1. Zacznijmy od nowa

"Zacznijmy od nowa", fot. materiały prasowe

Uwaga, nowa gwiazda, a konkretnie – dobrze znana gwiazda na nowym terenie. Keira Knightley świetnie śpiewa! Nowy film reżysera "Once", Johna Carneya jest przetykany świetnymi piosenkami, bo opowiada o muzykach w Nowym Jorku. Więc podobnie, jak w "Co jest grane, Davis" braci Coenów, nie jest to umowny musicalowy układ, gdzie aktorzy nagle przeskakują w śpiewanie piosenek. Oni śpiewają, bo na naszych oczach powstaje płyta i to taka, którą chcecie mieć.

Keira gra Gretę, Angielkę, która przyjechała do Nowego Jorku ze swoim chłopakiem, który właśnie zaczyna robić światową karierę gwiazdy indie rocka. Gra go Adam Levine z Maroon 5 i warto zobaczyć, jak nagle staje się nowojorskim snobem z hipsterską brodą. Gwiazdor właśnie zmienia swoje życie, nie ma w nim miejsca dla zwykłej dziewczyny, jaką jest Greta. Ona jednak ma też wielki talent, którym postanawia się zająć Dan (Mark Ruffalo), niegdyś znany producent. Nie mają pieniędzy, ani inwestorów, którzy uwierzyliby w ich świetny pomysł, więc zaczynają go realizować sami. To pomysł, żeby nagrać płytę w przestrzeni miasta. Zarejestować sesje na żywo, razem z dźwiękami z otoczenia, ale nie jest to eksperymentalna forma, tylko porywające, świetnie zaaranżowane na multiinstrumentalny band, słodko gorzkie piosenki. I śpiewa je Keira. W tle, a czasem na pierwszym planie historie wielu odrzuconych miłości, które oczywiście odnajdą się na nowo, ale nigdy nie zgadniecie, jak. Rzadko się zdarza, żeby latem w kinach pojawił się tak dobry film. Lekki, a jednocześnie ważny. Smutny i radosny w tych samych momentach. Całkiem prawdziwy. I bardzo dobrze brzmiący.