Historia produkcji "Barbie" sięga 2017 roku, kiedy to ogłoszono, że w tytułową postać wcieli się Amy Schumer. Jednak z powodu innych projektów opuściła film produkowany wtedy przez Sony. Wówczas w mediach pojawiło się nazwisko Anne Hathaway, ale gwiazda koniec końców nie zdecydowała się na zagranie w tej historii. I gdy już wszyscy sądzili, że ten tytuł trafi do szuflady, za koncept zabrała się Greta Gerwig oraz Margot Robbie.

Początkowo piękna blondynka miała jedynie odpowiadać za wyprodukowanie filmu. W rozmowie z amerykańską edycją Vogue przyznała, że dołączyła do obsady za namową słynnej reżyserki. "Napisała dla mnie wspaniałą rolę, za co jestem jej ogromnie wdzięczna". W tym samym wywiadzie dowiedzieliśmy się, kto był pierwotnie brany pod uwagę do wcielenia się w Barbie.

Margot Robbie nie chciała zagrać Barbie. Wolała obsadzić w tej roli inną aktorkę. "Jest tak nieprawdopodobnie piękna, a przy tym tak uprzejma, że to prawie niezręczne"

Australijka uważała, że odpowiednią aktorka będzie... Gal Gadot. "Ma energię Barbie. Jest tak nieprawdopodobnie piękna, ale nie nienawidzisz jej za to, ponieważ jest szczera, a przy tym tak uprzejma, że to wręcz niezręczne". Te komplementy dotarły do samej Izraelki, która właśnie skończyła promocję filmu dla Netfliksa, "Misja Stone". Na łamach magazynu Flaunt odniosła się do tych słów:

"Uwielbiam Margot. Jest jedną z tych kobiet, z którymi po prostu chcesz się zaprzyjaźnić. Ma tyle do zaoferowania. Z największą przyjemnością nawiązałabym z nią współpracę. Byłam poruszona jej wypowiedzią. (...) zrobiło mi się ciepło na sercu."

Gal Gadot / Michael Buckner/Variety/Getty Images

Gdyby Robbie zdecydowała się zaangażować Gadot do filmu, to czy Barbie byłaby brunetką? A może Gadot pokazałaby swoją blond odsłonę? Niestety tego już się nigdy nie dowiemy. Co ważne, "Barbie" nadal jest liderem amerykańskiego box office, mimo że od premiery minął już prawie miesiąc. W sumie produkcja zarobiła już w USA 526,3 mln $. Tylko 19 tytułów może pochwalić się podobnym wynikiem.