Miłośnicy mody szybko wyrazili swoje opinie na Instagramie i TikToku, nazywając wystawne majtki "drapiącymi cipki". Bielizna za 5600 dolarów (ponad 24 tys. zł), udekorowana wyrazistymi cekinami, została wykonana z mieszanki jedwabiu i wełny oraz posiada tylne zapięcie na suwak, a jej skład w 75% składa się ze szkła.

Oprócz majtek zdobionych cekinami, Miu Miu zaprezentowało również nowy dodatek do swojej kolekcji: mikro sztruksowe szorty, których cena detaliczna wynosiła aż 1100 dolarów (prawie 4800 zł). Te majtko-szorty, dostępne w różnych rozmiarach i kolorach, takich jak wielbłądzi brąz i ochra, również nie wzbudziły większego entuzjazmu wśród internautów. 

Krytyka sięgnęła zenitu, gdy popularny profil na Instagramie Diet Prada zadał pytanie swoim obserwującym: "Drogie panie, czy wybrałybyście te drapiące cipki cekinowe majtki Miu Miu za 5 600 dolarów, czy sztruksowe majtki ze szlufkami za 1 100 dolarów?". Post szybko zyskał na popularności, a użytkownicy Instagrama zalali sekcję komentarzy swoimi opiniami. 

Niektórzy wyrazili obawy dotyczące potencjalnych problemów zdrowotnych, a jedna z użytkowniczek żartobliwie zauważyła: "Bielizna nigdy nie leży dobrze, dzięki Bogu w końcu mogę nosić do niej pasek!". Inna osoba sparafrazowała kultowy tekst Mirandy Priestly: "infekcje grzybicze? na jesień?".

Ogólne nastroje wśród osób komentujących kontrowersyjne elementy mody wyrażały zdumienie. "Jak się to pierze??", "Cekiny ORAZ wełna?", "Nie wiem, co jest smutniejsze - fakt, że Miu Miu faktycznie sprzedaje to gówno, czy to, że naprawdę są ludzie, którzy to kupują" - zauważyła jedna z osób. Inna zastanawiała się: "Czy to jest coś na Halloween? Zrobić jak najstraszniejsze majtki". "Narzędzie tortur".

Podobne majtki znalazły się w ofercie sieciówki Mango - ale jeśli chcecie je wypróbować, polecamy zaopatrzyć się w aloes na nieuniknione otarcia.