Dalekie wyjazdy dla Natalii Uliasz są codziennością od 15 lat, kiedy rozpoczęła karierę modelki. W tym czasie warszawskie mieszkanie traktowała jak przystanek na przepakowanie rzeczy. Decyzja o tym, by po pandemii wyjechać na Bali, nie była więc dla niej niczym nadzwyczajnym. Nie sądziła jednak, że zostanie na wyspie przez kilka miesięcy ani że Bali stanie się jej drugim domem. Wybór kierunku miał znaczenie.

– To miejsce, w którym, czy chcesz, czy nie, automatycznie przechodzisz w tryb self-care – mówi Natalia. Potrzebowała takiego resetu.

7:00 

Poranki to moja świętość – podkreśla modelka. – Jeżeli zacznę dobrze dzień, czuję, że wszystko mam pod kontrolą, i mniej się stresuję. Mój plan dnia jest tutaj zupełnie inny niż w Warszawie. Chodzimy szybko spać i wcześnie wstajemy, a z powodu różnicy czasu zaczynam pracę dopiero o godzinie 13.00. Zyskuję bardzo długi poranek, dlatego każdego dnia robię medytację – mówi. Brzmi jak scena z filmu „Jedz, módl się, kochaj”, ale przygoda Natalii z medytacją zaczęła się długo przed wyprowadzką na wyspę.

Dorota Szulc

– Przed pandemią mieszkałam dwa lata w Los Angeles. Tam nawet przed zajęciami na studiach prowadzono krótkie sesje. Szybko zaczęłam praktykować sama. Czuję, że to wtedy usłyszałam swój wewnętrzny głos – opowiada. Po kilkunastominutowej lekcji oddechu czas na  jogę, trening lub surfing. Bali to mekka dla wszystkich kochających zdrowy styl życia.

9:00

Trenuję od zawsze, ale w Warszawie niejednokrotnie brakuje mi motywacji (i czasu!). Na Bali poranny ruch jest dla wszystkich tak samo obowiązkowy jak kawa – mówi Natalia. Rano wkłada ulubione zestawy treningowe, np. polskiej marki Joy in Me, i narzuca na to marynarkę, bo po zajęciach lubi iść na śniadanie.

– W Los Angeles dziewczyny chodzą w topach i legginsach cały dzień, z czasem sama zaczęłam tak robić – opowiada. Styl athleisure, czyli łączenie ubrań z torby treningowej i codziennej szafy, jest jej ulubionym.

Dorota Szulc

Po pierwsze dlatego, że na boisku spędziła całe życie, grając w koszykówkę, siatkówkę czy tenis. Po drugie, krótkie topy i kolażówki doskonale sprawdzają się w gorącym klimacie Bali. Nie tylko pod względem śniadań wyspa niewiele różni się od LA. Niemal w każdej knajpie zjesz modny tost z awokado lub wypijesz sok z selera i jarmużu. Ogromna liczba mieszkających tu ekspatów sprawiła, że Bali stało się kosmopolityczne. Klimatyczne knajpy to ulubione miejsca pracy zdalnej freelancerów.

12:00

Idę na lekcję Indonezyjskiego, a potem zabieram się do pracy. Rozwijam swoje projekty, przeprowadzam rozmowy z markami, z którymi współpracuję, a czasem jestem cały dzień na sesji zdjęciowej – opowiada Natalia. Kiedy przyjechała pierwszy raz na Bali, miała pełną walizkę ubrań, głównie wieczorowych. Przyznaje, że to był błąd.

– W ogóle nie miałam ochoty na strojenie się, a wilgotny klimat sprawiał, że  nosiłam głównie oversize’owe T-shirty, lniane sukienki, japonki i stroje kąpielowe. Kostiumy eksploatuję najczęściej, dlatego zawsze jestem ciekawa nowych marek. Noszę dużo strojów polskich projektantów, np. The Odder Side i Undress Code, ale uwielbiam też australijskie Triangl – wymienia Natalia. Ceni rodzimą modę. Kibicuje takim brandom jak Mandel, Le Brand, Muuv czy Vanda Novak. W swoim balijskim stylu lubi przemycać akcenty boho: ażurowe tkaniny, słomiane kapelusze, biżuterię z koralików.

– Gdy niedawno wróciłam do Polski, pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam potrzebę kupienia czegoś nowego. Na Bali prawie tego nie robię – zauważa. Zdecydowała się na plecioną torebkę Bottega Veneta. Bardzo nietypową 

18:30

Zachód słońca to sygnał, że czas skończyć pracę. Balijczycy mają w swojej tradycji celebrowanie tej zjawiskowej wieczornej gry kolorów. To czas, by wybrać się na plażę albo wyjść na taras i cieszyć się widokiem natury.

Dorota Szulc

– Po zachodzie słońca idziemy na kolację i bardzo wcześnie kładziemy się spać. Na początku ciężko było mi się przestawić, ale teraz bardziej niż siedzenie do godzin nocnych wolę swoje długie poranki – przyznaje Natalia. I dodaje: – Nie sądziłam, że wyprowadzę się na Bali. Byłam pewna, że wrócę do Los Angeles albo Australii, w której się zakochałam. Cieszę się jednak z tego, co robię i gdzie jestem. Czekam na nowe przygody.