Peptydy naśladujące działanie toksyny botulinowej już niedługo mogą przegonić popularnością ulubiony zabieg celebrytek i gwiazd Hollywood. Nie da się ukryć, że w ostatnich latach botoks nie miał dobrej prasy. Używany w nadmiarze i nieumiejętnie, był przyczyną niesławy wielu aktorek, których twarze zmieniał w nieruchomą maskę. Dlatego naukowcy i lekarze zaczęli gorączkowo poszukiwać alternatywy dla tego związku. Pierwsze jaskółki zmian są już widoczne na horyzoncie. W Stanach popularność zyskuje zabieg The Fixer, który polega na „wtłaczaniu” peptydów botox-like (a konkretnie Acetyl Hexapeptide-8 i Acetyl Hexapeptide-30) w głąb skóry za pomocą wiązek lasera Nd:YAG.

Wraz z upływem czasu tracimy kolagen i elastynę, co sprawia, że nasza skóra staje się bardziej pomarszczona, mniej napięta oraz mniej jędrna. Im więcej peptydów wtłoczymy do skóry, tym lepiej wpłyną one na poprawę jej elastyczności. Zmarszczki i linie mimiczne zostaną spłycone, a cera będzie bardziej naprężona. Właśnie taki efekt daje Botox” – wyjaśnia dermatolożka dr Roberta Del Campo w rozmowie z serwisem The Zoe Report.

Procedura The Fixer jest na razie dostępna w większych miastach USA, w Hong Kongu, Wielkiej Brytanii, Dubaju i Kuwejcie. Czy przyjdzie do nas? To pokaże czas, ale póki nie dotarła do Polski, warto wypróbować nowoczesne kuracje kosmetyczne z peptydami botox-like. Nie ma co ukrywać, że prawdziwym zastrzykom z toksyną botulinową nie dorównają – ale są za to pozbawione ich podstawowej wady. Nie paraliżują mięśni twarzy. Składniki te raczej „relaksują” czy też „rozprężają” mięśnie odpowiadające za formowanie się zmarszczek mimicznych. Blokada impulsów nerwowych jest ograniczona i skutkuje wygładzeniem oraz relaksacją rysów twarzy. Tym niemniej, efekt ich działania jest widoczny i znajduje potwierdzenie w badaniach naukowych.

Zanim więc zdecydujesz się na całkowite „zamrożenie” czoła – może lepiej skorzystać z tego, co oferują profesjonalne marki beauty? Mamy takich pod dostatkiem, także w Polsce. Oto ich superskuteczne formuły botox-like wymierzone w głębokie zmarszczki mimiczne.

BasicLab Serum ujędrniające 0,5% czystych peptydów miedziowych Elastyczność i wypełnienie

Choć swoją premierę miało stosunkowo niedawno, już zyskało status bestsellera i na stronie marki często widnieje przy nim informacja „wyprzedane”. Kultowe już, błękitne serum polskiej marki BasicLab to nasz osobisty faworyt zestawienia. Zawiera połączenie peptydów miedziowych z 25% kompleksem peptydów biomimetycznych. Wśród nich widnieje stosowany w zabiegu The Fixer Acetyl Hexapeptide-8, który ogranicza aktywność neuroprzekaźników odpowiadających za skurcze mięśni mimicznych. Recepturę uzupełnia 10% kompleksu czynników wzrostu, które wzmacniają włókna kolagenowe i stymulują procesy naprawcze w skórze. Długofalowym efektem stosowania serum jest wypełnienie zmarszczek, ze szczególnym uwzględnieniem bruzd wargowo-nosowych, kurzych łapek oraz poziomych linii na czole. Serum ma płynną, szybko wchłaniającą się konsystencję i można używać go codziennie pod ulubiony krem nawilżający.

Health Labs Care Slow On Serum peptydowe

Z botoksem spokojnie może konkurować też innowacyjne, opracowane laboratoryjnie serum od Health Labs Care. Tę silnie skoncentrowaną formułę umieściłyśmy w zestawieniu ze względu na wysokie stężenie peptydów botox-like: Acetyl Hexapeptide-8, Pentapeptide-18 i Palmitoyl Tripeptide-28. Związki te modulują w skórze uwalnianie neuroprzekaźników, które wywołują skurcz mięśni. To dzięki nim skóra odzyskuje wygładzenie. Przewaga serum Slow On polega też na obecności w składzie nowoczesnych nośników szafirowych, czyli promotorów przenikania, które ułatwiają transport peptydów w głąb skóry i wzmacniają ich działanie przeciwzmarszczkowe. Dodatkowo, zawiera ono składniki opóźniające procesy starzenia: żywy kamień, Tremellę oraz ekstrakt Reishi. Kosmetyk ma komfortową, emulsyjną formułę, która rozpływa się na skórze i nasyca ją nawilżeniem. Pozostawia delikatną, nietłustą warstwę ochronną, dzięki czemu znakomicie sprawdzi się w chłodniejsze dni.

Clarena 60 Seconds Snake Cream

Dla poszukiwaczek bardziej otulających, nawilżających formuł, ciekawą propozycją będzie krem… z jadem węża. Oczywiście to tylko obrazowa przenośnia, ale idealnie oddająca działanie peptydów botox-like zawartych produkcie marki Clarena. Polski brand oferuje recepturę bazującą na neuropeptydzie Syn®-Ake. Składnik ten robi karierę w Korei Południowej, a swoją skuteczność zawdzięcza naśladowaniu paraliżującego jadu żmii Temple Viper, który rozluźnia skurcze mięśni. Badania in vitro potwierdziły jego działanie już po 1 minucie od użycia – stąd nazwa kremu 60 Seconds Snake Cream. Kosmetyk doskonale nadaje się do łagodzenia widoczności podłużnych linii na czole, a przy okazji głęboko nawilża i zmiękcza naskórek. Dobrze się wchłania i pozostawia cerę aksamitną, bez tłustego filmu. Dzięki temu sprawdza się idealnie jako baza pod codzienny makeup.

APIS Koncentrat Hyaluron 4D z SNAP-8 TM Peptide

Na końcu listy wylądował koncentrat cenionej przez kosmetologów marki Apis – w bardzo przyjaznej dla portfela cenie. Spłyca on zmarszczki na czole nie tylko za sprawą związków botox-like. Obok SNAP-8 Peptide, czyli peptydu ograniczającego skurcze mięśni mimicznych, zastosowano w nim kwas hialuronowy 4D o czterech różnych masach cząsteczkowych. Dzięki temu serum działa wielowymiarowo, wypełniając linie i bruzdy zarówno na poziomie naskórka, jak i głębiej. Ciekawym dodatkiem jest tu też związek Cobiolift™, który wytwarza na skórze liftingującą siateczkę, dając natychmiastowy efekt naprężenia i wygładzenia skóry. Z tego powodu kosmetyk idealnie nadaje się na co dzień, jak również w ramach pielęgnacji bankietowej – sprawia, że nałożony na skórę podkład wygląda nieskazitelnie.