Postać Trümmerfrau (kobiety gruzów) to symbol, który obrósł mitami. Nawet w Berlinie, gdzie do uprzątania gruzów zaangażowano prawie 60 tysięcy kobiet. Nie było to jednak pospolite ruszenie. To nie idealizm czy patriotyzm, a pragmatyzm i wysokość racji żywnościowych stały za tym, że kobiety szły do pracy przy gruzach. Zajęcie to gwarantowało drugą kategorię kartek na przydział żywieniowy, podczas gdy gospodyni domowa dostawała piątą, najgorszą, zwaną w berlińskim slangu: biletem na cmentarz. Także urzędniczka, która pracowała wówczas 18 godzin na dobę zarabiał znacznie mniej. „Gruzy” były więc bardziej opłacalnym wyborem. 

I chociaż po wojnie zaprojektowano i wybito nawet monetę 50-fenigów, a na nich postać sadzącą dąb, mającą upamiętniać zarówno leśników pracujących przy odnowieniu lasów, jak i kobiety z gruzów, dzisiaj wiemy już, że Trümmerfrau to mit.

To wyobrażenie wyrastające z sowieckiej poetyki niezłomnej kobiety, które w trudnych powojennych warunkach trafiło na podatny grunt. Kampania medialna i próba popularyzacji wizerunku twardej kobiety, która miała być silna jak mężczyzna, zaczęła żyć własnym życiem.  

Tak, Trümmerfrau była niestrudzona, ale każda jej myśl i aktywność kręciła się wokół jedzenia. Kobiety w poszukiwaniu pożywienia przemierzały bardzo duże odległości, często nawet na zderzakach czy dachach pociągów. A pociągi miały specyficzne nazwy: „Kartoflany” z Zagłębia Ruhry do Dolnej Saksonii, „Kaloryczny” z Hamburga do Bawarii, „Witaminowy” (zbieraczy owoców) z Dortmundu do Fryburga, „Rybny” od Morza Północnego do Berlina. Kobiety stawały się ogrodnikami: skwery i parki publiczne zamieniły się w pola. Właściciele ogrodów musieli zgodzić się na wykorzystanie ich obszarów pod uprawę roślin użytkowych. Nawet tereny przed Bramą Brandenburską w Berlinie zaorano i przeznaczono pod uprawy warzyw i ziemniaków. Przed uniwersytetem wypasano krowy mleczne i kozy. 

Gospodynie stały się mistrzyniami recyklingu i upcyklingu. Marzeniem każdej jest jedwab spadochronowy, z którego można uszyć bluzkę. Ile ślubnych kreacji powstało z alianckich spadochronów! Maski gazowe przerabiane są na lampy naftowe i sitka kuchenne. Natomiast metalowe wojskowe hełmy na cedzaki do ziemniaków i makaronu. 

Powstały też liczne zamienniki kulinarne, tzw. erzace. Żołędzie uprażone na patelni lub w piekarniku zastępowały kawę. Eichelkaffe (żołędziówka) nazywana pogardliwie Poor Leut Kaffe, kawą biednych ludzi. Liście klonu, jeżyny, dębu lub wiśni stają się substytutami tytoniu. Kobieca zaradność tamtych czasów imponuje: kasztany polecano do prania, liście bluszczu do koloryzowania eleganckich, czarnych lub niebieskich ubrań, skórki ziemniaków lub żółć wołową, buraki ćwikłowe, liście brzozy lub zewnętrzną skorupę dojrzałych orzechów włoskich czy korę dębu do barwienia wełnianych i bawełnianych ubrań. W kolejkach po nędzne racje krążył gorzki żart: Pokój będzie naprawdę wtedy, gdy rzeźnik znowu powie: czy może być ćwierć funta więcej?  

Poczdamska Konferencja Mocarstw latem 1945 r. decyduje o utrzymaniu niskiego poziomu życia ludności niemieckiej. To kara dla cywilów za militarną przeszłość państwa. Uderza najbardziej w kobiety z ruin, których rodziny głodują. Alianci zabraniają dostaw pomocy z Czerwonego Krzyża, darowizn żywnościowych ze Szwajcarii i Irlandii. W listopadzie 1945 roku amerykańskie organizacje charytatywne zakładają organizację charytatywną CARE (Cooperative for Assistance and Relief Everywhere). 

