Jenna Ortega zrezygnowała zresztą z występów w słynnej serii horrorów. Po spektakularnym sukcesie produkcji Netfliksa wschodząca gwiazda nie narzeka na brak zawodowych propozycji. Według doniesień The Hollywood Reporter twórcy slashera nie sprostali jej oczekiwaniom finansowym, dlatego bez żalu porzuciła „Krzyk VII” dla nowych aktorskich wyzwań. O ile fani Tary Carpenter mają powody do smutku, wielbiciele wcielającej się w nią 21-latki w najbliższym czasie będą mieć wiele pretekstów do wizyty w kinie. Aż pięć filmów z Ortegą w obsadzie znajduje się obecnie na etapie postprodukcji. Bodaj najgłośniejszym – i jednocześnie najbardziej tajemniczym – z nich jest nowe dzieło Trey Edwarda Shultsa („Fale”, „To przychodzi po zmroku”). Choć film ma wejść na ekrany już w tym roku, wiadomo o nim zaskakująco niewiele. Do tej pory najwięcej emocji wzbudził fakt, że scenariusz jest oparty na oryginalnym pomyśle The Weeknda. Zaniepokojeni internauci obawiali się powtórki z „Idola” i apelowali do Jenny, aby przemyślała współpracę z kanadyjskim wokalistą. 

Jenna Ortega i Barry Keoghan zagrali razem w nowym projekcie The Weeknda. Gwiazdor „Saltburn” to ulubieniec Wednesday

Z kolei dziś więcej mówi się o innym zaangażowanym w projekt nazwisku. „Saltburn” nie schodzi z ust użytkowników mediów społecznościowych, nic więc dziwnego, że uwagę przekierowano na Barry'ego Keoghana. Do tej pory nie wiemy, w kogo wcieli się Irlandczyk, ani jak będzie powiązany z postacią Jenny Ortegi. Jasne jest jednak, że aktorka nie mogła się doczekać występu u boku gwiazdora „Duchów Inisherin”, „Eternals” i „Zabicia świętego jelenia”. „Nie kręciliśmy jeszcze żadnych wspólnych scen, ale spotkaliśmy się kilka razy” – mówiła kilka miesięcy temu w rozmowie z serwisem JOE. „Jestem bardzo, bardzo podekscytowana i zaszczycona możliwością pracy z nim. Od jakiegoś czasu jest jednym z moich ulubieńców”.

„Myślę, że jego obecność w ekipie i wszystko, co wnosi do projektu, w dużej mierze decyduje o uroku tego przedsięwzięcia”.

Co ujawniono na temat filmu? Niestety fabuła trzymana jest pod kluczem. Według portalu Deadline za produkcję odpowiadają Shults i Ortega. The Weeknd nie tylko dostarczył inspiracje do scenariusza, ale także stanął przed kamerą. W rozmowie z W Magazine zapowiedział, że w przyszłości zamierza skupić się na sztuce filmowej. „Zbliżam się do momentu, w którym zamknę pewien rozdział. Nadal będę tworzył muzykę, może jako Abel, może jako The Weeknd, ale ostatecznie chcę położyć kres The Weekndowi. Kiedyś w końcu go zabiję. Usiłuję zrzucić tę skórę i narodzić się na nowo” – tłumaczył. Czy po mieszanych recenzjach „Idola” znów może liczyć na premierę w Cannes? Przekonamy się już niebawem.