Badania* wykazały, że relacje, które zaczynają się online, mają pewną przewagę nad tymi, które rozpoczęły się w „tradycyjny” sposób. Ludzie, którzy poznali męża czy żonę przez internet oceniali swoje małżeństwa jako bardziej satysfakcjonujące niż ci, którzy poznali partnera poza siecią. Co więcej, związki osób, które poznały się online rzadziej kończyły się separacją czy rozwodem. Badania wykazały także, że pary heteroseksualne, które poznały się przez internet, szybciej decydowały się na zawarcie związku małżeńskiego. Dlaczego tak się dzieje wyjaśniają: terapeutka Joanna Godecka oraz redaktorka serwisu Sympatia.pl Sylwia Stodulska-Jurczyk, autorki książki „Miłość na celowniku”.

Sylwia: „Związki z internetu to tylko przelotne romanse”. „Relacje z sieci są gorsze, nietrwałe.” To najczęstsze mity związane z portalami i aplikacjami randkowymi. Tymczasem amerykańscy psychologowie twierdzą, że receptą na szczęśliwy związek jest właśnie poznanie się w sieci. Według nich takie małżeństwa rzadziej się kłócą i rozpadają. Większa determinacja i lepsze poznanie siebie poprzez portal randkowy jest według nich gwarantem udanego związku. Wskaźnik rozwodów wśród małżeństw poznanych w sieci wynosi 5,9 procent, a wśród poznanych w realu 7,6 procent. Skąd więc uprzedzenia?

Joanna: Mówimy tutaj o samym akcie nawiązania znajomości, pierwszym etapie relacji, która rozwinie się dopiero w życiu realnym, gdy już dojdzie do spotkania. Oczywiście, nie każda zawarta w internecie znajomość zakończy się związkiem na resztę życia i nie chodzi też o to, by na siłę budować relację z pierwszą lepszą osobą. Ale jeśli potraktujemy Internet jako obszar poszukiwań, jako szansę, sposób na poznanie kogoś, to dlaczego by nie spróbować? Wystarczy posłuchać opowieści osób, które spotkały partnera właśnie w sieci. To najlepsze dowody na to, że przy odrobinie determinacji każdemu może się udać. Skąd uprzedzenia? Często mamy w głowie romantyczne oczekiwania, że miłość powinna zacząć się w jakiś szczególny sposób lub też mamy problem z przyznaniem się, że kogoś szukamy. A w necie trzeba być zdeklarowanym i ujawnić się ze swoimi intencjami.

Sylwia: Z opowieści osób, którym udało się w ten sposób odnaleźć partnera, wynika, że kontakty online skłaniają do bardziej szczerych i otwartych rozmów. Internet bywa pomocny szczególnie na początku znajomości, gdy nie wiemy o sobie zbyt wiele, gdy towarzyszy nam pewna doza nieśmiałości.

Joanna: To zdecydowanie wiele ułatwia. Jesteśmy bezpieczni i zawsze możemy zakończyć rozmowę. Dodatkowo, gdy prowadzimy rozmowy online, to przed pierwszym spotkaniem w realu znamy się już całkiem nieźle. Czas, który poświęcamy na opowieści o naszych przeżyciach, sprawach dla nas ważnych, ale o codzienności, sprawia, że spotykając się w cztery oczy, nie musimy zaczynać od rozmów „o pogodzie”. Nie obawiamy się też  krępującej ciszy, która tak często bywa zmorą przed pierwszą randką. Podsumowując, spotkanie poza portalem randkowym nie jest naszym pierwszym kontaktem, więc nie jesteśmy tak bardzo spięci.

Sylwia: O ile oczywiście nie koloryzowaliśmy, nie upiększaliśmy naszego wizerunku online, a byliśmy zwyczajnie szczerzy…

Joanna: Oczywiście, bywa, że ktoś da upust fantazji na własny temat a potem wpada we własną pułapkę. To nie jest fajne, kiedy spodziewasz się księcia na białym koniu ( bo tak siebie przedstawił ) a   przyjeżdża giermek na osiołku i dlatego ważne jest, by być po prostu sobą, nie dodawać, nie ubarwiać. Warto po prostu wykorzystać szansę i pokazać siebie. Przy okazji warto dodać, że tempo poznawania się dla każdej pary będzie inne. Niektórzy już na pierwszym spotkaniu stwierdzą, że trafili na swoją drugą połówkę, inni będą chcieli poczekać.

Sylwia: I na pewno warto poczekać, nie przyspieszać niczego na siłę. Jestem tego dobrym przykładem. Moje rozmowy przez internet trwały około miesiąca. Po tym czasie nie miałam żadnych wątpliwości, że chciałabym się spotkać poza siecią. Spotkanie było potwierdzeniem wszystkiego, czego dowiedziałam się z naszych rozmów. Myślę nawet, że było miłą niespodzianką, bo gdzieś z tyłu głowy miałam obawy, że zawsze może mnie coś niemile zaskoczyć. A jednak już po pierwszym spotkaniu w realu czułam, że będzie z tego coś więcej.