15 lipca 1946 r. Do Bremerhaven wpływa amerykański frachtowiec „American Ranger”. Na pokładzie jest już 35 700 pierwszych pakietów CARE dla niemieckich rodzin. W paczce umieszczano: 9,8 funta mięsa i podrobów, 6,5 funta płatków kukurydzianych, płatków owsianych i ciastek, 3,6 funta owoców i budyniu, 2,3 funta warzyw, 3,9 funta cukru, 1,1 funta sproszkowanego kakao, kawy i innych napojów, 0,8 funta skondensowanego mleka, 0,5 funta masła, paczkę papierosów, gumę do żucia. Kto by pomyślał, że zapasy dla żołnierzy, którzy mieli zabijać Niemców, będą niemieckim rodzinom ratować życie: pierwsze paczki CARE to niewykorzystane racje żywnościowe armii USA. W 2012 roku 87-letni Hans Feldmeier z Rostocku zleca zbadanie 64-letniej puszki smalcu, którą zachował na pamiątkę. Smalec jest nadal jadalny! Do stycznia 1947 roku do Niemiec przybyło około pięciu milionów paczek CARE, ale według raportów w 1946 r. przesyłkę otrzymała tylko jedna na 146 rodzin, co oznaczało, że pomoc humanitarna znikała na bardzo dużą skalę.

Kobiety z ruin, kiedy już nakarmią rodzinę, stają przed dramatycznymi problemami, z którymi muszą radzić sobie same. Wiele matek rozpaczliwie poszukuje zaginionych dzieci wierząc, że nadal żyją. Czerwony Krzyż tworzy katalog zaginionych dzieci z zachowanymi fotografiami i opisami, w poszukiwaniach pomaga radio. Efekty są imponujące: udaje się odszukać 300 tys. zaginionych. 

Przytłacza jednak brak perspektyw: pracy, edukacji, bezpieczeństwa. Prozaiczne czynności codziennego dnia, które w tych okolicznościach są wyzwaniami, spadają na barki kobiet. 

Elsie Garten

Jedną z kobiet, które wzięły w swoje ręce odbudowę powojennej berlińskiej rzeczywistości w serialu „Pokonani” jest główna żeńska bohaterka, Elsie Garten (Nina Hoss). To kobieta urodzona i wychowana w Berlinie – po wojnie rozdarta wewnętrznie jak zrujnowanie miasto, w którym żyje. Jest jedną z Trümmerfrau – kobiet, które nie bojąc się ciężkiej pracy fizycznej, odgruzowywały zgliszcza, pozostałości po wielkiej stolicy. Elsie ukrywa wiele smutnych tajemnic, w tym gwałt przez żołnierzy wojsk alianckich. Niezmiennie czeka na powrót męża, który już dawno został uznany za zmarłego. Jedynie ta jedna myśl, że on wciąż żyje, daje jej siłę i chęć do pracy przy budowaniu nowej, lepszej rzeczywistości. 

"Pokonani" CANAL+

Historia „Pokonanych”, nowego serialu CANAL+, rozgrywa się latem 1946 roku w zniszczonym Berlinie. Mieście, w którym nie ma już instytucji. Nie ma porządku. Nie ma praw. Berlin to dżungla, w której nikomu nie można ufać i nie istnieją już żadne świętości. To miasto, w którym przemoc stała się normą. Każdy jest przestępcą lub ocalałym — a niejednokrotnie pełni obie role. W powojennym Berlinie każdy skrywa tajemnice, najczęściej te mroczne. Tam, gdzie nie ma prawa, zostają tylko wybory moralne. Sprawiedliwość nie jest absolutna. Berlin to klucz do nowej Europy — ten, kto sprawuje nad nim kontrolę, będzie miał władzę w przyszłości. Alianci wiedzą, że miasto musi być odbudowane, ale wśród nich pojawiają się głosy, że Niemcy powinni tkwić w tym czyśćcu. 

Fabuła? Amerykański gliniarz, Max McLaughlin (Taylor Kitsch) przybywa latem 1946 roku do zniszczonej stolicy pokonanych Niemiec. Ma wspierać tworzenie policyjnych struktur w mieście bezprawia i chaosu. W zadaniu pomaga mu lokalna policjantka Elsie Garten (Nina Hoss). Na ich celowniku znajduje się przestępca o pseudonimie Engelmacher (Sebastian Koch) – Al Capone powojennego Berlina. Max poszukuje także swojego zaginionego po wojnie brata Moritza (Logan Marshall-Green), który realizuje samozwańczą misję, związaną z ukrywającymi się nazistami. Wsparciem dla Maxa, ma być stacjonujący w Berlinie konsul, Tom Franklin (Michael C. Hall). 

„Pokonani” („The Defeated”) w reżyserii Björna Steina i Månsa Mårlinda („Most nad Sundem”) to nowa, ośmioodcinkowa koprodukcja CANAL+ Polska. W głównej obsadzie serialu znaleźli się między innymi: Taylor Kitsch („Detektyw”), Michael C. Hall („Dexter”), Nina Hoss („Kobieta w Berlinie”), Logan Marshall-Green („Prometeusz”), Tuppence Middleton („Downton Abbey”) oraz Sebastian Koch („Homeland”). Serial można oglądać w każdy piątek o godz. 21:00 na kanale CANAL+ PREMIUM oraz od rana w nowej usłudze CANAL+ „Telewizja przez internet”.