. Dopiero co wróciła z Nowego Jorku. – Zawsze masz spakowaną walizkę na wyjazd? – pytam.

– Muszę. Nigdy nie wiem, kiedy dostanę od agencji telefon z hasłem: „Jedź na lotnisko” – mówi modelka.

Jej szafa poniekąd kursuje razem z nią, ale Marta nie ma problemu ze spakowaniem się nawet w bagaż podręczny – jest zagorzałą minimalistką. W jej torbie zawsze są dobrej jakości dżinsy, np. One Teaspoon, bawełniany T-shirt Reformation i ukochana skórzana ramoneska Acne Studios, pierwsza markowa rzecz, którą kupiła.


– Moja praca polega na ciągłym przebieraniu się, szalonym make-upie i włosach. Po godzinach jednak wybieram naturalność i bezpretensjonalność. Nie chcę, żeby oglądali się za mną wszyscy, wolę przejść niezauważona – opowiada. Marta uwielbia francuski styl, szczególnie ten rockandrollowy z lat 70., kiedy w modzie były grzywki i dzwony, a trendy wyznaczała nonszalancka Jane Birkin. Całkiem zrozumiałe, że marki, w które inwestuje w ciemno, to Acne Studios, Céline i Isabel Marant, ale uwielbia też kolekcje Rouje, firmy założonej przez francuską modelkę Jeanne Damas. Kupuje jej luźne sukienki i spódnice w klimacie retro, najczęściej w kilku kolorach. 

 


– Kiedy uznam, że coś jest ponadczasowe, kupuję kilka wersji kolorystycznych. Dlatego w mojej szafie jest wiele swetrów Acne, dżinsów Levi’s, okularów Céline czy balerin Chloé. Przynajmniej wiem, że mi ich nie zabraknie! – śmieje się. Vintage to zaraz po Paryżu druga miłość Marty. Modelka lubi łączyć nowe rzeczy z ubraniami z duszą. Właśnie dlatego zjeździła pół świata, zanim znalazła ukochany model vintage torebki Chanel. Z inną torebką wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia Marty. – Kiedy coś mi się spodoba, muszę to mieć.

Tak było z torbą projektu Sofii Coppoli dla Louis Vuitton, szukałam jej wszędzie, ale nie była już dostępna. Przeznaczenie chciało, że kupiłam ją zupełnie przypadkiem rok później – śmieje się. Z tą grafitową torbą z zamszowej skóry Marta nie rozstaje się na krok, bo w modzie ceni właśnie jakość i design.

– Mam -gęsią skórkę na myśl o zakupach w centrach handlowych. Nigdy nie chodzę po sklepach tak po prostu, wiem dokładnie, czego potrzebuję, i zamawiam to online – tłumaczy. Co ciekawe, jednak to nie na modę wydałaby ostatnie pieniądze, ale na perfumy. Jest ich prawdziwą kolekcjonerką, ale nie zdradziła mi swoich ulubionych. Uważa, że perfumy to dla niej najintymniejsza część garderoby.