Joanna: Wiele osób, tak jak ty, spotyka się tylko z jedną osobą i okazuje się, że to jest „to”. Inni potrzebują więcej randek lub poznania większej liczby osób, by trafić na taką „skrojoną” pod nich. Niektórzy szukają długo. Jak to w życiu, nie ma reguły i jednego modelu dla wszystkich. Jeśli jednak relacja w wirtualnym świecie dotarła do punktu, w którym postanowiliśmy się spotkać, należy ten krok wykonać. Nie ma chyba powodu, aby myśleć, że przyszłość tej znajomości będzie gorsza niż zawartej w tradycyjny sposób. Wręcz przeciwnie.

Sylwia: Czasem, szukając nawet z dużą determinacją, dochodzimy do wniosku, że niestety nikt do nas nie pasuje. W każdej osobie znajdujemy coś, co przesądza o niekontynuowaniu znajomości. Pytanie, czy rzeczywiście powinniśmy znaleźć kogoś idealnie do nas pasującego?

Joanna: Niestety to mit, który wciąż zbiera obfite żniwo, rodząc niepotrzebne rozczarowania. Szukamy przecież ideału, w związku z czym robimy bardzo duży „odsiew”, zwracając uwagę na drobiazgi. Ktoś jest świetny, ale za niski o parę centymetrów lub jest na bakier z modą. Albo nie interesuje się tym co my.  Warto uświadomić sobie, że sto procent akceptacji to mit i dziecięce tęsknoty i przekonanie o miłości idealnej. My także zapewne nie wzbudzimy w kimś trwałego przekonania, że jesteśmy bez wad. Z tego samego powodu nie powinniśmy zawieszać poprzeczki na wysokości, której nikt nie przeskoczy.

Sylwia: Jakie więc powinny być proporcje?

Joanna: Nawet, jeśli wzajemna akceptacja wyniesie 60 procent to jest to baza, na której można budować świetny związek. Wtedy pozostałe 40 straci na znaczeniu. Zdarzają się związki, w których na początku były wątpliwości ale po jakimś czasie zalety partnera przysłoniły to, co z początku wydawało się nie do zaakceptowania. Oczywiście, bywa, że te 40 procent może się też stać punktem zapalnym, czymś nie do przejścia. Dzieje się tak wtedy, gdy chodzi o priorytety. Będę szczera. Kocham zwierzęta i jestem wegetarianką. Dlatego nie wyobrażam sobie związku z myśliwym, choćby wydawał się pod każdym innym względem superfacetem. Pomijając skrajności, najwięcej zależy od naszego nastawienia i strategii, jaką podejmiemy w związku, od bliskości i naszej otwartości, do której zachęcam.'

* W badaniu opublikowanym w „Proceedings of National Academy of Sciences” w 2012 r. wzięło udział 19 tys. osób, które zawarły związek małżeński w latach 2005-2012

„Miłość na celowniku” - poradnik dla singli na temat szukania miłości, związków i relacji oraz jedyna w Polsce instrukcja obsługi randek w internecie. Książka zawiera autentyczne wypowiedzi osób korzystających z portali i aplikacji randkowych oraz praktyczne porady: m. in. jak przygotować się do poszukiwania miłości, jak i kiedy przenieść znajomość do realnego świata, i co najważniejsze: jak szukać, żeby znaleźć.

Joanna Godecka - psychoterapeutka, Członkini Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach. Dyplomowany life coach, coach oddechu z tytułem Diploma Master Practicioner. Certyfikowany Praktyk Integracji Oddechem i Integrującej Obecności. Prowadzi Gabinet Psychoterapii INSIDE YOU. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu poradników psychologicznych „Bądź pewna siebie”, „Nie odkładaj życia na później”, „Szczęście w miłości”, „Przestań się zamartwiać”. Ekspertka medialna i komentatorka wielu zagadnień związanych z psychologią, szczególnie z miłością na wielu poziomach.

Sylwia Stodulska-Jurczyk - od 2008 roku bacznie przygląda się życiu singli w Polsce i na świecie. Z radością zarządza działem porad w portalu randkowym Sympatia.pl, wspierając singli w ich dążeniu do spotkania odpowiedniego partnera. Najlepsze momenty w jej codziennej pracy to te, gdy czyta wiadomości od par, które w portalu znalazły miłość. Dzięki temu wie, że to co robi, ma sens. Autorka artykułów i wywiadów o relacjach, związkach i singlach (m. in. dla Onet.pl, Sympatia.pl, Zwierciadło.pl, „Fakt”, „Dbam o zdrowie”).